Trwa 27 szczyt klimatyczny w egipskim Sharm el-Sheikh. Poza faktem, że finansowane będą kraje biednego południa nic na razie się nie dzieje. I pewnie nic wielkiego się nie stanie. Dane jasno pokazują, że w ciągu ostatnich dekad nic się nie zmieniało. Emisje gazów cieplarnianych rosły.
Najpierw pozytywy: będzie finansowanie państw Trzeciego Świata
W środę (9 listopada) podczas rozmów klimatycznych COP 27 główną rolę odegrały finanse, a eksperci ONZ opublikowali listę projektów o wartości 120 mld dolarów, które inwestorzy mogliby wspierać, aby pomóc biedniejszym krajom w ograniczeniu emisji i dostosowaniu się do skutków globalnego ocieplenia. To m.in. projekt transferu wody między Lesotho i Botswaną o wartości 3 miliardów dolarów. Czy też plan poprawy publicznego systemu wodnego na Mauritiusie o wartości 10 milionów dolarów. To przykłady projektów, które znalazły się wśród dziesiątków innych wymienionych na liście. 19 projektów ma dotyczyć Afryki.
To może być jednak stanowczo za mało. Według analizy przedstawionej w raporcie na COP 27 kraje biednego południa są w tak trudnym położeniu, że rocznie będą potrzebowały 1 bln dolarów do 2030 roku, by dzięki temu dostosować się do kryzysu klimatycznego. Dla porównania, wiodące światowe banki pożyczyły biedniejszym krajom w 2021 roku 51 mld dolarów, a prywatni inwestorzy wnieśli zaledwie 13 mld dolarów, jak wynika z ostatniego raportu kredytodawców.
Jak wyglądać będzie skala finansowania, czyli jakie padły deklaracje? Przykładowo Francja i Niemcy przekażą kolejne 300 mln dolarów dla RPA, aby wesprzeć kraj w odchodzeniu od węgla. Włochy, Wielka Brytania i Szwecja zadeklarowały, że przekażą ponad 350 mln dolarów na walkę ze zmianami klimatu Egiptowi, Fidżi, Kenii i Malawi. Wysłannik USA ds. klimatu John Kerry ogłosił stworzenie planu offsetów węglowych, nazwanego Energy Transition Accelerator, który ma pomóc krajom rozwijającym się w pozyskaniu środków na sfinansowanie ich odejścia od paliw kopalnych. Niezbyt dużo, jak widać.
Do gry włączy się Bank Światowy
Przekazanie pieniędzy krajom o niskich i średnich dochodach, aby mogły one zbudować infrastrukturę, taką jak elektrownie wykorzystujące energię odnawialną, od dawna jest głównym tematem rozmów klimatycznych prowadzonych przez ONZ. Ale postępy są powolne.
„Nawet jeśli istnieje szereg interesujących projektów, będą one wymagały pomocy technicznej i finansowej, aby mogły przyciągnąć odpowiedni rodzaj finansowania”, powiedział Nigel Topping, urzędnik wysokiego szczebla ONZ na COP26.
„Potrzebujemy, aby wszyscy uczestnicy systemu zakasali rękawy, aby tak się stało. Nie uda nam się w żaden sposób odblokować skali finansowania, jakiego potrzebują gospodarki rozwijające się, jeśli wszyscy będą nadal przerzucać się odpowiedzialnością”, stwierdził Topping.
Bank Światowy ma wprowadzić nowy program pomocy finansowej, dzięki któremu wsparte zostaną państwa, które nie radzą sobie ze skutkami globalnego ocieplenia. Tak zapowiedział prezes Banku Światowego David Malpass w czasie spotkania z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Prezes Banku Światowego David Malpass przemówił do delegatów w środę, przedstawiając wysiłki banku w zakresie walki z globalnym ociepleniem i zaangażowanie w partnerstwo, w ramach którego kraje zachodnie zapewnią RPA 8,5 miliarda dolarów na transformację energetyczną.
I to chyba wszystko… z nieciekawą na przyszłość prognozą
Trudno jest oczekiwać radykalnej zmiany w polityce klimatycznej. Owszem, tempo emisji CO2 maleje, wejdziemy teraz w kilkuletnie plateau. A przynajmniej tak powinno się stać. Tyle tylko, że do atmosfery wciąż dostają się duże ilości gazów cieplarnianych.
Czy ludzkość zapobiegnie dalszym postępom globalnego ocieplenia? Ograniczeniu wzrostu temperatury poniżej 2 stopni? Patrząc na wykres… chyba nie. O ile do 2015 roku można było jakoś to jeszcze tłumaczyć, to po 2015 roku, po zawarciu poważnego porozumienia, już nie. Emisje rosły, wciąż grubo ponad 30 mld ton rocznie. Rosła więc koncentracja CO2 w atmosferze. W tym roku jest to prawie 420 ppm. To maksymalna wartość z pliocenu i średnia dolna wartość z miocenu. Jeszcze 30-40 ppm, a wejdziemy w średnią wartość najcieplejszego okresu w miocenie sprzed 15-17 mln lat. Oczywiście, od razu się ciepło nie zrobi, ale utrzymanie takiej ilości CO2 uruchomi procesy, które nas do tego świata zaprowadzą.
Przypomnijmy, świat z pliocenu, to świat cieplejszy o ponad 2 stopnie z poziomem oceanów o 20-30 metrów wyższym niż dziś. Ze strefami tropikalnymi niezdatnymi do życia roślin i zwierząt względnie chłodnej epoki, jaką był holocen. Miocen z kolei, szczególnie jego środkowy okres sprzed 15-17 mln lat, to świat cieplejszy o ponad 3oC, w niektórych momentach nawet o 4 stopnie. Poziom oceanów był wtedy o co najmniej 30 metrów wyższy, średnio około 40-45 metrów, bo nie było lodu na Grenlandii, a Antarktyda miała połowę lodu mniej. Duża część obszarów międzyzwrotnikowych była niezdatna do życia dla ssaków epoki holocenu. Życie w miocenie było inne niż w holocenie. Należy to pamiętać.
Przykra sprawa na koniec
Jest jeszcze jedna rzecz. Liczba delegatów powiązanych z paliwami kopalnymi na szczycie klimatycznym COP 27 skoczyła o 25 proc. w stosunku do ostatniego spotkania, wynika z analizy udostępnionej przez BBC. Grupa kampanijna Global Witness odkryła, że ponad 600 osób biorących udział w negocjacjach COP 27 jest powiązanych z paliwami kopalnymi. To więcej niż wszystkie delegacje z 10 krajów najbardziej dotkniętych zmianą klimatu.
„COP 27 wygląda jak targi przemysłu paliw kopalnych”, powiedziała Rachel Rose Jackson, z Corporate Accountability, jednej z grupy działaczy, którzy ujawnili dane wraz z Corporate Europe Observatory. „Jesteśmy tu raczej na karuzeli szaleństwa niż na działaniach klimatycznych. Przemysł paliw kopalnych, ich agenda, jest zabójcza. Ich motywacją jest zysk i chciwość. Nie są poważni w kwestii działań klimatycznych. Nigdy nie byli i nigdy nie będą.”
Źródło: Reuters, BBC, NOAA