„Podjęłam decyzję o przeznaczeniu 250 mln zł na synchronizację i pełną cyfryzację na terenie całej Polski systemu monitorowania jakości wód powierzchniowych. Będzie to sieć stacji, która przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców” – poinformowała 16 sierpnia minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Czy to krok w dobrym kierunku, który w przyszłości pozwoli uniknąć katastrofy ekologicznej o takiej skali jaką obecnie mamy na Odrze? Czy też priorytetem powinny być inne działania? Zapytaliśmy o to naszych ekspertów.
PROF. MAŁGORZATA WITESKA z Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach:
Decyzja minister Moskwy jest absolutnie słuszna, choć bardzo spóźniona i nie do końca wiadomo, co oznacza „synchronizacja i pełna cyfryzacja systemu monitorowania”. W 2018 r. NIK negatywnie ocenił sposób monitorowania jakości wód rzek przez organy IOŚ, a stan 89% rzek objętych monitoringiem w latach 2010-2015 był zły: NIK o działaniach na rzecz poprawy jakości wód w rzekach – Najwyższa Izba Kontroli. Publikowane raz w roku przez GIOŚ dane dotyczące zawartości różnych substancji chemicznych w wodach (badaniami w roku 2021 objęto 845 punktów poboru w rzekach i 663 jeziora, w których zmierzono stężenia 91 substancji): Monitoring wód (gios.gov.pl) pokazują „statyczny” obraz zanieczyszczeń. Brak jest danych dotyczących ważnych parametrów, takich jak np. temperatura, stężenie tlenu, pH, zasolenie czy mętność, które mogą zmieniać się bardzo dynamicznie w czasie i mają kluczowe znaczenie dla żyjących w wodzie organizmów. Dlatego niezbędny jest system monitorowania w postaci wieloparametrowych automatycznych stacji mierzących wskaźniki jakości wody i jej przepływ w sposób ciągły. Dane rejestrowane przez takie stacje, które powinny być rozmieszczone w „strategicznych” punktach rzek (ujścia dużych dopływów i zrzuty ścieków) – muszą być publicznie dostępne online w czasie rzeczywistym na stronach stosownych instytucji, np. WIOŚ, oraz na bieżąco analizowane przez kompetentnych pracowników. Umożliwi to szybką ocenę stanu wód i natychmiastową reakcję w przypadku niepokojących zmian. Przeprowadziłam szybkie poszukiwanie w sieci i okazało się, że automatyczna stacja badania jakości wód Odry działała w latach 2001-2009 w Chałupkach przy granicy z Republiką Czeską, a jej operatorem był OBIKŚ w Katowicach. Podczas działania stacji kilkakrotnie zgłaszano „nadzwyczajne zagrożenia środowiska”: wzrost mętności wody, przewodnictwa elektrycznego i spadek stężenia tlenu, wskazujące na zrzuty ścieków: Microsoft Word – ASBJW Odry.doc (katowice.wios.gov.pl). Na stronie WIOŚ w Katowicach znajdują się dane zarejestrowane przez tę stację jedynie w 2008 r.: Microsoft Word – ASBJWO_09.doc (katowice.wios.gov.pl), można więc przypuszczać, że przestała ona działać. Tymczasem, dane z automatycznych stacji monitoringu mówią mnóstwo o tym, co aktualnie dzieje się w rzece. Dowodem na to są np. publicznie dostępne wyniki pomiarów wskaźników jakości wody Odry rejestrowane przez stację we Frankfurcie n/Odrą: Messstation Frankfurt/Oder, Oder (bafg.de) Analiza tych danych pozwala na wytypowanie możliwych scenariuszy tego, co się wydarzyło w Odrze w sierpniu 2022 i zapewne pomoże ustalić przyczyny katastrofy. W przypadku wystąpienia niepokojących zmian, natychmiast powinny być pobierane próby do szczegółowych analiz chemicznych i biologicznych. Tymczasem próby z Odry zaczęto pobierać dopiero wówczas, gdy wędkarze zaobserwowali martwe ryby. Trzeba wyposażyć służby ochrony środowiska w samodzielność, fundusze i procedury oraz jasno określić ich kompetencje i zakres odpowiedzialności. Dziś stanem Odry zajmują się WIOŚie GIOŚ, Wody Polskie, Ministerstwo Infrastruktury oraz Ministerstwo Środowiska, które przerzucają między sobą odpowiedzialność. Myślę, że konieczne jest także zaprzestanie prac hydrotechnicznych: regulacji rzek, budowy stopni wodnych, pogłębiania itd., które destabilizują ekosystemy i zmniejszają zdolność rzek do samooczyszczania, co w sytuacji narastającej z roku na rok suszy jest bardzo groźne.
PROF. ROBERT CZERNIAWSKI, dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego:
Tak, uważam, że to bardzo dobra decyzja. Polska nie posiada i nie posiadała nowoczesnego systemu ciągłego monitorowania stanu wód. Taki monitoring pozwoli nam uniknąć pewnych skutków lub może, przynajmniej wcześniej reagować i zagrożenie minimalizować. Taki system, nie odpowie nam na pytanie, jaki związek konkretnie, czy grupa organizmów zagraża ekosystemowi, ale wskaże nam zmiany parametrów alarmujące o potencjalnym zagrożeniu. Nie uważam jednak, żeby to był priorytet. Priorytetem są wszelkie działania, które zlikwidują albo ograniczą spływ ścieków, również tych oczyszczonych. Gdyby nie one, zagrożenie byłoby znacznie mniejsze. Konieczna jest modernizacja oczyszczalni ścieków, tych niewielkich, w małych miastach, wsiach. Uważam, że to jest właśnie priorytet – ścieki w wodzie. Pamiętajmy, że ściek oczyszczony to ściek, cechujący się normami właściwymi dla ścieku oczyszczonego, nie dla wód naturalnych. Taki ściek dalej stanowi zagrożenie dla wód naturalnych.
PROF. ELŻBIETA WILK-WOŹNIAK, hydrobiolog, dyrektor Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk:
Każda kwota przeznaczona na monitoring jest dobrym krokiem. Nie wiem niestety, co oznacza określenie „synchronizacja i pełna cyfryzacja na terenie całej Polski systemu monitorowania jakości wód powierzchniowych.” Czy oznacza to zakup nowego sprzętu komputerowego i zsynchronizowanie wprowadzanych danych? Czy oznacza to stworzenie jednej wspólnej matrycy danych i możliwość szybkiego podglądu tych danych i oceny sytuacji? Czy też jeszcze zupełnie coś innego. Jednak w mojej opinii problem leży nie tylko w braku synchronizacji (cokolwiek to oznacza), ale w (kolejność przypadkowa):
- Braku opracowanego i wdrożonego dobrego systemu monitoringu, który na bieżąco, wraz z rozwojem wiedzy, byłby aktualizowany, a pracownicy mieli dostępne szkolenia oraz możliwość wymiany doświadczeń.
- Braku odpowiedniego, wysokiej jakości sprzętu lub dostępu do laboratoriów posiadających taki sprzęt i jego obsługę.
- Braku finansowania drogich badań, jeśli zaistnieje taka konieczność.
- Braku koordynacji i szybkiego podejmowania działań w chwili zagrożenia.
- Braku realistycznych wymagań dla kadry wykonującej monitoring (aktualnie szeregowi pracownicy muszą umieć wszystko, co po prostu jest niemożliwe).
- Braku odpowiedniego gratyfikowania zatrudnionych pracowników.
- Braku współpracy na szczeblu ministerialnym z sąsiednimi krajami i braku wypracowywania wspólnych rozwiązań, zamiast wzajemnego oskarżania się.
- Marginalizowaniu wskaźników biologicznych.
- Braku szacunku dla przyrody i wiedzy o przyrodzie.
- Braku edukacji ekologicznej. Nie chodzi mi tu o działania podejmowanie oddolnie przez obywateli, fundacje, stowarzyszenia, lecz o zaniedbania i zaniechania w programach nauczania.
I jeszcze jeden problem – jeśli przyrodę będziemy traktować jak przedsiębiorstwo, które ma dostarczać zysków, wówczas żaden, najbardziej wyrafinowany monitoring nie zabezpieczy nas przed katastrofami. Jednorazowe wsparcie finansowe, także nie spełni swojego zadania.
DR HAB. ANDRZEJ MIKULSKI, kierownik Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego:
Decyzja Pani Minister o przeznaczeniu środków na monitoring jakości wód powierzchniowych nie pozwoli na unikniecie w przyszłości katastrof ekologicznych na polskich rzekach, choćby dlatego, że katastrof jako takich nie da się uniknąć. Miarą skuteczności wdrażanych środków zapobiegawczych jest zmniejszenie prawdopodobieństwa ich wystąpienia i zmniejszenie ich skali, kiedy jednak nastąpią. Przeznaczone środki mogą pozwolić na poprawę bezpieczeństwa jedynie wtedy, gdy zostaną prawidłowo wydatkowane, czego nie da się moim zdaniem zrobić bez uprzedniego stworzenia przez powołany w tym celu multidyscyplinarny zespół naukowców i specjalistów z NGO-sów koncepcji kompleksowego systemu zapobiegania katastrofom środowiskowym. Powinien on obejmować nie tylko skuteczny, automatyczny monitoring, ale też elementy zapewniające skuteczną reakcję na symptomy mogące wskazywać zagrożenie – z jednej strony przeciwdziałać katastrofie, z drugiej skutecznie karać ewentualnych sprawców.