To najczęściej zadawane mi pytanie, gdy poruszam temat deszczówki i korzyści płynących (dosłownie) z jej łapania, na własne potrzeby. Ta może być przede wszystkim użyta do nawadnianie roślin doniczkowych, dzięki czemu można zaoszczędzić (w zależności od potrzeb) wodę wodociągową, a przy okazji pieniądze. Bo z jednej strony bezcenna deszczówka, z drugiej strony jest – bezpłatna!
A przede wszystkim taka woda jest idealna do tego celu i gotowa do „użycia”!
Pomysły, które zebrałam pochodzą z moich obserwacji, własnej praktyki, a także cennych wskazówek czytelników mojego bloga.
Bo jak się okazuje – coraz więcej osób szuka oszczędności, ale przede wszystkim ma też świadomość, że także może w ten sposób zadbać o mikro retencję i poprawę klimatu w swoim otoczeniu.
Jeśli masz balkon odkryty…
i też swój własny, niczym nie przysłonięty kawałek nieba – to jesteś szczęściarzem. Moi znajomi rozkładają na posadzce balkonu naczynia (oni akurat garnki), ale można rozstawić różnego rodzaju pojemniki, w których można łapać deszcz. Dobrze jest użyć pojemniki raczej płytkie, ale z naciskiem na te mające większą powierzchnię – tak aby zbierać jak największą ilość opadu. Jeśli się przeleje – nie ma problemu, bo nadmiar spłynie tak, jak na to pozwala spadek powierzchni balkonu. Moja wskazówka natomiast, to umieszczenie pojemników (szczególnie tych, które po napełnieniu ciężko będzie podnieść i opróżnić) na podwyższeniu, co umożliwi potem przelanie zebranej w nich wody za pomocą wężyka (korzystając z zasady naczyń połączonych) do butelek, docelowo używanych do podlewania roślin.
Jeśli masz balkon kryty…
lub same drzwi balkonowe z barierką – to nic straconego, też możesz złapać nieco deszczu. Znajdź sprytny sposób na unieruchomienie butelki po wodzie (lub kilku takich butelek) do barierki po stronie wewnętrznej balkonu, a od zewnątrz załóż lejek, o jak największym kielichu wlotowym (ja kupiłam taki do przelewania paliwa) i tym sposobem woda będzie kapać wprost do Twojej butelki.
Innym sposobem może być umieszczenie nawet niewielkich pojemników do zbierania opadu np. w osłonkach kwiatowych zawieszonych na barierce lub na parapecie zewnętrznym, ale wyłącznie pod warunkiem, że konstrukcja ta będzie bezpieczna i nie spadnie komuś na głowę!
Jeśli w pobliżu Twojego balkonu przebiega rura spustowa od rynny…
to uzgodnij z zarządcą budynku możliwość podłączenia się do niej i złapania prosto z niej nieco deszczu. Potrzebujesz wówczas zamontować na rurze od rynny specjalną rurkę, która przekieruje część strumienia do zbiornika na deszcz, który potem wykorzystasz na swoje potrzeby. Co ważne – zbiornik ten nie może być za duży, aby uniknąć przeciążenia konstrukcji balkonu. Druga kwestia, już na etapie użytkowania, to zabezpieczenie całego systemu (w tym usunięcie zalegającej wody ze złączki i zbiornika oraz zamknięcie dopływu wody) na okres zimowy, aby nie uszkodzić instalacji podczas mrozu.
A jeśli nie masz balkonu…
to także możesz (znów w uzgodnieniu z zarządcą budynku) podjąć próbę budowy instalacji do łapania deszczu wprost z rynien spustowych, już na większą skalę – do zbiorników (np. beczek) posadowionych przy rurze i elewacji budynku. Na pewno warto ten temat podjąć wraz z grupą świadomych sąsiadów, abyście mogli wspólnie zrealizować to przedsięwzięcie, czerpać z niego korzyści, ale też dbać o nie!
Innym sposobem, którym podzielił się ze mną jeden z czytelników mojego bloga – jest samodzielne zbieranie opadu, w pojemnikach wystawianych każdorazowo podczas deszczu. Pojemniki te warto ustawiać tuż przy elewacji budynku co ochroni je przed przewracaniem się. Tak zebraną wodę przelewamy do butelek i zabieramy do domu, a pojemniki można schować w skrytce piwnicznej, w oczekiwaniu na kolejną deszczową aurę.
Ten ostatni przykład potwierdza, że zawsze można znaleźć rozwiązanie, potrzeba tylko… chcieć. Niestety systemy małej retencji w pobliżu budynków wielorodzinnych nie są zwyczajowo realizowane, niemniej głos mieszkańców i zaspokajanie ich potrzeb w tym względzie – może być kluczowe, aby tendencję tą na przyszłość zmieniać.
Wszystko w naszych rękach!