W codziennym życiu każdy z nas ma do czynienia z przynajmniej kilkoma kosmetykami. Żel pod prysznic, szampon czy kremy do twarzy to tylko kropla w morzu tego, co możemy posiadać w swoich łazienkach. Wybór kosmetyków to także sposób na wspieranie ekologicznych i etycznych rozwiązań – zaczynając od wyboru opakowania, poprzez skład, na nietestowaniu na zwierzętach kończąc. Producenci jednak stosują wiele technik, które są zwykłym greenwashingiem, czyli zakrywaniem nieekologicznych praktyk czymś, co jest z pozoru ekologiczne. Warto zatem wiedzieć, na co zwracać uwagę, by się na to nie nabrać.
Skład
Na rynku kosmetycznym zaczyna pojawiać się coraz więcej produktów z naturalnym składem. Na opakowaniach widnieją informacje o tym, jaki procent składu jest pochodzenia naturalnego. Mimo to, warto samemu prześledzić skład danego kosmetyku, aby mieć pewność, co się w nim znajduje. Pierwszą, najprostszą wskazówką, jest jego długość. Im krótsza lista składników, tym lepiej. Składniki takie jak oleje, zioła i woski wskazują na naturalność produktu. Uważać należy na składniki sztuczne, które wraz z wodą trafiają najpierw do kanalizacji, a później do zbiorników wodnych jako mikroplastik szkodzący zwierzętom oraz ludziom. Należą do nich między innymi polietylen, polipropylen, nylon, poliester i akryl. W składzie znajdziemy pełne nazwy związków lub ich skróty – PET, PE, PES, PUR, EVA. Związki z cząstką poly- i acrylates również należą do grupy mikroplastiku. Kosmetyków z tymi związkami w składzie najlepiej unikać i wybierać te, które ich nie zawierają. Jeśli zależy nam, by kosmetyk był wegański, w składzie unikajmy lanoliny i jej pochodnych, keratyny, elastyny, jedwabiu („silk” lub „serica”) oraz kolagenu. Wegańskie kosmetyki jednak mają odpowiednie certyfikaty, które zapewniają o tym, iż w składzie nie znajdziemy składników pochodzenia zwierzęcego. Wiarygodne certyfikaty to V-Label i Vegan Trademark.
Opakowania
Kosmetyki znajdziemy najczęściej w opakowaniach plastikowych. Jednak coraz częściej pojawiają się te wytwarzane z recyklingu, szklane oraz metalowe. Najlepszym wyborem będzie opakowanie szklane lub metalowe, a jeśli do wyboru mamy tylko te plastikowe, to szukajmy informacji czy dane opakowanie jest wykonane z tworzyw z recyklingu. W przypadku mydeł, szczoteczek do zębów czy szamponów w kostkach wybierajmy te w opakowaniach papierowych. Warto też unikać podwójnych opakowań, czyli dla przykładu plastikowego ukrytego w papierowym. Coraz więcej pojawia się w drogeriach alternatyw dla dezodorantów w aerozolu bądź kulce czy past do zębów w tubkach. Dezodoranty w kremie w szklanych słoiczkach są nie tylko bardziej wydajne, ale także zdrowsze dla naszej skóry. Pasty do zębów również znajdziemy w szklanych słoikach lub w postaci tabletek, również w szkle. Niektóre firmy kosmetyczne wprowadzają możliwość zwrotu ich opakowań i są one do ponownego wykorzystania. Puste opakowanie można oddać do sklepu partnerskiego lub wysłać do siedziby firmy – w zamian za to niekiedy oferowane są rabaty lub gratisowe produkty. Do takich marek należą m. in. Iossi, Mokosh, Mydlarnia Cztery Szpaki i Yope. Ta ostatnia posiada także stacje refill w kilkunastu miastach w Polsce, dzięki czemu możemy ponownie napełnić butelkę po produkcie.
Testy na zwierzętach
Kwestia testowania na zwierzętach budzi wiele kontrowersji i jest źródłem sporej dezinformacji. Firmy nie są transparentne jeśli chodzi o testy na zwierzętach oraz powiązania z nimi. Testy te są procesem traumatycznym i pełnym cierpienia dla zwierząt. W internecie można znaleźć drastyczne zdjęcia zwierząt poddawanych testom takim jak test Draize’a, na podrażnienie skóry czy też na dawkę śmiertelną. Zwierzęta poddane testom często są uśmiercane. Mając na uwadze dobro planety i żyjących na niej stworzeń, należy jak najszybciej zaprzestać tego okropnego procederu. W Unii Europejskiej w 2013 roku wprowadzono całkowity zakaz sprzedaży kosmetyków i składników testowanych na zwierzętach. Jednak poza UE testy na zwierzętach są dozwolone, zatem firmy jedynie w Europie wprowadzają kosmetyki nietestowane, natomiast poza jej obszarem nadal wykonują testy lub wykorzystują składniki testowane. Należy pamiętać, że kupując kosmetyki danej firmy, która np. sprzedaje produkty w Chinach (gdzie testy na zwierzętach są obowiązkowe przed wprowadzeniem produktu do sprzedaży) czy na rynku amerykańskim, w Polsce lub na terenie UE, wspieramy pośrednio praktykę testów na zwierzętach. Podobnie, jeśli dana marka jest pod skrzydłami większego koncernu, który testy wykonuje. Temat ten jest złożony i pełen niewiadomych, dlatego warto wspierać marki i firmy, które nie dokładają cegiełki do cierpienia zwierząt. W ten sposób mamy wpływ na zmianę polityki koncernów i firm. Niezwykle pomocnym narzędziem w tej dziedzinie jest praca Stowarzyszenia Kosmetyki bez okrucieństwa. Jego założycielki oraz członkowie szerzą wiedzę na temat testów na zwierzętach na rynku kosmetycznym w social mediach. Samodzielnie weryfikują dokładnie wszystkich producentów i marki, prowadząc stałą komunikację z nimi oraz wymagając odpowiedniej dokumentacji, aby konsument miał stuprocentową pewność, że dany kosmetyk nie ma nic wspólnego z okrutnymi praktykami. W dobie rozwoju nauki alternatyw dla testów na zwierzętach jest sporo, zatem nie są one czymś niezbędnym w przemyśle kosmetycznym. Są nimi testy in vitro, symulacje czy testy na modelach, np. zrekonstruowanej skóry.
Wybór odpowiednich kosmetyków pod względem ekologicznym i etycznym może wydawać się skomplikowany, jednak po przestudiowaniu kilku artykułów i chęci zgłębienia tematu, wcale nie jest to takie trudne. Nasze wybory mają wpływ na politykę firm. Widząc, co konsumenci wybierają, czemu się sprzeciwiają oraz co jest dla nich ważne, podejmują one decyzje o gruntownych zmianach – w końcu bez popytu na produkty, nie będzie zysku. Dlatego też warto podejmować świadome wybory, które będą dobre dla nas i dla środowiska.