Tropikalne lasy Amazonii były w ostatnich latach mocno karczowane z powodu działań prezydenta Jaira Bolsonaro. Budziło to poważne obawy o przyszłość całego ekosystemu. Cierpiała też ludność tubylcza. Jednak zmiana władzy przyniosła pozytywny efekt. Nowy prezydent Lula da Silva znacząco ograniczył deforestację.
Wylesianie w brazylijskiej Amazonii spadło w lipcu o co najmniej 60% w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku, takie informacje płyną ze strony tamtejszego Ministerstwa Środowiska. Ta dobra wiadomość pojawia się przed regionalnym szczytem, którego celem jest uniknięcie przekroczenia przez Amazonię punktu krytycznego. Jeśli lasy skurczą się za bardzo, szczególnie od strony Oceanu Atlantyckiego, to wraz z ocieplającym się klimatem cała reszta zmieni się w sawannę. Transfer opadów na zachód i północ lasu zaniknie, co spowoduje jego wysychanie i zastępowanie bujnej roślinności skąpą, typową dla sawanny, zwanej w Ameryce Południowej pampą.
Redukcja wycinki jest bardzo szybką zmianą, która jest ważna z punktu widzenia globalnych zmian klimatycznych. Rok temu, pod rządami ówczesnego skrajnie prawicowego prezydenta, Jaira Bolsonaro, Amazonia przeżywała jeden z najgorszych momentów swojego istnienia. Wycinka, deforestacja były najgorsze w historii. Ale odkąd nowa administracja kierowana przez Luiza Inácio Lula da Silvę przejęła władzę na początku roku, rząd pociągnął do odpowiedzialności karnej tych, którzy prowadzili niezgodną z prawem wycinkę. Wzmocniono działania IBAMA czyli Brazylijskiego Instytutu Środowiska i Odnawialnych Zasobów Naturalnych. Ponadto nowy prezydent stworzył więcej obszarów chronionych oraz wyznaczył więcej terenów leśnych dla rdzennej ludności.
Takie wyniki wzmocnią pozycję da Silvy i pozostałych polityków w jego administracji na szczycie poświęconym lasom Amazonii, które obejmują też inne kraje jak Kolumbia czy Boliwia. Szczyt ten przypada na dni 8-9 sierpnia. Silva powiedział, że poważne zagrożenie kryzysem klimatycznym, który przyniósł rekordowe upały w wielu krajach Ameryki Południowej, oznacza, że szczyt musi być czymś więcej niż pokazem jedności. Będzie musiał przynieść konkretne i trwale wyniki, aby upewnić się, że Amazonia nie osiągnie punktu, za którym zacznie wysychać i wymierać. A to jak ostrzegają naukowcy, jest coraz bliżej.
Według danych satelitarnych w pierwszym półroczu 2023 roku wylesienie Amazonii spadło o 34% w stosunku do poprzedniego okresu z 2022. Dane za lipiec pokazują, że wylesienie w stosunku do lipca ubiegłego roku spadło o 60%. Dane nie są jeszcze kompletne, z uwagi na to, że pomiary utrudnia zachmurzenie. Są też eksperci, którzy uważają, że spadek deforestacji mógł sięgnąć nawet 70%, co byłoby już dużym sukcesem. „To niesamowite, totalnie szalone”, powiedział Tasso Azevedo, inżynier leśny i założyciel grupy analitycznej MapBiomas. „To będzie najostrzejszy spadek od 2005 roku. Wciąż zastanawiamy się, dlaczego dzieje się to tak szybko”.
Oczywiście to nie oznacza, że problem deforestacji zniknął już całkowicie. Silva przestrzegł, że dane z pojedynczego miesiąca nie stanowią trendu. Realne efekty działań będą widoczne w perspektywie kilku lat. Ma jednak nadzieję, że to, co teraz się dzieje będzie trampoliną do nowego cyklu dobrych czasów dla Amazonii, jej dobrobytu opartego na zrównoważonym wykorzystaniu zasobów, otwarciu rynków na certyfikowane produkty, rozwoju biogospodarki, a także większym wsparciu finansowym ze strony bogatych krajów, które korzystają z roli lasu deszczowego jako czynnika stabilizującego klimat na Ziemi.
Zewnętrzne inwestycje, handel i wsparcie finansowe będą miały kluczowe znaczenie dla pokazania, że istnieje realna alternatywa dla szkodzących ekosystemowi wielkich farm i plantacji soi. Takie działania sprawiają, że prezydent Silva ma też wrogów w postaci np. przemysłu naftowego, który chce wydobywać ropę na terenie lasów tropikalnych. To jednak nie jest wielki problem, kiedy spojrzy się na wyzwanie, jakie stawia wciąż ocieplający się klimat i widoczne już konsekwencje ze strony El Niño, które przyniosło przerażające temperatury na poziomie 38,9°C w chilijskich Andach, i to w środku zimy.
Amazonia nie jest jeszcze lasem, o którym można mówić, że jest uratowany. Zatrzymanie wycinki to jedno, ale zatrzymanie spalania paliw kopalnych, to już inna sprawa.
Źródło: The Guardian