Koniec z cięciem na krótko, zapanowała moda na dłuższą …trawę. Przynajmniej tak jest w wielu polskich miastach, wszystko za sprawą suszy, jak i zabetonowywania i asfaltowania coraz większych powierzchni miast.
Krótko przycięty trawnik uchodził do niedawna za estetyczny ideał. Na szczęście dla środowiska coraz częściej pozwalamy trawie rosnąć, a koszenie na terenach należących do miasta ogranicza się, pozostawiając naturalne łąki miejskie. Rośnie też moda na tworzenie kwietnych łąk – czyli miejsc obsianych kwiatami polnymi, np. makami, chabrami czy lnem.
Wyższa trawa zatrzymuje wodę
Argumentów za niekoszeniem publicznych skwerów i łąk jest kilka, jednak ten, który przeważa w ostatnim czasie to konieczność zatrzymania wody, wyższe trawy mają lepiej chronić ziemię przed wysuszeniem i zatrzymują wodę w glebie, co okazuje się być szczególnie ważne teraz, gdy przeżywamy falę upałów. Kolejnym, a do tego ponadczasowym, niezależnie czy mamy suche czy też mokre lato, jest argument finansowy, związany z kosztami ponoszonymi przez samorządy i spółdzielnie mieszkaniowe na utrzymanie zieleni czyli również jej koszenie. Do tego dochodzą kwestie spalin i hałasu na co coraz częściej narzekają mieszkańcy, których budzi warkot kos spalinowych i kosiarek. Jeśli więc jest aż tyle powodów za niekoszeniem, to dlaczego nadal golimy trawę „na jeża”. Za cięciem na krótko przemawiają przede wszystkim nasze przyzwyczajenia estetyczne. Pozostawienie wysokiej traw to w przekonaniu wielu z nas dowód zaniedbania i złego gospodarowania. Padają także argumenty, że łatwiej posprzątać nisko przystrzyżony trawnik.
Przy drogach krótkie cięcie
Pozostaje jeszcze bardzo ważny argument – bezpieczeństwo. Chodzi o zapewnienie odpowiedniej widoczności pieszym i kierowcom. Dlatego też trawa porastająca pobocza czy też ronda jest systematycznie koszona.
– Koszenie będzie ograniczone do miejsc, gdzie jest to konieczne ze względów bezpieczeństwa – zwłaszcza w pobliżu głównych arterii dróg, chodników i ścieżek rowerowych – wyjaśnia Monika Głazik z biura prasowego prezydenta Lublina zaznaczając, iż zlecenia koszenia terenów zielonych są weryfikowalne w zależności od panującej aury. Takie same standardy obowiązują w większości miast.
Zasadźmy sobie łąkę
To co miasta zaoszczędzą na koszeniu mogą przeznaczyć na zasadzenie łąk kwietnych.
– Takie zielone enklawy chcemy obsiać mieszankami kwiatów składających się z rodzimych jednorocznych i wieloletnich gatunków przystosowanych do trudnych warunków miejskich. Dzięki głębokim i rozbudowanym systemom korzeniowym roślin, taka łąka miejska jest odporna na suszę i jednocześnie zapewnia dobrą retencję wód opadowych. Dodatkowo zróżnicowane części nadziemne tych roślin pomagają oczyszczać powietrze z pyłów komunikacyjnych – przyznaje Monika Zielińska ogrodnik miejski Mikołowa.
Takie miejsca stają się również schronieniem i źródłem pokarmu dla wielu gatunków owadów, drobnych gryzoni i ptaków.