Na składowisku w dzielnicy Brzezinka w Mysłowicach zdeponowano 8 tys. ton niebezpiecznych odpadów. W tym miejscu pojawiły się one w maju 2018 roku, na co zgodę wydał ówczesny prezydent tego miasta. Jego następca uchylił tę decyzję szczególnie, że okoliczni mieszkańcy coraz częściej skarżyli się na uciążliwe sąsiedztwo. W szczególności drażnił ich nieprzyjemny zapach chemikaliów. Do tego w okolicy składowiska znajduje się szkoła i przedszkole, działa ośrodek rehabilitacyjno-opiekuńczy więc ta ekologiczna bomba tykała w samym centrum miasta.
Dlatego też sprawą zajął się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, którego kontrolerzy stwierdzili, iż substancje, które były tam składowane przechowywano sprzecznie z przepisami oraz niezgodnie z wydanym zezwoleniem. Na składowisku znajdowały się bowiem pojemniki z toksycznymi substancjami, które umieszczono bezpośrednio na podłożu, również w miejscach nieutwardzonych. Swoje postępowanie prowadziła także policja oraz prokuratura, chodziło o proceder nielegalnego składowania niebezpiecznych odpadów.
Dla mieszkańców najważniejsze jest jednak pozbycie się tej tykającej bomby. To zaś nie jest łatwe, bowiem chodzi o 8 tysięcy ton niebezpiecznych odpadów, z których większość przechowywanych jest w pojemnikach typu mauzer i w metalowych beczkach. Dlatego też obecny prezydent Mysłowic uchylił decyzję swego poprzednika i nakazał usunięcie wszystkich odpadów ze składowiska przy ul. Brzezińskiej 50 do 18 stycznia 2019 roku. Musiały jednak minąć trzy lata, aby je zutylizować. Nie należy się temu dziwić skoro koszt tego przedsięwzięcia oszacowano na 93 mln złotych. I tak jak w wielu podobnych sytuacjach, właściciel odpadów nie miał środków, by się ich legalnie pozbyć, a to oznaczało, że ciężar spadł na samorząd. W tym przypadku władzom lokalnym udało się uzyskać dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pomoc z NFOŚiGW została udzielona w oparciu o art. 26a Ustawy o odpadach – w sytuacji, gdy samorząd nie ma możliwości samodzielnie usunąć odpadów. Miasto zaciągnęło także pożyczki w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, zaś ze swoich środków przeznaczyło prawie 12,4 mln zł.
W maju ubiegłego roku rozpoczęła się likwidacja składowiska, jednak do tej pory nie wywieziono wszystkiego. Szacuje się, że pozostało jeszcze około 300 ton. Na ich wywóz ma być przeprowadzony kolejny przetarg.
Mimo zapytania skierowanego do mysłowickiego magistratu nie udało się nam dowiedzieć, na jakim etapie jest obecnie likwidacja składowiska, ani też poznać więcej szczegółów odnośnie kontroli Prokuratury Regionalnej w Katowicach dotyczącej przywozu i wywozu odpadów niebezpiecznych z dzielnicy Brzezinka. Chodzi o rozpoczętą w połowie grudnia w Urzędzie Miasta Mysłowice kontrolę prokuratury badającej, czy podczas trwania wywozu, czytaj likwidacji składowiska, nie doszło do niewłaściwego zagospodarowania odpadów przez jednego z podwykonawców.