Sezon huraganów na Atlantyku okazuje się być jak na razie dość słaby, mimo wysokich temperatur wód Oceanu Atlantyckiego. Do tej pory powstał jeden słaby huragan i parę niezbyt groźnych burz tropikalnych. Jednak Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) ostrzega, że to może być cisza pod burzą.
Sezon jest bardzo słaby. Obecnie nie ma żadnych ostrzeżeń. Do tej pory pojawiły się jedynie cztery burze tropikalne i tylko jeden huragan, do tego słaby. Huragan Don, który powstał w połowie lipca był huraganem jedynie przez 12 godzin. Cyklon wędrował z dala od wybrzeży Ameryki Północnej i nie stanowił żadnego zagrożenia dla ludzi.
Warto zwrócić przy tym uwagę, że w tym roku na Atlantyku pojawiła się burza tropikalna (nienazwana), a dokładnie subtropikalna w połowie stycznia, co jest zjawiskiem dość rzadkim. Żywioł ten uformował się w pobliżu wschodnich wybrzeży USA i skierował się ku Półwyspowi Labradorskiemu, przynosząc tam opady śniegu.
Oficjalnie sezon huraganów na północnym Atlantyku zaczyna się 1 czerwca, bo wtedy z reguły powstają warunki dla ich formowania. Chodzi tu o temperatury wód, które muszą mieć więcej niż 26oC i być nieco wyższe od temperatur powietrza. To znaczy, że powietrze nad oceanem musi być chłodniejsze (temperatura spadająca wraz z wysokością), tak aby istniała konwekcja – unoszenie się ciepła do góry. Inne warunki, to odpowiednie kierunki wiatru warunkujące powstanie cyklonu oraz wilgotność powietrza – powietrze nie może być suche. A takie warunki poza temperaturami na razie nad Atlantykiem nie powstały.
Duże ryzyko powstania wielu burz tropikalnych i huraganów
Jednak NOAA wydała ostrzeżenie. Istnieje 70% szans, że w tym sezonie powstanie 14 do 21 imiennych burz tropikalnych. 6 do nawet 11 może stać się huraganami, a 2 do nawet 5 może stać się poważnymi huraganami nawet 4 kategorii, a być może nawet piątej. Tego oczywiście dokładnie nie wiemy. Szczyt przypada na koniec sierpnia i wrzesień.
Wody Oceanu Atlantyckiego, które są w tym roku rekordowo ciepłe, mogą zrobić poważną niespodziankę, która okaże się przykra w skutkach. Przypominamy, że globalne temperatury oceanów, w tym północnego Atlantyku osiągnęły w tym roku rekordowe poziomy i taki stan trwa cały czas. Powyższy wykres pokazuje, że temperatury północnego Atlantyku przestają już rosnąć, ale są rekordowo wysokie. Nawet jeśli nie będą już rosły dalej, to w swoim szczycie przebiją to, co działo się we wcześniejszych latach. To, co może uspokoić Amerykanów i mieszkańców Wysp Karaibskich to El Niño.
„El Niño zwykle skutkuje warunkami atmosferycznymi, które pomagają zmniejszyć aktywność tropikalną podczas sezonu huraganów na Atlantyku, szczególnie w regionach takich jak zachodnie Karaiby i Zatoka Meksykańska”, powiedział Matt Rosencrans z NOAA. Pamiętajmy jednak o temperaturach Atlantyku. Inne instytucje zajmujące się kwestią huraganów także zwiększyły swoje prognozy i ostrzegły przez niebezpieczeństwem. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Kolorado zwiększyli prognozę nazwanych burz z 13 w kwietniu do 18 obecnie oraz z 6 huraganów w przewidywaniach z kwietnia do 9 obecnie.
Sytuacja może się nagle zmienić
Sezon huraganów kończy się dopiero 30 listopada, więc jest dużo czasu na zmiany. Warunki atmosferyczne mogą się zmienić w ciągu kilku dni, a wody Atlantyku i Zatoki Meksykańskiej pozostaną ciepłe. Wtedy nagle może powstać żywioł, który szybko zmieni się w huragan drugiej czy trzeciej kategorii. Tak właśnie było rok temu. W sierpniu panowała istna cisza, a potem we wrześniu sytuacja dramatycznie się zmieniła.
Najpierw pojawił się Danielle, potem Earl, a następnie Fiona. Fiona okazała się niszczycielska dla Portoryko leżącego na wschodzie Karaibów. Sięgające 760 mm opady doprowadziły do powodzi błyskawicznych i osunięć ziemi. Cała wyspa została pozbawiona energii elektrycznej, zniszczonych zostało 90% upraw przeznaczonych na eksport. Fiona zabiła 23 osoby na Portoryko i okazała się trzecim najsilniejszym huraganem w historii tego wyspiarskiego kraju.
Jest to więc przykład pokazujący, że mieszkańcy Ameryki Północnej i Karaibów nie mogą spać spokojnie, mimo iż na razie nic się nie dzieje. Cieplejsze wody z powodu postępującego globalnego ocieplenia mogą przynieść naprawdę tragiczne skutki. Dodatkowo huragany te mogą jesienią dotrzeć do zachodnich wybrzeży Europy. Tak było w ostatnich latach. Atlantyk u wybrzeży Starego Kontynentu jest również rekordowo ciepły, i nie prędko się wychłodzi, więc musimy liczyć się z najgorszym. Oczywiście nie my Polacy, ale Hiszpanie, Portugalczycy, Francuzi czy Irlandczycy już tak.