Najważniejszym wyzwaniem tegorocznego szczytu będzie korekta kursu redukcji emisji globalnie – zaostrzenie celów, zwiększenie finansowania transformacji i rozwiązania na rzecz zmniejszania wsparcia dla paliw kopalnych. Stawką jest przyszłość i bezpieczeństwo milionów ludzi, którzy już dziś – przy wzroście globalnej temperatury o 1,1 stopnia względem średniej sprzed epoki przemysłowej – mierzą się z konsekwencjami wzrostu temperatury: do pożarów jak tegoroczne w Grecji, powodzi jak ostatnie w Kenii, Somalii i Etiopii i innych katastrof, także tych postępujących powoli, jak stopniowe zatapianie krajów wyspiarskich.
Szczyt już teraz spotyka się jednak z zarzutami greenwashingu, hipokryzji, a nawet bojkotem niektórych aktywistów i organizacji pozarządowych z powodu osoby przewodniczącego Szczytu i lokalizacji tego wydarzenia. Prezydentem COP28 będzie sułtan Ahmed Al Jaber, Minister Przemysłu i Zaawansowanych Technologii oraz Specjalny Wysłannik Zjednoczonych Emiratów Arabskich ds. Zmian Klimatu, a zarazem CEO Abu Dhabi National Oil Company (Adnoc), państwowego giganta paliwowego Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Kraj-gospodarz COP28 to jedno z państw, które swoje bogactwo zbudowały na paliwach kopalnych. Kraj jest w pierwszej dziesiątce największych emitentów gazów cieplarnianych per capita i jednym z największych globalnych producentów i eksporterów ropy naftowej.
Organizatorzy negocjacji twierdzą, że proces wyboru przewodniczącego COP28 był transparentny, podobnie jak informacje dotyczące jego roli w Adnoc. Niektórzy obserwatorzy sugerują, że doświadczenie Al Jabera w sektorze paliw kopalnych może być wartościowe w obecnych negocjacjach, a transformacja nie będzie możliwa bez zaangażowania branży wydobywczej i paliwowej. Wybór lokalizacji Szczytu teoretycznie nie musi oznaczać utrzymania obecnego stanu rzeczy dotyczącego udziału paliw kopalnych w globalnej gospodarce. Podobnie jak w przypadku COP24 w Katowicach, gdzie nie tylko broniono węgla (choć rząd Polski prezentował taką narrację), decyzje podejmowane na tych szczytach mają znaczenie dla wszystkich państw świata. Ostatni Szczyt Klimatyczny w Polsce zaowocował między innymi stworzeniem tzw. „Katowickiego Rulebook” – zestawu procedur i mechanizmów koniecznych do wdrożenia postanowień Porozumienia Paryskiego.
COP28 również może przynieść istotne ustalenia, i ważne jest dążenie do ambitnych rezultatów tego ogromnego przedsięwzięcia dyplomatycznego. Na przykład Unia Europejska będzie naciskać na osiągnięcie pierwszego na świecie porozumienia w sprawie stopniowego ograniczenia „nieograniczonego” światowego zużycia węgla, ropy i gazu. Oczywiście, to nadal niewystarczające, zwłaszcza w kontekście braku jednoznacznej definicji „nieograniczonego” i potrzeby podjęcia decyzji odnośnie tego, kiedy całkowicie zrezygnować z paliw kopalnych. Jednak byłby to krok we właściwym kierunku. Otwarte pozostaje pytanie, jak zareagują na tę propozycję państwa, których gospodarki opierają się na produkcji i eksporcie paliw kopalnych.
“Przydatność procesu negocjacji klimatycznych prowadzonych w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych może budzić wątpliwości, szczególnie, kiedy szczyty stają się wydarzeniami tak rozbuchanymi jak COP28, w którym ma uczestniczyć ponad 70 000 osób z całego świata – najwięcej w całej w historii negocjacji. Nie ulega wątpliwości, że to już zdecydowanie za dużo. Trzeba jednak brać pod uwagę, że te spotkania to nie zwykłe konferencje czy szczyty dyplomatyczne, tylko bardzo wiele wydarzeń odbywających się w tym samym miejscu i czasie. Sporo z nich przynosi efekty w postaci konkretnych umów i porozumień dwu- lub wielostronnych, upowszechniania dobrych praktyk i budowania współpracy w działaniach na rzecz klimatu. Zaś same negocjacje, mimo że trudne do zrozumienia, bardzo złożone, techniczne i w dodatku zbyt powolne w stosunku do potrzeb, mają przynajmniej jedną przewagę nad np. szczytami G20 – dopuszczają do głosu praktycznie wszystkie państwa świata, w tym najmniejsze, najsłabsze i najbardziej narażone na skutki zmiany klimatu. Te państwa nie mają żadnego innego forum, na którym mogłyby bronić swoich interesów. Niewątpliwie konieczne są duże zmiany w formule, poprawiające transparentność i efektywność negocjacji, blokujące szkodliwy wpływ lobbystów bez wykluczania udziału biznesu, który musi włączyć się w ochronę klimatu. Nie stać nas jednak na zrezygnowanie z tej platformy, bo globalny problem wymaga wspólnie wypracowanych rozwiązań, nikogo nie wykluczających i wdrażanych na całym świecie” – komentuje Urszula Stefanowicz, ekspertka Koalicji Klimatycznej.
Od 1995 roku odbywają się Konferencje Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych dotyczące Zmian Klimatu. Współorganizowane są one równocześnie z spotkaniami stron Protokołu z Kioto, stron Porozumienia Paryskiego, a także dwóch organów doradczych ds. Naukowych i Technologicznych (SBSTA) oraz ds. Implementacji (SBI). W tych negocjacjach uczestniczą 197 państw, a dodatkowo Unia Europejska jako całość, chociaż państwa członkowskie również są stronami. Głównym celem negocjacji jest osiągnięcie wspólnego ograniczenia negatywnego wpływu na klimat, zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, zwiększenie ich absorpcji, dostosowanie się do narastających skutków zmian klimatu oraz udzielenie wsparcia państwom, które same nie są w stanie sprostać tym wyzwaniom.
Źródło: Koalicja Klimatyczna