Problem nielegalnych składowisk nadal pozostaje nierozwiązany. Z danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynika, że tylko na Mazowszu rocznie odkrywanych jest około 30 nielegalnych składowisk odpadów niebezpiecznych, zaś informacje medialne z innych regionów wskazują, że problem ma wymiar ogólnokrajowy.
Jak powstają?
Scenariusz ich powstania zwykle jest podobny. Właściciel działki, magazynu lub hali wynajmuje ją firmie, która lokuje tam odpady i znika. Gospodarz terenu zostaje z niebezpiecznym ładunkiem i niezależnie czy wiedział czy też był nieświadomy tego, co znajduje się na jego terenie, musi zapłacić za utylizację niebezpiecznych odpadów. Zwykle są to bardzo wysokie koszty, a on pozostaje z tym problemem sam, bowiem nawet jeśli uda się ustalić, kto jest właścicielem odpadów, to zwykle jest to jednoosobowa firma słup bez majątku. Taka tykająca bomba to finalnie także problem dla samorządów, bowiem w przypadku nieusunięcia odpadów przez ich posiadacza obowiązek ten przechodzi na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Od września 2019 r. organy te mają obowiązek niezwłocznego usuwania nielegalnie składowanych odpadów niebezpiecznych, nawet jeśli odpady znajdują się na terenach prywatnych.
W ostatnich latach z takim problemem borykała się m.in. gmina Kałuszyn, gdzie w dwóch halach namiotowych porzucono ok. 6,5 tysiąca mauzerów po tysiąc litrów, zawierających substancje pochodzące z przemysłu chemiczno – petrochemicznego, lakierniczego, motoryzacyjnego oraz drukarskiego. Gmina szacuje, że koszt ich unieszkodliwienia to ok. 50 milionów złotych. Z kolei w Białobrzegach na prywatnej posesji odkryto magazyn odpadów poprodukcyjnych z ok. 140 zbiornikami typu mauzer o pojemności tysiąca litrów, wypełnionymi odpadami niebezpiecznymi. Szacunkowy koszt ich uprzątnięcia i unieszkodliwienia wynosi 2 miliony złotych. Również na Targówku w Warszawie przeszło trzy lata temu odkryto nielegalne składowisko przy ul. Odrowąża. Do tej pory nie zostało usunięte, a znajduje się tam blisko setka beczek.
„Ze zbiorników typu mauzer o pojemności tysiąca litrów widać wycieki. Są one częściowo zaschnięte, a częściowo świeże. Niektóre z pojemników uległy dużemu zniszczeniu i rozszczelnieniu. W wyniku tego nastąpił wyciek substancji w nich się znajdujących. Dodatkowo część mauzerów posiada cechy dużego zużycia” – mówi rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie Artur Brandysiewicz, którego wypowiedz cytuje Radio dla Ciebie.
Na początku kwietnia do urzędu marszałkowskiego wpłynęło zawiadomienie o nielegalnym składowisku odpadów niebezpiecznych w Wołominie. Sytuację potwierdza film z drona nagrany przez lokalną straż miejską.
Ten ostatni przypadek dotyczy sytuacji, kiedy firma posiada zezwolenie na magazynowanie odpadów, jednak ilość i miejsce składowania, nie są zgodne z zezwoleniem. W związku z tymi informacjami urząd marszałkowski skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku, polegającego na składowaniu lub zbieraniu odpadów w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zanieczyszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym. Jak przypominają urzędnicy, mowa o artykule 183 paragraf 1 Kodeksu karnego (nieodpowiednie postępowanie z odpadami).
Apel marszałka
„To proceder na ogromną skalę, niosący za sobą duże ryzyko dla zdrowia i życia ludzi. Mamy do czynienia z dużą ilością odpadów niebezpiecznych, składowanych nielegalnie i niezabezpieczonych w odpowiedni sposób. Biorąc pod uwagę bliskie sąsiedztwo dużego miasta, jakim jest Wołomin, a także rzeki, ryzyko zatrucia wód gruntowych, a co za tym idzie ludzi i zwierząt jest wielce prawdopodobne. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy o skierowaniu sprawy do prokuratury” – wyjaśnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik.
W związku z tą sytuacją marszałek wystosował do samorządowców z Mazowsza apel.
„Zwracam się do Państwa z prośbą o monitorowanie podmiotów zajmujących się gospodarką odpadami na Państwa terenie, a także zwrócenie szczególnej uwagi na miejsca, w których potencjalnie mogą być porzucone bądź gromadzone bez zezwolenia odpady. Apeluję o zwracanie uwagi na wszystkie wzbudzające podejrzenia działania (np. wzmożona liczba transportów ciężarowych jakie zaczęły przyjeżdżać na teren nieruchomości położonych z dala od zabudowy mieszkalnej, w okolicy lasów, miejsc rzadko uczęszczanych i nieużytkowanych terenów przemysłowych oraz pojawienie się na ich terenie różnego rodzaju beczek i pojemników). W przypadku stwierdzenia takiego faktu należy niezwłocznie poinformować organy kontrolne i ścigania” – czytamy w nim.
Również Główny Inspektorat Ochrony Środowiska opracował interaktywny formularz, za pomocą którego – anonimowo – można zgłaszać przypadki np. nielegalnego składowiska odpadów, magazynu lub innego działania mogącego wpływać na pogorszenie stanu środowiska. Przekazane tą drogą zgłoszenia trafią bezpośrednio do Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ.
NIK wskazuje problem
Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że w ciągu ostatnich lat podjęto wiele działań mających na celu zwalczanie nielegalnego składowania odpadów niebezpiecznych, chociażby zakaz importu takich odpadów, System Elektronicznej Notyfikacji Transportów czy zaostrzenie kar. Niemniej liczba odkrywanych miejsc nielegalnego składowania utrzymuje się na wysokim poziomie.
Dlatego zdaniem NIK, potrzeba skuteczniejszego egzekwowania przepisów dotyczących usuwania nielegalnych składowisk odpadów niebezpiecznych. Konieczne jest także zwiększenie kontroli i monitorowania oraz raportowania incydentów z tym związanych. Jednak główny problem jest brak pieniędzy na usuwanie odpadów niebezpiecznych.
Źródło: mazovia.pl, NIK, rdc.pl