Podczas gdy Europa i USA zmagają się z potężnymi falami upałów, spokoju nie ma też na Dalekiej Północy. Oprócz szalejących w Kanadzie pożarów, po raz kolejny możemy obserwować dramatyczne zmiany na Grenlandii. Od kilku dni codziennie roztapiają się ogromne masy lodu.
Wysokie temperatury
Pewnie większość mieszkańców Europy chciałaby teraz znaleźć się na Grenlandii. Niestety obecnie jest wystarczająco ciepło, by mógł roztapiać się tamtejszy lądolód. O ile czerwiec, podobnie jak w zeszłym roku był bardzo spokojny, to lipiec wygląda już całkiem inaczej.
Już pod koniec czerwca wyspa doświadczyła pierwszego uderzenia ciepła, ale prawdziwe ocieplenie nastąpiło w lipcu. Temperatury na wybrzeżu znacznie przekroczyły zero stopni. 10 lipca w Nuuk zanotowano 16,6oC. Jednak nie tylko tam temperatury przekroczyły 10oC. Leżący na północ od Nuuk lodowiec Jakobshavn – to miejsce znajdujące się na północ od koła polarnego – dokładnie na 69 równoleżniku. Tam między 26 czerwca a 12 lipca kilkakrotnie zanotowano temperatury na poziomie 14oC. Najwyższą jak do tej pory temperaturę zanotowano w Narsarsuaq – 10 i 11 lipca słupki rtęci wzrosły aż do 23,1oC.
Ale nie tylko tam było bardzo ciepło. Na bezkresnych lodowych polach, daleko na północy, a dokładnie w Kap Morris Jesup nie było powyżej 10oC, ale i tak było bardzo ciepło. To lodowe miejsce, położone na północnym krańcu Grenlandii świetnie by pasowało do świata, w którym przebywają znani z Gry o tron „biali wędrowcy”. Cóż, to miejsce raczej już tak lodowate nie jest. Choć owszem, przez prawie cały rok panuje tam mróz i wciąż znajduje się tam lód. Jednak sięgająca 9,1oC temperatura na początku lipca to już poważna sprawa. W ostatnich latach często dochodzi tam do tak dużych odwilży. W dniach od 8 do 12 lipca południowa część wyspy doświadczyła odchylenia nawet do 5oC. To dość dużo, bo w praktyce oznacza to po prostu dużą odwilż. Zamiast zera stopni czy ewentualnie 1-3oC mamy wspomniane 9 do 16oC.
Olbrzymie roztopy
Nic więc dziwnego, że w ciągu ostatnich kilkunastu dni notuje się tam ekstremalne roztopy. Dane Narodowego Centru Danych Lodu i Śniegu oraz Duńskiego Instytutu Meteorologicznego pokazują, że ostatnio nawet połowa lądolodu podlega warunkom topnienia. Szybkie szacunki tzw. SMB czyli powierzchniowego bilansu masy pokazują gigantyczne zmiany. Dzień w dzień znika tam po 7-8 mld ton lodu. W sumie od 1 do 14 lipca stopiło się prawie 80 mld ton lodu. W pierwszej tylko połowie lipca, a sezon trwa do końca sierpnia. Zwykle wygasa już w sierpniu, ale ostatnie lata pokazują, że lód możne topić się nawet we wrześniu. Skoro temperatury Oceanu Atlantyckiego są w tym roku wysokie, to należy się liczyć z tym, że sezon roztopów na Grenlandii będzie długi.
Tą są szybkie szacunki podawane na bieżąco. SMB nie bierze pod uwagę odrywających się kawałów lodu, które wpadają do oceanu. Pełniejsze dane pokaże GRACE – sieć satelitów, które wykorzystując zmiany pola grawitacji są w stanie zmierzyć, jak wiele stopiło się lodu. Wiemy dzięki temu, że w 2019 roku miało miejsce rekordowe topnienie lądolodu. Zniknęło wtedy aż 532 mld ton lodu.
W ubiegłym roku sezon był słaby, ale ten wygląda, że będzie inny. Z pewnością zniknie co najmniej 200 mld ton lodu, jeśli nie więcej. Być może zostanie osiągnięty kolejny rekord w tym roku. Tego nie wiemy. Wiemy za to, że klimat się ociepla, więc spadki rzędu 300-500 mld ton będą się powtarzać. Na razie wpływ Grenlandii na wzrost poziomu oceanów jest znikomy. Średnio to tylko 1 mm rocznie. Głównym czynnikiem jest na chwilę obecną rozszerzalność cieplna oceanów. Jeśli jednak klimat będzie się ocieplać dalej, to coraz większy wpływ będzie mieć Grenlandia, a także Antarktyda.
Punkty krytyczne topnienia lądolodu
Ostatnio naukowcy mówią o coraz bardziej rychłym przekroczeniu punktu krytycznego, za którym nawet jeśli zmniejszymy emisje CO2 do zera, to wyspa i tak będzie tracić lód. Jednym z takich punktów ma być obniżanie się wysokości lądolodu. Pokrywa lodowa topiąc się na powierzchni, obniża stopniowo swoją wysokość. W wyniku tego poziom lądolodu wchodzi na coraz wyższe izotermy, bo im niżej, tym wyższe temperatury.
Pocieszającym faktem jest to, że aby ten punkt przekroczyć potrzebny jest trwały wzrost globalnej temperatury o 2oC. Kilkuletni incydent do tego nie doprowadzi. „Globalne temperatury powietrza muszą pozostać podwyższone przez setki lat lub nawet dłużej, aby ta pętla sprzężenia zwrotnego stała się skuteczna. Szybki skok o 2 stopnie Celsjusza nie wywołałby tego”, uspokaja Dennis Höning, klimatolog z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu. Nie znaczy to jednak, że mamy sobie swawolić jeśli chodzi o spalanie paliw kopalnych. Jest jeszcze inny punkt krytyczny, a mianowicie topnienie lądolodu od spodu za pośrednictwem wody, która spływa z powierzchni na dno lodowcowymi kanałami. Ta woda działa też niczym smar, w wyniku czego lodowiec zsuwa się pod wpływem grawitacji do oceanu.
Tak więc wcale nie jesteśmy w sytuacji, która powinna nas uspokoić. Warto dodać, że w czasie pliocenu (3-4 mln lat temu), kiedy świat był cieplejszy o ponad 2oC część Grenlandii była pozbawiona lodu. Nawet częściowe stopnienie grenlandzkiego lądolodu wystarczy, by zalać większość wybrzeży na świecie.
Źródło: NSIDC, Portal Polarny DMI, Phys.org