Odbywający się w Dubaju szczyt klimatyczny COP28 jest kolejną okazją, by przypomnieć, w jak nieciekawym położeniu znajduje się świat. W związku z tym ONZ opublikował raport dotyczący coraz częściej występujących na świecie susz oraz sposobów przeciwdziałania im. Jeśli nic się nie zmieni, świat stanie w obliczu globalnego głodu.
Susze niszczą świat
Utworzona podczas COP27 przez 34 państwa koalicja Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Odporności na Suszę (IDRA), wzywa do zwiększenia inwestycji, dzięki którym będziemy lepiej przygotowani na susze. Na COP28 został przedstawiony „Global Drought Snapshot”. To raport, który pokazuje, w jak złej sytuacji znajduje się świat, i co należy z tym zrobić. Najnowsze dane dotyczące susz, oparte na badaniach przeprowadzonych w ciągu ostatnich dwóch lat i opracowane przez ONZ, wskazują na „bezprecedensową sytuację kryzysową na skalę planetarną, z racji której ogromne skutki susz wywołanych przez człowieka dopiero zaczynają się ujawniać”.
Według raportu „Global Drought Snapshot”, opracowanego przez Konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zwalczania pustynnienia (UNCCD) niewiele jest zagrożeń, jeśli w ogóle takie są, które pochłaniają więcej istnień ludzkich, powodują większe straty gospodarcze niż susza. Prognozy są porażające. Do 2050 roku aż trzy czwarte ludzkości może zostać dotkniętych problemem suszy. Cieplejsze powietrze na znacznych obszarach świata będzie oznaczać bardziej suche niż dziś warunki. Już teraz sytuacja nie wygląda dobrze. Przykładem są USA, gdzie w tym roku 14% powierzchni kraju cierpiało z powodu poważnej lub ekstremalnej suszy. Inny przykład to Amazonia, doświadczająca bezprecedensowej suszy, która zabija zwierzęta i degraduje rosnące tam lasy. Podobnie w Europie. Teraz mamy śnieg, który pojawił się dzięki temu, że w ciepłej Arktyce rozpadł się wir polarny. A jeszcze pół roku temu część Europy zamieniała się w pustynię przy 40-stopiowych upałach. Obszar dotknięty poważną suszą w Europie był blisko czterokrotnie większy niż w latach 2000-2022.
Susze oznaczają ofiary
„Susza jest zagrożeniem naturalnym, ale nie jest klęską żywiołową i możemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby nie zamienić jej w klęskę żywiołową” – powiedział Daniel Tsegai z Konwencji ONZ w sprawie zwalczania pustynnienia, która opracowała raport. „Jeśli jesteśmy przygotowani na suszę, nie tylko ratujemy życie i użytkowanie gruntów, ale ma to również sens ekonomiczny” – dodał. Z kolei Ibrahim Thiaw, sekretarz wykonawczy UNCCD, podkreślił, że sytuacja, w jakiej się znajdujemy, wymaga pilnych działań. „W przeciwieństwie do innych katastrof, które przyciągają uwagę mediów, susze dzieją się po cichu, często pozostają niezauważone i nie wywołują natychmiastowej reakcji publicznej i politycznej” – stwierdził. „Wraz ze wzrostem częstotliwości i dotkliwości susz, zmniejszaniem się poziomu zbiorników wodnych i spadkiem plonów, w miarę dalszej utraty różnorodności biologicznej i szerzenia się głodu, konieczna jest zmiana transformacyjna”.
Susze niosą ogromne straty idące w miliardy dolarów rocznie. W tym roku najbardziej suchy od 100 lat sierpień w Indiach doprowadził do wzrostu światowych cen cukru i pszenicy. Indie są ważnym na świecie eksporterem tych produktów. Susze też zabijają. Nie robią tego tak jak huragany czy burze. Zabijają głodem i brakiem wody. Ostatnie 50 lat, to co najmniej 650 tys. ofiar susz. Szacuje się, że w 2022 roku 43 tys. ludzi zginęło z powodu braku wody, klęski nieurodzaju oraz chorób, do których przyczyniła się susza. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to w przyszłości liczba ofiar będzie liczona w milionach. Świat będzie doświadczał przy tym wielkiej wędrówki ludów.
Co trzeba zrobić?
Jak przedstawia to raport „Global Drought Snapshot”, pierwszym krokiem do działania jest prognozowanie susz. Inicjatywa ONZ ma na celu zainstalowanie systemów wczesnego ostrzegania przed ekstremalnymi warunkami pogodowymi na całym świecie do 2027 roku. Dzięki temu dane państwo będzie mogło się do tego przygotować. Susze da się przewidzieć z dość sporym wyprzedzeniem, wystarczą obserwacje zmian temperatur oceanów. W przypadku Rogu Afryki – temperatur wód Oceanu Indyjskiego. Te zmiany wpływają na rozkład układów barycznych, a tym samym wzorów opadowych. To samo dotyczy kwestii cykli ENSO na Pacyfiku. „Zrozumienie sposobu, w jaki zmiany klimatyczne sprawiają, że naturalne wahania klimatu są bardziej intensywne, otwiera drzwi do przewidywania i prognozowania ich skutków oraz zarządzania nimi” – wyjaśnił Chris Funk z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara.
Następnym etapem działania jest oszczędzanie i gromadzenie wody. Szczególnie w okresie, kiedy najwięcej pada. Teraz Somalia zmaga się z ogromnymi powodziami. Możemy sobie tylko pomyśleć, co by było, gdy w Somalii wybudować potężne zbiorniki retencyjne o pojemności setek basenów olimpijskich. Sporo wody udałoby się zgromadzić w trakcie intensywnych deszczy, a tak cała ta woda nie dość, że niszczy domy i wywołuje choroby, to potem spływa korytami do oceanu. Oczywiście na to trzeba funduszy, które niestety dziś idą na przemysł petrochemiczny.
Trafimy do jaskiń
I tu pojawia się ciemna strona prezydencji COP28. Przewodniczym COP28 jest sułtan Al Jaber, w którego interesie, jak donosi The Guardian bardziej leży kasa z wydobycia ropy niż kwestia zmian klimatu. Ten minister przemysłu z ZEA powiedział na COP28, że „nie ma żadnych dowodów naukowych wskazujących, że konieczne jest wycofywanie się z paliw kopalnych, aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5°C”. Dowiadujemy się też, że wiele petrochemicznych koncernów nie ma zamiaru rezygnować z dalszych inwestycji w wydobycie płynnych paliw kopalnych. Dotyczy to także Abu Dhabi National Oil Company – koncernu, którym zarządza Al Jaber. Z takim podejściem, to faktycznie wszyscy trafimy do jaskiń, jak to powiedział sułtan, mówiąc, że za szybkie odejście od paliw kopalnych zabierze nas „z powrotem do jaskiń”.
Tak, oni też trafią do jaskiń, bo w jaskiniach jest chłodno, i jest tam chłodna, czysta woda. Bo w Dubaju za 20-30 lat nie będzie dało się żyć ze względu na temperatury. Ropa się skończy, nie będzie jak odsalać wody, a odsalanie jest energochłonne. Wody podziemne, pochodzące z czasów ostatniego zlodowacenia wyczerpią się.
Źródło: New Scientist, ONZ, The Guardian