Gaz łupkowy jest wydobywany przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych na dużą skalę od lat 90. ubiegłego wieku. Paliwo to przez długie lata było nie do końca słusznie uważane za ekologiczne.
Jeszcze kilka lat temu cała Polska żyła tematem potencjalnych złóż gazu łupkowego w naszym kraju. Za sprawą Amerykanów nad Wisłą miało powstać łupkowe eldorado. Z ambitnych planów nic nie wyszło, ale czy źle się stało? Okazuje się, że na łupkach moglibyśmy wyjść „jak Zabłocki na mydle”, dlaczego? Dotychczas uważano, że gaz łupkowy jest paliwem ekologicznym i nie powoduje emisji szkodliwych substancji. Jednakże opinię na jego temat musimy diametralnie zmienić, a dowodem na to są analizy prowadzone przez naukowców – głównie z USA, ale nie tylko.
Mówiąc o gazie łupkowym trzeba na wstępnie zaznaczyć, że jego skład praktycznie w ogóle nie różni się od gazu ziemnego. Substancje jakie powstają podczas jego spalania nie różnią się w znaczący sposób od tych, które powstają w wyniku spalania gazu ziemnego. Różnice pojawiają się jeśli spojrzymy na sposób wydobycia obu surowców.
Więcej szczęścia niż rozumu
Europa, dąży wielkimi krokami dąży do ograniczenia, a docelowo do całkowitego wyeliminowania emisji gazów cieplarnianych. Możemy więc mówić o pewnym szczęściu. Choć spalanie gazu łupkowego wiąże się faktycznie z mniejszą o połowę emisją CO2 niż ze spalania węgla, to jednak odpowiada on za emisję metanu. A trzeba wiedzieć, że gaz ten jest określany przez wielu ekspertów jako jeszcze bardziej szkodliwy dla naszej planety niż dwutlenek węgla. Szacuje się, że metan jest o około 20-25 razy gorszy niż dwutlenek węgla pod względem wpływu na globalne ocieplenie. Inne szacunkowe obliczenia podają, że metan posiada aż 90 proc. potencjału tworzenia efektu cieplarnianego (GWP, z ang. global warming potential).
W marcu 2011 roku ukazał się raport „Metan i odcisk gazów cieplarnianych gazu ziemnego z formacji łupkowych”. Jego autor, Robert W. Howarth z Uniwersytetu Cornell napisał w nim, że „Uwzględnienie wszystkich emisji gazów cieplarnianych związanych z wykorzystywaniem gazu ziemnego, sprawia że staje się on znacznie mniej atrakcyjny niż ropa i niewiele lepszy od węgla”.
Jeśli chcemy określić rzeczywistą emisję gazów cieplarnianych spowodowaną tylko samym wydobyciem gazu łupkowego, to trzeba wziąć pod uwagę kilka znaczących czynników. Wydany w 2011 roku na zlecenie Parlamentu Europejskiego raport „Wpływ wydobycia gazu łupkowego i ropy łupkowej na środowisko naturalne i zdrowie ludzi” wskazuje, że emisje związane z gazem niekonwencjonalnym jak inaczej nazywany jest gaz łupkowy pochodzą z kilku źródeł:
- emisje z pojazdów ciężarowych i sprzętu wiertniczego (hałas, cząstki stałe, SO2, NOx, NMLZO i CO);
- emisje z przetwarzania i transportu gazu ziemnego (hałas, cząstki stałe, SO2, NOx, NMLZO i CO);
- emisje powstałe wskutek parowania chemikaliów ze stawów ze zużytą wodą;
- emisje spowodowane wyciekami i wytryskami z odwiertów (dyspersja płynów wiertniczych lub szczelinujących wymieszanych z cząstkami stałymi ze złóż).
Na uwagę zasługuje także fakt, że samo użycie sprzętu do wydobycia gazu emituje dwutlenek węgla podobnie zresztą jest w przypadku transportu i przetwarzania gazu. Wpływ wydobycia gazu łupkowego na jakość powietrza został bardzo dobrze udokumentowany w badaniu z 2009 roku. Burmistrz miasta Dish, w którym wydobywa się gaz łupkowy zlecił badanie jakości powietrza w związku z wieloma skargami mieszkańców. Zgłaszali oni liczne przypadki chorób, a nawet śmierci zwierząt. Badanie uważane jest do dzisiaj za miarodajne, ponieważ w Dish nie prowadzi się innej działalności poza wydobyciem. Badanie potwierdziło, że w powietrzu znajdują się substancje rakotwórcze i neurotoksyny. Ponadto stwierdzono obecność związków, które w czasie analizy laboratoryjnej okazały się metabolitami ludzkich czynników rakotwórczych. Ich normy ustanowione przez Teksańską Komisję Środowiska (TCEQ) były przekroczone.
Samo wydobycie gazu łupkowego wiąże się z licznymi zagrożeniami dla środowiska naturalnego i jeśli dołączymy do nich efekty jego spalania, to dojdziemy do jednego wniosku. Jego „ekologiczność”, o której mogliśmy dotychczas słyszeć jest mocno dyskusyjna.
Zapomniany metan
Walcząca ze skutkami emisji gazów cieplarnianych Unia Europejska skupia się wyłącznie na dwutlenku węgla zapominając o metanie. Okazuje się, że gaz ten jest równie groźny – jak nie bardziej – od dwutlenku węgla. O metanie przez lata zapominano i w ciągu tego czasu o gazie tym narosło wiele mitów i niedomówień. Nie można lekceważyć wpływu na zmiany klimatu na Ziemi jaki ma metan. Choć w atmosferze jest go mniej niż dwutlenku węgla i jego żywotność jest krótsza, to pochłania on większą ilość energii niż CO2. Stąd prosty wniosek, że obecność metanu w ziemskiej atmosferze ma większy wpływ na zmiany klimatu niż dwutlenek węgla. Im więcej metanu tym więcej energii zostaje na naszej planecie, a zatrzymywana przez gazy cieplarniane energia jest odpowiedzialna za ocieplanie się atmosfery.
Obecnie to rolnictwo odpowiada za największą emisję metanu natomiast na drugim miejscu jest branża energetyczna, a na trzecim produkcja ropy naftowej. Raport Methane Tracker” opublikowany przez Międzynarodową Agencję Energetyczną (MEA) w 2020 roku wskazuje, że w najbliższych dziesięciu latach powinniśmy ograniczyć emisję metanu o 70 proc. Jest to ekwiwalent emisji dwutlenku węgla z samochodów osobowych i ciężarowych w całej Azji. Dane te dobitnie pokazują z jak wielkim problemem mamy do czynienia.
Walka z globalnym ociepleniem nie ogranicza się więc wyłącznie do wyeliminowania emisji dwutlenku węgla, ale powinna także skupić się na ograniczeniu emisji metanu. Dla jasności trzeba dodać, że ograniczanie tych dwóch gazów cieplarnianych powinno iść w parze, ponieważ wyłącznie wtedy osiągniemy zamierzony sukces.
Skąd ten metan?
Naukowcy posiadają twarde dane na temat tego jak wzrosła emisja metanu w ciągu ostatnich dekad. Od lat 80 XX. wieku jego emisja znacznie przyspieszyła. Szacuje się, że jego emisja będzie rosła aż do roku 2040. Dużym problemem dla naukowców było znalezienie głównego źródła emisji. Oprócz przemysłu za emisję metanu odpowiada na przykład topniejąca wieczna zmarzlina. W tym momencie koło się zamyka, ponieważ za jej topnienie odpowiada przecież globalne ocieplenie.
Eksperci podają, że choć walka z ograniczeniem emisji metanu jest trudna, to bynajmniej nie jest niemożliwa. Szanse w tej walce upatruje się w przetwarzaniu odpadów stałych. Do ograniczenia emisji metanu może przyczynić się także przeciętny Kowalski, Muller czy Smith i to w bardzo prosty sposób. Trzeba bowiem wiedzieć, że metan wydobywa się także z rozkładającej się żywności więc ograniczenie wyrzucania jedzenia walnie przyczyni się do ograniczenia emisji metanu. Nie będzie to co prawda spektakularne ograniczenie, ale z pewnością będzie to „kolejna cegła w murze”.
Korzyści z ograniczenia emisji metanu dotyczą właściwie nas wszystkich, w tym także największych emitentów czyli rolnictwo. Zmniejszenie emisji metanu o milion ton spowolni tempo ocieplania się planety o 30 proc. Korzyści z ograniczenia będą także dotyczyły rolnictwa, ponieważ zmniejszenie emisji CH4 pozwoli uniknąć według naukowców strat ok. 145 tys. ton pszenicy, soi, kukurydzy i ryżu.
Źródła: Europarl, infolupki.pgi.gov.pl, ziemianarozdrozu.pl