Energetyka wiatrowa to obecnie jedna z najprężniej rozwijających się gałęzi przemysłu wytwarzania energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii. Kolejne firmy prześcigają się w budowie coraz to większych i bardziej wydajnych turbin wiatrowych. Do tego wyścigu dołączyła chińska MingYang Smart Energy.
Chińczycy poinformowali, że zbudowali turbinę wiatrową, która jest prawdziwym prądotwórczym potworem. Ma 242 metry wysokości, posiada trzy łopaty o długości 118 metrów każda, które podczas pracy pokrywają przestrzeń o wielkości 46 tys. m2. Dla lepszego zobrazowania posłużymy się najpopularniejszą jednostką powierzchni. Poruszające się łopaty chińskiej turbiny będą w stanie pokryć powierzchnię aż 6 boisk piłkarskich.
MySE 16.0-242 jest w stanie wygenerować 16 MW prądu, co może zasilić 20 tys. domów rocznie. Produkuje też o 45 proc. więcej energii niż jej poprzedniczka, MySE 11.0-203. Firma, która odpowiada za budowę tego giganta – MingYang Smart Energy z siedzibą w Zhongshan w Chinach zaznacza, że przez cały okres eksploatacji trwający 25 lat wyprodukuje energię, która zrównoważy emisję 1,6 mln ton dwutlenku węgla.
Kompletny i działający prototyp nowej turbiny ma zostać uruchomiony w 2022 roku. Pełną sprawność i zdolność komercyjnej produkcji prądu osiągnie z kolei w roku 2024.
Technologia jakiej użyto do budowy ogromnego wiatraka jest dość nowatorska. Transformator i całą elektronikę przeniesiono w górę, bliżej gondoli, dzięki temu okablowanie elektrowni jest łatwiejsze i upraszcza konserwację. Sama konstrukcja turbiny jest również ciekawa, ponieważ jej hermetyczność sprawia, że urządzenie jest odporne na korozję, co ma niebagatelne znaczenie. Dodatkowo wnętrze turbiny jest chłodzone powietrzem, co poprawia pracę gondoli.
Masa samej gondoli wynosi 37 ton na 1 MW i jest to stosunkowo niewielki ciężar. Dzięki temu ilość materiałów potrzebnych do konserwacji będzie niższa, a to zdecydowanie poprawi logistykę.
Firma MingYang Smart Energy budując największą turbinę na świecie korzysta z wcześniej zdobytych doświadczeń przy budowie mniejszych tego typu konstrukcji. Były to turbiny zdolne wyprodukować 5,5 MW; 6,45 MW; 7,25 MW; 8,3 MW i 11 MW energii elektrycznej.
Turbinowy wyścig zbrojeń wciąż trwa w najlepsze i ciężko liczyć na to, że MySE 16.0-242 będzie jako jedyna dzierżyła tytuł największej na świecie. Całkiem niedawno firma Siemens Gamesa wprowadziła na rynek turbinę o mocy 14 MW. Poprzednim liderem wyścigu była firma General Electric, która skonstruowała turbinę o mocy 12 MW.
Wyścig nadal trwa
Do gry o największą turbinę świata wkroczyli także Duńczycy z firmy Vestas. Jej przedstawiciele poinformowali przed kilkoma dniami, że w drugiej połowie przyszłego roku zacznie działać prototyp turbiny V236, która będzie w stanie wyprodukować 15 MW prądu. Zlokalizowany w zachodniej części Jutlandii będzie w stanie wyprodukować 80 GW energii elektrycznej rocznie. Zapewni to dostęp do prądu dla około 80 tys. europejskich gospodarstw domowych. Duńska turbina będzie także wyższa, ponieważ będzie sięgać aż 280 metrów, a każda z jej łopat będzie miała 115 metrów długości. Różnice w przewidywanych uzyskach energii elektrycznej między chińską, a duńską turbiną wynikają z kilku różnych powodów. Po pierwsze uzyski prądu elektrycznego z obu turbin są póki co planowane na papierze, ponieważ ani jedna ani druga jeszcze nie pracują. Po drugie turbiny wiatrowe zastosowane w obu projektach są różne – stąd ich różna wydajność. Po trzecie turbiny będą usytuowane w różnych miejscach globu, gdzie panują różne warunki pogodowe. W Danii może po prostu bardziej wiać niż w Chinach.
Jak widać wyścig nadal trwa i nie zwalnia tempa, co może nas tylko cieszyć. Powstanie kolejnych farm wiatrowych to więcej zielonej energii i niższa emisja dwutlenku węgla do atmosfery.
Źródła: CNBC, eandt