Słoneczna i wietrzna pogoda w połączeniu z niskim zapotrzebowaniem energetycznym, sprawiła, że w Wielkanocny Poniedziałek w porze lunchu system energetyczny Wielkiej Brytanii był najbardziej “zielony w historii”. Udział energii odnawialnej strukturze produkcji elektrycznej wynosił prawie 80%. Dokładne wyliczenia pozwoliły stwierdzić, że 39% miksu energetycznego stanowiła energia wiatrowa, w 21% była to energia słoneczna, a 16% pochodziło z energii jądrowej.
Należy zwrócić uwagę, że w sieci w ogóle nie było węgla, niewielkie wsparcie pochodziło natomiast z elektrowni gazowych. Dla porównania, we wtorek 24,8% brytyjskiej energii pochodziło z paliw kopalnych, z których większość stanowił gaz (cykl mieszany), a 45,2% stanowiły odnawialne źródła energii.
Podobny do poniedziałkowego rekord padł niemal rok temu, 24 maja gdy Wielka Brytania znajdowała się w tzw. twardym lockdowanie spowodowanym pandemią koronawirusa. Spadek zapotrzebowania na energię elektryczną spadł wówczas tak gwałtownie, że National Grid zdecydowała o wyłączeniu czterech elektrowni węglowych.
Ten nowy rekord jest zdecydowanie powodem do radości, nawet biorąc pod uwagę szczególne okoliczności – Wielkanoc i trwający wciąż częściowy lockdown. Wielka Brytania w sposób bardzo ambitny podchodzi do celu jakim jest stworzenie systemu energetycznego o zerowej emisji dwutlenku węgla.
To oczywiste, że prawdziwy test dla systemu to nie słoneczny, wietrzny dzień, a raczej krótkie lutowe dni z niebem zasnutym chmurami przy niemal zerowym ruchu powietrza. Należy jednak pamiętać, że każda inwestycja w źródła odnawialne przybliża nas do nowych rekordów, które z czasem, miejmy nadzieję, będą następować po sobie w sposób dość regularny. Wyzwaniem staje się więc magazynowanie znacznej większej ilości energii niż dzieje się to obecnie.
Założeniem Brytyjczyków jest aby do 2030 roku prawie cała energia elektryczna pochodziła ze źródeł niskoemisyjnych. I pomimo imponujących wyników z tego tygodnia, droga do tego celu jest wciąż bardzo długa.