Do 7 lipca potrwa nabór na Politechnikę Wrocławską. Wśród nowych kierunków oferowanych przez uczelnię pojawiła się geoenergetyka, którą przyszli studenci będą mogli studiować na wydziale Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii, ale we współpracy z Wydziałem Mechaniczno-Energetycznym.
Na początek ma to być kierunek pierwszego stopnia, na którym nauka trwać będzie siedem semestrów, po ukończeniu których słuchacz otrzyma tytuł inżyniera. Nauka odbywać się będzie w trybie studiów stacjonarnych bez czesnego.
Specjaliści od uwięzionego w skale ciepła
Ten nowy kierunek, to jak przekonują władze uczelni, odpowiedź na zapotrzebowanie na specjalistów zajmujących się poszukiwaniem niskoemisyjnych źródeł energii. Jego słuchacze mają nauczyć się oceniać potencjał zasobowy ciepła uwięzionego w skałach i w wodzie, a także możliwości wykorzystania go do produkcji energii elektrycznej i termalnej. Nowe studia mają mieć formę modułową, a studenci będą zdobywać wiedzę w formule „learning by doing”.
„W praktyce oznacza to, że w czasie studiów będą pracować nad dwoma dużymi projektami: geologiczno-górniczym oraz geoenergetycznym. W ten sposób będą uczyć się stopniowo nowych zagadnień, zdobywając bardzo konkretne umiejętności i od razu wykorzystywać je w praktyce, pracując nad swoimi projektami” – wyjaśnia Wojciech Kaczan, doktorant, który pracował nad programem kierunku.
Studenci będą mogli skorzystać też z wyjazdów studyjnych, w tym zagranicznych (uczelnia m.in. pracuje nad możliwością zorganizowania wizyty w Islandii), a także szerokiego wachlarza proponowanych praktyk.
Po studiach na kierunku Geoenergetyka absolwenci będą mogli podjąć pracę np. w zakładach geotermalnych, przedsiębiorstwach budowlanych, geologicznych i wiertniczych, a także w organach nadzoru technicznego, administracji państwowej i samorządowej. Specjalistów w tej dziedzinie już teraz szukają także firmy doradcze i instalacyjne oraz organizacje społeczne.
„Do tej pory w Polsce próbowaliśmy zagospodarować przede wszystkim płytkie źródła ciepła, czyli mniej więcej na głębokości do 1 500 metrów i nośnikiem była woda. Skupialiśmy się więc na hydrotermii. Wyzwaniem przyszłości jest natomiast petrotermia, a zatem wykorzystanie energii suchych skał. Zazwyczaj wysokie temperatury wiążą się w tym przypadku z dużymi głębokościami. Na Dolnym Śląsku mamy jednak dość ciekawą geologicznie sytuację, bo temperatury powyżej 200 st. C, czyli takie które nadają się do produkcji energii elektrycznej, występują u nas już na poziomie 5-7 km pod powierzchnią. To zatem kwestia czasu, kiedy sięgniemy po to źródło energii. Tym bardziej, że już dostajemy zapytania od inwestorów zainteresowanych takimi instalacjami, a podobne funkcjonują choćby za naszą zachodnią granicą” – wyjaśnia prof. Herbert Wirth z Wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii, jeden z twórców programu tego kierunku, podkreślając, że dzięki wyjątkowości regionu, jakim jest Dolny Śląsk, studenci geoenergetyki będą mieli szansę zgłębiać tematy bardzo nowoczesnych i przyszłościowych technologii.
„W naszym regionie mamy wiele dawnych obiektów górniczych i takich, które niedługo przestaną spełniać swoje funkcje” – tłumaczy naukowiec. – To m.in. szyby czy stare otwory wiertnicze. Będziemy pokazywać młodym ludziom, jak je przekształcać na zakłady geoenergetyczne i przygotowywać ich do tego, by sami byli w stanie takie procesy projektować. W dużym uproszczeniu może to wyglądać tak, że planujemy zamknięcie kopalni, a zatem wyłączamy pompy i zalewamy podziemne korytarze. Gdy woda na 1 300 m pod ziemią podgrzeje się do temperatury 50 st. C, pompujemy ją na powierzchnię i tam wykorzystujemy do produkcji np. ciepła. Żeby taki proces był jednak bezpieczny i opłacalny, trzeba go dobrze przemyśleć i zaprojektować, i tego będziemy uczyć naszych studentów” – podsumowuje prof. Herbert Wirth.
Źródło: pwr.edu.pl