Ponad 90 naukowców z całego świata napisało list otwarty, w którym zalecają przeprowadzenie rzetelnych badań nad możliwością ewentualnego wdrożenia techniki geoinżynieryjnej SRM. Naukowcy wyrażają swoje obawy ze względu na globalne ocieplenie, licząc się z tym, że konieczne będzie użycie technik geoinżynieryjnych. Z drugiej strony mają też obawy.
SRM – niepewna technologia, wymagająca badań
Dlatego też jak piszą w swoim liście potrzebne są dokładne, rzetelne badania, które ujawnią zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje działań. „Zmiana klimatu ma niszczycielski wpływ na społeczności i ekosystemy na całym świecie, stwarzając poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego, bezpieczeństwa ekonomicznego i globalnej stabilności. Systemy naturalne zbliżają się do progów katastrofalnych zmian, które mogą jeszcze przyspieszyć zmiany klimatyczne i skutki wykraczające poza zdolność adaptacji ludzi”, czytamy w liście.
Sygnatariusze listu, którzy wywodzą się z takich instytucji jak NASA, Uniwersytet Columbia, Massachusetts Institute of Technology czy Uniwersytet Harvarda, zwracają uwagę, że jedynym sposobem na trwałe ograniczenie globalnego ocieplenia jest natychmiastowa redukcja emisji gazów cieplarnianych. Jak donosi telewizja CNBC, naukowcy nie popierają SRM, ponieważ może ta technika może nieść za sobą poważne negatywne skutki. To przede wszystkim zmiana systemów pogodowych, szczególnie wzorców opadowych w nieprzewidywalny sposób. SMR nie rozwiązałaby podstawowego problemu zmian klimatu: rosnących emisji paliw kopalnych i ich negatywnych skutków.
Czym jest SRM? Solar Radiation Management, czyli mówiąc wprost „Zarządzanie Promieniowaniem Słonecznym”. Na SRM składa się kilka technik pozwalających na kontrolowanie (teoretycznie) docierających do powierzchni Ziemi promieni słonecznych. Jedną z takich technik jest wpuszczanie do atmosfery aerozoli, które mają za zadanie odbić promienie słoneczne z powrotem w kosmos. Inne, bardziej zaawansowane to zainstalowanie w przestrzeni kosmicznej specjalnych zwierciadeł, żagli, które blokowałyby dostęp do promieni słonecznych.
Za i przeciw
Naukowcy mają obawy co do tej techniki, ale zdają sobie sprawę, że inaczej możemy nie podołać zatrzymaniu zmiany klimatu. W liście czytamy, że naukowcy w pełni wspierają badania nad podejściami do SRM. Zaznaczają jednak: „nie oznacza to, że popieramy stosowanie SRM. Niepewność co do tego, jak wdrożenie SRM będzie przebiegać w systemie klimatycznym, jest obecnie zbyt duża, aby wspierać wdrożenie.” W związku z tym w swoim liście zwracają uwagę na wszechstronną, międzynarodową ocenę tego, jak interwencje SRM wpłynęłyby na zagrożenia klimatyczne. Zarówno w skali regionalnej jak i globalnej. Zawracają uwagę też na kwestię wspólnego podejmowania decyzji międzynarodowych w sprawie stosowania SRM w oparciu o najnowsze osiągnięcia naukowe.
„Chociaż redukcja emisji ma kluczowe znaczenie, żaden poziom redukcji podjęty teraz nie może odwrócić efektu ocieplenia spowodowanego przeszłymi i obecnymi emisjami gazów cieplarnianych. Przewiduje się, że Ziemia będzie się ocieplać przez kilka dziesięcioleci we wszystkich scenariuszach zmian klimatycznych rozważanych przez IPCC ONZ”, czytamy w liście.
Naukowcy mają tu wręcz ambiwalentny stosunek do sprawy, bo choć z jednej strony jasno wyrażają swoje obawy co do SRM, to z drugiej strony mówią, że może nie być wyjścia. Nie wierzą, że cel porozumienia paryskiego zostanie osiągnięty. Tym celem jest utrzymanie globalnego ocieplenia „znacznie poniżej” 2oC w porównaniu z wartościami sprzed epoki przemysłowej – najlepiej poniżej 1,5 stopnia. Dziś mamy już ocieplenie na poziomie 1,2oC.
„Nawet przy agresywnych działaniach na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych jest coraz mniej prawdopodobne, aby ocieplenie klimatu utrzymało się poniżej 1,5-2°C w najbliższej przyszłości. Wynika to z faktu, że odwrócenie obecnych trendów ocieplenia będzie wymagało znacznej redukcji stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze”, czytamy w liście. A jak widzimy, na co zwracają uwagę naukowcy, te redukcje praktycznie nie postępują. W minionym roku emisje choć wzrosły o niecały jeden procent, to jednak wzrosły. Wiele państw takich jak np. Chiny, szczyt emisji ma jeszcze przed sobą.
Cząsteczki, które zbyt krótko żyją
To, co stanowi też problem z SRM, a także z emisją aerozoli, to ich żywotność w atmosferze, liczona na ogół w tygodniach. Pojedyncza cząstka pyłu z przemysłowych emisji w dolnej warstwie atmosfery utrzymuje się tylko kilka dni. A nawet mniej, bo opady deszczu szybko te aerozole usuwają. „Ponieważ czas życia aerozoli w atmosferze jest krótszy niż tydzień, redukcje ich emisji szybko zmniejszają to źródło ochładzania klimatu. W związku z tym redukcje emisji aerozoli w nadchodzących kilku dekadach szybko „zdemaskują” znaczną, ale bardzo niepewną skalę ocieplenia klimatu”, napisali naukowcy w swoim liście. Naukowcy stwierdzili, że technologie usuwania dwutlenku węgla z atmosfery są niezbędne do utrzymania ocieplenia poniżej 1,5oC, ale są zbyt drogie i trudne do wdrożenia w obecnym systemie klimatycznym.
Biorąc pod uwagę kwestię nieuchronnej zmiany klimatu i braku wyników badań na temat ryzyka zastosowania SRM naukowcy mówią, że te badania są potrzebne, bo jakieś działania podjąć trzeba. „Optymalny program badawczy mający na celu informowanie o podejmowaniu decyzji dotyczących SRM musi być prowadzony w sposób przejrzysty, z otwartym dostępem do danych, wyników oraz, w miarę możliwości, modeli wykorzystywanych do oceny interwencji SRM i ich wpływu”, czytamy w liście.
Źródło: CNBC, ecowatch.com