Wielkie firmy naftowe kierują się tylko zyskiem – same nie przejdą na „zieloną” stronę mocy. Prawda jest taka, że paliwa kopalne są wciąż bardzo dochodowe, twierdzą specjaliści.
Odnawialne źródła energii stają się coraz tańsze, ale paliwa kopalne są nadal bardziej dochodowe. Aby osiągnąć cele zakładające znaczne ograniczenie groźnych emisji potrzeba radykalnych działań.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA), wiodący organ energetyczny na świecie, pokazała wyzwania, jakim jest utrzymanie świata na właściwej drodze do osiągnięcia zerowej emisji netto do roku 2050: to ogromne przyspieszenie rozwoju energii odnawialnej oraz zaprzestanie nowych inwestycji naftowych, gazowych lub węglowych.
Można odchodzić od węgla
Dopóki węgiel pozostanie najtańszy, IEA konsekwentnie przewidywała, że pozostanie on dominującym źródłem energii potrzebnej do produkcji prądu. Teraz, gdy odnawialne źródła energii, w szczególności energia słoneczna, wytwarzają energię elektryczną równie tanią – i często tańszą – niż węglowodory, IEA jest zdania, że szybka transformacja energetyczna jest bardziej możliwa do osiągnięcia celów. IEA zwraca uwagę na koszty.
Ta perspektywa jest zrozumiała, bo historycy od dawna postrzegają koszt źródeł energii jako wyjaśnienie pierwszego na świecie wielkiego przejścia na energię, z wody na parę wodną i węgiel, podczas rewolucji przemysłowej. Wielu historyków jest zgodnych co do tego, że pierwsi kapitaliści przemysłowi Anglii przestawili się na paliwa kopalne, bo były tańsze.
Jednak przełomowe badania przeprowadzone niedawno przez ekonomistę Andreasa Malma obaliły tę tezę. Kapitaliści przestawili się na paliwa kopalne na początku XIX wieku nie ze względu na ich koszt, ale dlatego, że mogły one uczynić produkcję bardziej opłacalną. Silnik parowy, w przeciwieństwie do koła wodnego, można było postawić wszędzie, np. tam, gdzie tania siła robocza była najbardziej dostępna. Kluczowy był zysk z paliw kopalnych, a nie ich koszt.
Odkrycia Malma rodzą zasadnicze pytanie: co się stanie, jeśli ekonomia dzisiejszej transformacji energetycznej również nie włączy, jak zakłada IEA, względnych kosztów technologii, ale rentowności? Co to oznaczałoby dla świata pozostającego na wąskiej ścieżce do uzyskania czystej energii?
Spójrzmy na obecne strategie europejskich koncernów naftowych i gazowych, BP, Shell i Total. W ciągu ostatnich kilkunastu cała trójka ogłosiła plany przekształcenia się z firm naftowych i gazowych w „przedsiębiorstwa energetyczne”, a obecnie wszyscy inwestują w odnawialne źródła energii oraz produkcję węglowodorów.
Liczy się głównie zysk
W przypadku tych firm zysk jest kluczową zmienną, podobnie jak w przypadku wczesnych kapitalistów przemysłowych. Wszystkie proponowane inwestycje głównych firm naftowych i gazowych muszą spełniać próg rentowności, aby mogły zostać zatwierdzone. Koszt ma znaczenie, ale tylko w takim stopniu, w jakim wpływa na oczekiwaną rentowność.
Dla zrozumienia ekonomii transformacji energetycznej, trzeba przyjąć perspektywę „zorientowaną na zysk”, a nie z perspektywy kosztów. Co najważniejsze, wszystkie trzy firmy zgadzają się, że produkcja węglowodorów w obszarach takich jak ropa pozostaje bardziej opłacalna niż produkcja energii odnawialnej.
Wewnętrzne stopy zwrotu (IRR) – komercyjna miara rentowności inwestycji – wynoszą około 15–20 proc. w przypadku węglowodorów. Typowe stopy zwrotu z inwestycji w odnawialne źródła energii wynoszą obecnie około 5 6 proc., choć główne firmy uważają, że mogą osiągnąć lepsze wyniki niż istniejące firmy zajmujące się odnawialnymi źródłami energii i podnieść zyski nawet do 10 proc.
Duża część przyczyn tych różnic, jak mówi ekonomista ds. energetyki Nick Butler, polega na różnym stopniu konkurencji. Bariery wejścia na rynek odnawialnych źródeł energii są niższe niż w przypadku ropy i gazu, co zwiększa konkurencję i obniża rentowność.
W rezultacie wszystkie trzy główne europejskie firmy nadal inwestują znacznie więcej w rozwój ropy i gazu niż w rozwój odnawialnych źródeł energii. Na przykład BP uruchomi siedem nowych projektów wydobycia węglowodorów w 2022 roku, a co najmniej trzy kolejne w 2023 roku lub później.
Pogląd, że te firmy – nie mówiąc już o głównych amerykańskich koncernach naftowych i gazowych, które są ostrożniejsze w stosunku do odnawialnych źródeł energii niż Europejczycy – szybko zaprzestaną rozwoju nowych węglowodorów w sposób, o który apeluje IEA jest nie do przyjęcia. Węglowodory przynoszą większe zyski.