Jedną z niewielu rzeczy, których możemy być pewni co do przyszłości, jest to, że świat będzie cieplejszy. Ludzkość nie jest jeszcze bliska wyeliminowania emisji gazów cieplarnianych. Czy jednak taka sytuacja oznacza, że świat zginie? To zależy, ale ocieplenie Ziemi o 2 stopnie nie oznacza końca ludzkości, ani nawet cywilizacji. Choć świat może stać się dla nas ciężki, to życie może wcale takie nie być.
Straszymy przyszłością
Obecne poziomy dwutlenku węgla w atmosferze są już zbliżone do tych z czasów miocenu. Wtedy świat był cieplejszy w zakresie od 2 do 4oC. Jeśli stężenie to utrzyma się przez następne dekady, to faktycznie może dojść do ocieplenia takiego, jakiego homo sapiens nie odczuwał. Obecnie świat jest praktycznie tak samo ciepły jak w czasach interglacjału eemskiego, a więc stosunkowo niedawno. Nawet jeśli ludzkość zatrzymałaby emisje gazów cieplarnianych, to świat będzie ocieplał się dalej, bo tak działa fizyka. W takiej sytuacji często się mówi, i są to naukowcy, że przyszłość będzie gorsza niż obecnie. Są naukowcy tacy jak Guy R. McPherson, którzy po prostu wieszczą koniec świata. Podstawy tych twierdzeń są słuszne, gdyż zmiana klimatu oznacza zmianę warunków dla życia na Ziemi, ale wszytko zależy, jak bardzo ociepli się klimat.
Żyjemy teraz w czasach, kiedy pojawiają się liczne publikacje naukowe mówiące np. o zagładzie lodowców, o tym, że część świata może być niezdatna do życia. Ludzie szczerze debatują i zastanawiają się nad kwestią moralną, jak rodzenie dzieci. Czy warto rodzić dzieci, skoro za 30 lat będzie źle. Ale też z punktu widzenia zasobów Ziemi. Każdy kolejny nowo narodzony człowiek, to kolejny konsument, który zostawi ślad węglowy, taki czy inny. List młodego czytelnika do nowojorskiej gazety New York Times dobrze ujął opinię: „Czy posiadanie dzieci jest samolubne, wiedząc doskonale, że będą musiały radzić sobie z niższą jakością życia z powodu kryzysu klimatycznego i jego licznych kaskadowych skutków? , jak częstsze klęski żywiołowe, niedobory żywności, większa nierówność społeczna i niepokoje?” Takie podejście, że świat cieplejszy o 1,7 stopnia będzie gorszy niż 1,5 stopnia, jest zrozumiałe.
Ociepliło się, wciąż mamy się świetnie
To jednak błąd. Niższa jakość życia naszych dzieci nie jest wcale pewna, ponieważ globalne ocieplenie nie jest jedynym motorem zmian. Oczywiście ludzkości byłoby lepiej, gdyby tych zmian klimatycznych nie było, ale nie jesteśmy skazani na marną przyszłość. Nawet w ocieplającym się świecie wciąż mamy możliwości, by poprawić naszą sytuację. Na pewno nie wyginiemy. „Gdybym miał ocenić szanse, powiedziałbym, że ryzyko, że zmiany klimatyczne doprowadzą do wyginięcia ludzkości, jest bardzo niskie, jeśli nie zerowe” – stwierdził Adam Schlosser, klimatolog z Massachusetts Institute of Technology.
Od czasów rewolucji przemysłowej świat ocieplił się o 1,2oC – to średnia z ostatnich 10 lat. Większość tego ocieplenia miała miejsce w ciągu ostatniego półwiecza. W tym czasie życie większości ludzi jakby nie patrzeć uległo poprawie. Wydłużyło się życie, śmiertelność spadła, etc. Więcej osób ma dostęp do czystej wody, urządzeń sanitarnych, prądu i czystych paliw do gotowania. Większość dzieci ma teraz możliwość pójścia do szkoły. Oczywiście nie wszędzie jest dobrze, ale ogólnie jest. Są miejsca, gdzie nadal jest źle, szczególnie w środkowej części Afryki. Postęp, dzięki któremu większości ludziom na świecie żyje jest lepiej, nastąpił nie z powodu globalnego ocieplenia, ale pomimo trwania tego zjawiska. Dostosowaliśmy się. Ryzyko niedożywienia spadło, tak samo jak chorób. Nie wszędzie oczywiście, ale jednak. Liczba zgonów z powodu katastrof wszelkiego rodzaju także spadła.
Pytanie więc, czy ten postęp będzie kontynuowany? Niektórzy odrzucają pogląd, że przyszłość mogłaby być lepsza w cieplejszym świecie. Wielu uważa, że wszystko idzie w złym kierunku. Niedawno jedno z badań pokazało, że większość młodych ludzi zgadza się z twierdzeniem, że: „Ludzkość jest skazana na zagładę”. Inni twierdzą, że nieunikniony jest ciągły postęp ludzkości – wystarczy spojrzeć, ile osiągnięto w ubiegłym stuleciu, ale także i tym. Obydwa poglądy są zbyt uproszczone, zbyt ogólnikowe.
Ci, którzy ekstrapolują przeszły, dotychczasowy postęp na przyszły sukces, przyjmują duże założenia. Jako że doświadczyliśmy już ocieplenia o 1,3 stopnia, można sobie wyobrazić, że dodatkowe 0,7 stopnia ocieplenia nie będzie takie złe. Dostosujemy się, mamy technologię. Potrafimy robić wiele rzeczy, i można tu wymieniać, jak sprawniejsze rolnictwo, w tym produkcja żywności, lepsze budownictwo, etc. Problem polega na tym, że skutki zmiany klimatu nie zawsze są liniowe : skutki przy 2 stopniach są ponad dwukrotnie większe niż przy 1 stopniu i zwiększają ryzyko przekroczenia nieodwracalnych punktów krytycznych. Druga skrajna szkoła myślenia uważająca, że każdy ułamek ocieplenia pogorszy życie, jest również błędna. Sprawi, że skutki zmian klimatu będą bardziej dotkliwe, dlatego powinniśmy walczyć z każdym przyrostem. Z drugiej strony ostateczny wpływ na ludzkie życie zależy od tego, jak zareagujemy. Postęp ludzkości może być kontynuowany w nieco cieplejszym świecie.
Poradzimy sobie, ale tylko do pewnego stopnia
W świecie cieplejszym o 2 stopnie sobie poradzimy. Do tego czasu rozwinie się technologia. Z pewnością rewolucja energetyczna zrobi swoje, jako część postępu technologicznego. Nie zmierzamy w stronę najgorszych scenariuszy właśnie ze względu na postęp w energetyce i transporcie, który w końcu przełamie emisje CO2. „RCP8.5 jest coraz częściej postrzegany jako rozwiązanie ekstremalne” – powiedział Schlosser. Jego zdaniem nawet przy braku dalszych postępów w działaniach klimatycznych mniej straszny scenariusz RCP6.0 wydaje się obecnie najbliższy rzeczywistości, ale nie RCP8.5. RCP8.5 to scenariusz dalszych emisji CO2 bez żadnych działań na rzeczy ich ograniczenia. RCP6.0 to działania powolne, niewystarczające, by zatrzymać ocieplenie na bezpiecznych poziomach. Skutkujące ociepleniem planety do 3,7oC.
Możemy jednak mieć poważne problemy w świecie cieplejszym o 3 i więcej stopni. Tu już technologia może nie pomóc. Desperacko musimy ograniczyć emisję gazów cieplarnianych i utrzymać temperatury na możliwie najniższym poziomie. Nasza obecna trajektoria wygląda ponuro, ale ulega poprawie. Musimy także chronić się przed szkodami, o których wiemy, że nadejdą. Bierzemy udział w wyścigu z ocieplającym się klimatem, a ponieważ konsekwencje tego zjawiska przyspieszają, musimy biec szybciej niż wcześniej. Stres cieplny może na przykład zmniejszyć plony w niektórych regionach o 30%, powodując wzrost głodu na świecie. Głód doprowadzi do migracji, a te mogą wpłynąć na nasze życie. A migracje już mają miejsce. Kryzys migracyjny może wywrócić sceny polityczne wielu krajów, doprowadzić do zachwiania demokracji, wzrostu przestępczości, etc. I to nawet jeśli my w tym czasie damy radę dostosować się do zmian klimatycznych.
Dlatego też nie jest takie oczywiste, że nasze życie będzie lepsze lub takie same w przyszłości. W świecie cieplejszym o 1,5 stopnia do 2 stopni, to powiedzmy, że tak, jeśli umiejętnie przy tym stawimy czoła migracjom klimatycznym. Jednak w świecie cieplejszym o 3-4 stopnie możemy już mieć poważny problem.