Może się wydawać, że świadomość ekologiczna rośnie, takie wrażenie mamy szczególnie obracając się w określonym gronie osób, zainteresowanych tego typu tematyką. Tymczasem w ostatniej dekadzie produkcja i ilość odpadów tekstylnych wzrosła prawie dwukrotnie, cykl życia produktów drastycznie się skrócił, a w ostatnim roku lider fast fashion – chińska marka Shein, znana z wypuszczania codziennie tysiąca nowych produktów, po raz pierwszy zdetronizowała koncerny takie, jak Inditex czy H&M i jest obecnie najpopularniejszą marką modową na świecie. Przed nami Czarny Tydzień stanowiący jedynie wierzchołek góry lodowej globalnego zjawiska, jakim jest nadkonsumpcja i nadprodukcja, chociażby w modzie, gdyż to właśnie towary z tej kategorii wybieramy najczęściej podczas wszelkich wyprzedaży.
Współczesny krajobraz mody to nie tylko nowości, ale także miliardy ton ubrań rocznie, z których większość w końcu trafia na wysypiska lub do spalarni. Branżę modową przez dłuższy czas traktowano dość ulgowo, z przymrużeniem oka, nie wprowadzano żadnych surowszych regulacji prawnych. Wydawało się bowiem, że czymże są ubrania wobec “prawdziwych” zagrożeń, jakimi są plastik czy paliwa kopalne. Dziś już wiadomo, że to właśnie przemysł odzieżowy jest drugim największym źródłem emisji gazów cieplarnianych po przemyśle paliwowym. W dodatku, ponieważ przegapiliśmy moment na wypracowanie dobrych praktyk w tej właśnie branży, przemysł ten zaczął przyrastać w trudnym do wyobrażenia tempie, podobnie jak ilość generowanych przez niego odpadów, idąca, podobnie jak produkcja, w miliardy ton rocznie.
Jak doszło do tego, że odzież stała się palącym problemem? Przede wszystkim kupujemy dużo więcej, niż potrzebujemy. Wiedząc jednak, że aktualnie zużywamy zasoby naturalne o około 75% szybciej niż Ziemia jest w stanie je odnowić, a tempo ich zużycia rośnie, należy pochylić się nad problematyką wyborów indywidualnych konsumentów, bo branża modowa opiera się właśnie na nich. To właśnie w tej dziedzinie tak wiele zależy od postępowania przeciętnego Kowalskiego. Bo nawet, jeśli rozwiązaniem jest ograniczenie produkcji, to właśnie spadek popytu mógłby najskuteczniej zmusić przemysł odzieżowy do zmian. Tymczasem, pomimo że według większości badań nasza ekologiczna świadomość z każdym rokiem rośnie, nasze zwyczaje zakupowe, jeśli chodzi o ubrania i dodatki, podążają w przeciwnym kierunku. Kupujemy coraz więcej (nawet 20-30 kg rocznie na osobę, w zależności od kraju), przy czym coraz tańszej i niższej jakości odzieży. Między innymi dlatego coraz więcej też wyrzucamy (każdego roku przeciętny Europejczyk wyrzuca średnio kilkanaście kilogramów ubrań). Do recyklingu trafia 1-2% tekstyliów, cała reszta staje się zanieczyszczającym planetę odpadem.
Przyjrzyjmy się zakupowej machinie na przykładzie Black Friday, na który branża handlowa wyczekuje przez cały rok. W tym dniu sklepy oferują klientom na całym świecie korzystne zniżki i promocje. W ostatniej dekadzie także my, Polacy, zaczęliśmy na poważnie przykładać swoją cegiełkę do negatywnego wpływu, jaki to zakupowe szaleństwo wywiera na środowisko. Czy Black Friday to rzeczywiście okazja, czy może raczej pułapka konsumpcjonizmu? – to pytanie, które stawiają eksperci i świadomi konsumenci. W świetle danych dotyczących wpływu tego wydarzenia na środowisko, nawyki konsumentów, ale także praktyki handlowe i z zakresu prawa pracy, zaczyna się pojawiać coraz więcej wątpliwości co do sensu uczestnictwa w zakupowym szaleństwie.
Czarny Tydzień, kolorowe zakupy, szara rzeczywistość
Tradycja Black Friday sięga lat sześćdziesiątych XX wieku w USA, kiedy to sklepy zaczęły wykorzystywać wyjątkowy okres po Święcie Dziękczynienia, kusząc klientów atrakcyjnymi reklamami i promocjami.
Dziś także Polacy, z niemniejszym entuzjazmem niż Amerykanie, angażują się w jesienny szał zakupowy. Pomimo obaw związanych z inflacją i deklaracjami oszczędności, rekordy wydatków podczas Black Week padają właściwie każdego roku. Nic dziwnego – coraz trudniej jest oprzeć się zakupowym pokusom, gdy jest to już nie tylko Black Friday, ale cały Czarny Miesiąc, a oferty bombardują nas wszędzie – online i offline. W tym roku oferty zaczęły napływać już od 1 listopada, a szaleństwo potrwa zapewne niemalże do końca miesiąca. W grudniu kupowaliśmy i kupować będziemy, bo przecież to czas przedświąteczny. Zaraz po świętach pojawią się z kolei posezonowe wyprzedaże i tak dalej – zakupowy amok trwa. A w amoku trudno o racjonalne decyzje. Dlaczego kupujemy rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy – zwłaszcza w świetle rosnącej świadomości ekologicznej? Po prostu lubimy przyjemność płynącą z robienia zakupów. Ma to wymiar psychologiczny, zakupy dostarczają wielu przyjemnych bodźców. Dlatego Black Friday to nic innego niż sprzedawanie emocji, dokonując zakupowych wyborów pod ich wpływem rzadko myśli się racjonalnie, a promocyjne ceny często ukrywają koszty, także te odroczone- ekologiczne i społeczne.
Produkcja ubrań nie tylko zużywa niewyobrażalne ilości zasobów naturalnych, ale też generuje ogromne zanieczyszczenia (emisja CO2, chemikalia, mikroplastik w wodzie). Pod względem emisji gazów cieplarnianych zajmuje drugie niechlubne miejsce, wyprzedza ją tylko przemysł paliwowy. Palącym problemem są tekstylne odpady, zarówno te poprodukcyjne, czyli niesprzedane lub uszkodzone produkty, jak i te komunalne, czyli nasze indywidualne, po prostu zużyte ubrania. Sytuację pogorszyło upowszechnienie zakupów w sieci- same dostawy i zwroty produktów podczas jednego tygodnia Black Friday zużyją miliardy litrów paliw i wygenerują ogromny ślad węglowy. Nieetyczne praktyki pracownicze w okresie wielkich wyprzedaży, to materiał na osobny artykuł, a może i książkę.
“Wielkość problemu nadprodukcji i nadkonsumpcji odzieży staje się oczywista, gdy spojrzymy na góry ubrań na naszych taśmach sortowniczych. Nie sprowadzamy ubrań zza granicy, nie są to ubrania odbierane z firm, to tylko to, co indywidualni konsumenci wrzucą do naszych kontenerów rozstawionych w całej Polsce, a i tak każdego dnia trafia do nas 350 ton odzieży, która stała się zbędna. Nie 3,5 tony ani nie 35 i nie miesięcznie a dziennie! A jest to jedynie ułamek procenta tego, czego Polacy pozbywają się każdego dnia, przez 365 dni w roku. Próbuję to wytłumaczyć obrazowo, choć wiem, że to trzeba zobaczyć. Wielu naszych gości po odwiedzeniu hali sortowniczej skutecznie leczy się z kupowania coraz to nowych ciuchów, tylko dlatego, że są tanie” – zapewnia Monika Lipnicka ekspertka obiegu wtórnego firmy Wtórpol. Już sam obraz setek tysięcy ubrań sortowanych codziennie sugeruje, że coś jest nie w porządku z obecnym modelem konsumpcji odzieżowej.
Środki zaradcze
Niezbędne są oczywiście rozwiązania prawne, zmuszające producentów do precyzyjnego szacowania realnego zapotrzebowania i ograniczania produkcji, z większą pewnością ich sprzedaży, tak, aby nie było konieczne kreowanie sztucznych potrzeb ani też niszczenie nadwyżek produkcji. Niemniej jednak, akurat w przypadku ubrań i dodatków, przyszłość środowiska w dużej mierze zależy od samych konsumentów. A bywa to prawda trudna do przyjęcia, wszak wymaga samodyscypliny od każdego z nas z osobna.
Odpowiedzią na wyzwania związane z hiperkonsumpcją i hiperprodukcją jest działanie zgodne z dobrze już znanymi zasadami 3R czy less waste. Idąc od początku należy przede wszystkim ograniczyć zakupy, co w konsekwencji wymusi racjonalizację produkcji. Słowem, branża fashion produkuje to, na co jest zapotrzebowanie, oczywiście z ogromną nawiązką. Należy dążyć do tego, by produkowała mniej, za to w sposób odpowiedzialny i dążący do wytwarzania trwalszych produktów. Jak to zrobić? Przede wszystkim – kupować mniej, a jeśli w ogóle – wybierać mądrze. Przemyślana strategia zakupowa jest odpowiedzią na więcej ekologicznych problemów, niż może się wydawać.
Odpowiedzialna moda stawia na trwałość, zrównoważone materiały i ograniczenie nadprodukcji. Jednak nie tylko o wybór ekologicznych tkanin z recyklingu tutaj chodzi, kluczem jest zastanowienie się nad potrzebą danego produktu w ogóle, a także wybieranie lokalnych i zrównoważonych opcji. Szczególną uwagę należy zwrócić na trwałość i naprawialność wybieranych przez nas rzeczy, to niezbędne kroki w kierunku bardziej świadomego konsumpcjonizmu. Im dłużej dana` rzecz pozostaje w użyciu – tym lepiej dla środowiska, to drugie z trzech “R” czyli “reuse” (“używaj wielokrotnie”) – powinniśmy wybierać takie produkty, których użyjemy wiele razy, czyli w przypadku ubrań będziemy po prostu często i długo nosić. A jeśli nie my – to ktoś inny. Dlatego warto stawiać na rzeczy z drugiego obiegu oraz do tegoż obiegu je przekazywać. Ale żeby było to możliwe, siłą rzeczy, dany produkt musi być stosunkowo trwały. Zamiast poliestrowego, taniego sweterka z sieciówki, który wyrzucimy po jednym sezonie, warto poszukać wysokiej jakości naturalnego swetra, który, choć znaleziony w second handzie, przetrwa jeszcze całe lata.
Przydatną strategią jest także skoncentrowanie się na ponadczasowych wzorach i nieuleganie szaleństwu, sugestiom, jakobyśmy naprawdę potrzebowali ubrań na dwanaście sezonów w ciągu roku, bowiem najczęściej pozbywamy się ubrań nie dlatego, że są zniszczone, a dlatego, że nam się zwyczajnie znudziły, albo zmieniliśmy zdanie.
Zauważa to również Monika Lipnicka, ekspertka wtórnego rynku odzieży z firmy Wtórpol, do którego należy największa sortownia odzieży używanej w Polsce:
“Nasze kontenery świetnie odzwierciedlają to, jak wygląda rynek odzieżowy. To prawda, że trafiają do nich nierzadko ubrania niemalże nowe, z metkami, lub noszone sporadycznie. Oczywiście my im damy drugie życie, bo znajdzie się ktoś, kogo ucieszą, jednak to wiele mówi o naszym podejściu do zakupów odzieżowych. Robimy to dość bezrefleksyjnie, z badań wynika, że każdą rzecz przeciętnie założymy 7-8 razy, stąd wniosek, że oddajemy ubrania i kupujemy nowe wcale nie dlatego, że musimy, lecz dlatego, że po prostu chcemy ciągle mieć coś nowego. Jeśli nie możemy się oprzeć, postawmy jednak na second handy, ale i tam zachowujmy zdrowy rozsądek, bo nawet z drugiej ręki nie ma sensu kupować rzeczy zbędnych, których za chwilę będziemy się musieli pozbyć.” – zaznacza.
No właśnie, ostatnie ‘R” to recykling, czy szerzej – odpowiedzialne pozbywanie się ubrań.
Większość z zakupionych przez nas rzeczy wcześniej czy później (w ostatnich latach raczej wcześniej) trafia na wysypisko śmieci lub do spalenia. Choć coraz więcej konsumentów stara się wybrać bardziej ekologiczne rozwiązanie i oddać ubrania do obiegu wtórnego, poprzez sprzedaż, oddawanie znajomym i rodzinie, czy wrzucając je do kontenerów PCK lub Wtórpol. I choć sam obieg wtórny nie rozwiąże problemu nadprodukcji, jest to aktualnie najbardziej ekologiczne rozwiązanie. Obok ograniczenia zakupów wydłużanie cyklu życia każdego produktu, w tym odzieży, w niezmienionej formie jest w tej chwili najbardziej zalecaną praktyką. Ostatecznością powinien być recykling – czyli przetworzenie tekstyliów na inne materiały czy produkty.
“W obiegu jest znacznie więcej ubrań, niż byłyby w stanie przerobić wszystkie sortownie i stacje recyklingu na świecie razem wzięte. Dopóki będziemy kupować i produkować jak szaleni, sytuacja będzie się pogarszać. W oczekiwaniu na odgórne rozwiązania warto jednak, każdy we własnym gospodarstwie domowym zrewidować własne nawyki. Już w chwili zakupu pomyślmy o cyklu życia ubrania – jak i z czego go wyprodukowano, jak często będzie noszone, a w końcu – co z nim zrobię, gdy przyjdzie czas rozstania. Absolutnie nie należy ubrań wyrzucać do śmietnika! Jeśli nie ktoś nie ma na to planu, a chce się danej rzeczy pozbyć, zachęcam do wrzucania do naszych kontenerów, skąd powędruje do nowych właścicieli, a w razie braku takiej możliwości, chociaż do recyklingu, który traktujemy jako ostateczność, by nic się nie zmarnowało. Nie stać nas, jako ludzkości, na marnotrawstwo.” – zachęca Monika Lipnicka.
Warto mieć świadomość, że nasze decyzje zakupowe mają wpływ na środowisko, społeczeństwo i kształtowanie się rynku. Black Friday, będąc jednym z największych świąt konsumpcji to dobra okazja do refleksji nad naszymi nawykami zakupowymi i ich wpływem na świat, który nas otacza.
Trendy proekologiczne, w tym zainteresowanie zrównoważonym rozwojem, ekologiczną modą i bardziej świadomą konsumpcją, mają szansę wpłynąć na przyszłość modeli konsumpcji dóbr i ograniczyć degradację środowiska, a z pewnością ograniczyć tempo negatywnych zmian i zalewu świata odpadami.
Najbliższym celem do osiągnięcia jest zmiana modelu gospodarki z linearnego na cyrkularny, w którym produkty i materiały powstają w sposób zrównoważony, a ich długi cykl życia pozwala na minimalizację negatywnego wpływu na środowisko. Świadomość konsumentów i ich decyzje zakupowe stają się kluczowe w walce ze skutkami nadmiernego konsumpcjonizmu i jego katastrofalnym wpływem na planetę. W obliczu wyzwań związanych z klimatem i ochroną środowiska, czas na zrównoważone wybory i mądrą konsumpcję, nawet w czasie wyprzedaży.