W niszczycielskiej powodzi, która przetoczyła się przez wschodnią Libię, zginęło co najmniej 11 tys. osób, a tysiące kolejnych uznano za zaginione. Naukowcy uważają, że tak duże opady i tak duża powódź nad Morzem Śródziemnym, to efekt zmian klimatycznych.
Niszczycielska powódź
Śmiertelne w skutkach ulewy z 10-11 września wywołane zostały przez cyklon Daniel. Chodzi o tzw. medikan, czy mniejszą wersję cyklonu tropikalnego, który powstaje jesienią nad wodami Morza Śródziemnego. To dość rzadkie zjawisko, ale narasta wraz z ocieplającym się klimatem. Same w sobie ulewy nie były aż tak dotkliwe. To wywołane przez nie pęknięcie dwóch tam w pobliżu nadmorskiego miasta Derna zwiększyło skalę powodzi. Miasto Derna zostało zalane. Szacuje się, że powódź tak naprawdę mogła zabić nawet 20 tys. ludzi. Silna fala powodziowa dosłownie zmyła domy, ulice i ludzi do wód Morza Śródziemnego.
Żywioł podkręcony przez globalne ocieplenie
Jak wynika z badania wstępnie przeprowadzonego przez World Weather Attribution, globalne ocieplenie sprawiło, że opady deszczu, które na początku września spustoszyły region Basenu Morza Śródziemnego, były aż 50 razy bardziej prawdopodobne w Libii i 10 razy bardziej prawdopodobne w Grecji. Tak więc, gdyby nie globalne ocieplenie, sztorm (a one mają prawo występować) byłby dużo słabszy. Medikany są rzadkie, sztormy na Morzu Śródziemnym zdarzają się co roku. To naturalne zjawisko, ale ocieplenie klimatu sprawia, że zdarzają się częściej lub są silniejsze niż zwykle.
Przyczyną są wyższe niż wcześniej temperatury wody, a im wyższa temperatura tym silniejszy jest układ cyklonalny. Zespół naukowców, którzy starają się zrozumieć ekstremalne zdarzenia pogodowe, ocenili że oczywiście nie tylko samo globalne ocieplenie było winowajcą. Mieszkańcy Derny byli bardziej podatni na deszcz z powodu takich czynników jak budowanie domów na terenach zalewowych, wycinanie drzew i brak konserwacji tam. Wszystko to jest wynikiem tego, co dzieje się od wielu lat w Libii.
„Morze Śródziemne jest gorącym miejscem zagrożeń wynikających ze zmiany klimatu” – stwierdziła Friederike Otto, klimatolożka w Imperial College w Londynie i współautorka raportu. Chociaż w tym badaniu badaczom trudniej było określić ilościowo rolę zmian klimatycznych niż w przypadku niedawnych pożarów i fal upałów, dodała, że „nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że zmniejszenie podatności na zagrożenia i zwiększenie odporności na wszelkiego rodzaju ekstremalne warunki pogodowe ma ogromne znaczenie dla ratowania życia w przyszłości”.
Znacznie więcej deszczu niż kiedyś
Z raportu WWA wynika, że ilość deszczu, która spadła w Libii, „znacznie odbiegała od wcześniej odnotowanych wydarzeń”. Jak podaje raport, spadło nawet o 50% więcej deszczu niż w sytuacji, w której ludzie nie zmieniliby klimatu. Z drugiej strony naukowcy zaznaczyli, że poziom niepewności jest wysoki. To wstępna analiza sytuacji.
W raporcie stwierdzono, że trwający konflikt i niestabilność polityczna w Libii spotęgowały skutki powodzi. Tamy zbudowane w latach 70. XX wieku były w złym stanie. Mogły również zostać zaprojektowane w oparciu o to, co działo się z klimatem kiedyś. Nikt nie zakładał z góry, że klimat ociepli się o ponad 1 stopień Celsjusza. Powódź okazała się zbyt nagła, bo zbyt duża ilość wody zerwała tamę i w krótkim czasie zalała miasto. „Musimy pilnie zmniejszyć narażenie na ryzyko powodziowe” – stwierdziła Maja Vahlberg z centrum klimatycznego Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca, współautorka raportu. Naukowcy oszacowali, że w Grecji, Bułgarii i Turcji deszcze były nawet o 40% intensywniejsze z powodu istnienia globalnego ocieplenia. Obecnie w całym regionie tak ekstremalnych opadów można spodziewać się raz na dziesięć lat.
Vassiliki Kotroni, dyrektor ds. badań w Narodowym Obserwatorium w Atenach i współautor raportu, określił powodzie jako „punkt krytyczny”. Wezwał do wprowadzenia systemów wczesnego ostrzegania i „projektowania odpornej infrastruktury w dobie zmian klimatycznych”. Z raportu wynika, że zmiany w krajobrazie spowodowały, że powodzie w Grecji stały się bardziej niszczycielskie niż kiedyś. W wyniku urbanizacji i wylesiania powodzie dotknęły więcej ludzi i zniszczyły więcej domów. Roślinność z kolei mogłaby wchłonąć wodę deszczową, gdyby było jej więcej. Tak więc globalne ocieplenie to tylko jedna strona medalu. Bez wątpienia jednak, to właśnie globalne ocieplenie będzie potęgować takie zdarzenia w przyszłości.
Źródło: WWA, The Guardian