Prof. Anna Preis z Uniwersytetu Adama Mickiewicz w Poznaniu kieruje projektem Hetman, którego celem jest ustalenie, czy wiatraki wytwarzające prąd stwarzają zagrożenie dla mieszkających w ich pobliżu ludzi. W wywiadzie dla portalu Ekoguru.pl tłumaczy skąd wzięły się mity na temat energetyki wiatrowej w Polsce.
Rozmawiamy o projekcie Hetman oraz o farmach wiatrowych w Polsce, dlatego na początek chciałem zapytać o to ile obecnie jest farm wiatrowych w Polsce?
Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, gdyż informacja o tym nie jest publicznie dostępna. Dane te posiada m.in. PSEW (Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej), ale ciągle się one zmieniają. Wiem, że jest stosunkowo wiele farm wiatrowych w Polsce, ale niektórzy z właścicieli nie są skłonni do współpracy z prowadzącymi badania naukowe. Mieliśmy na przykład kontakt z jednym z zarządzających farmą, który nie pozwolił na przeprowadzenie na niej pomiarów ani na ankietę wśród okolicznych mieszkańców, ponieważ obawiał się, że nasze badania wzbudzą u nich podejrzenia, że takie działania świadczą o szkodliwości wiatraków dla ich zdrowia. Trudno mu się dziwić, bo w dobie ruchów antyszczepionkowych postawy antywiatrakowe mogą mieć równie nieracjonalne źródła.
Czy Państwa badania mogą rzeczywiście spowodować, że mieszkańcy zaczną się faktycznie obawiać się wiatrowych?
Niestety, nie można tego wykluczyć. Jak Pan wie, w Polsce poziom nieufności do wyników badań naukowych jest znaczny. Czeka nas ogromna praca, aby wyjaśnić, że prowadząc badania rygorystycznie przestrzegamy norm prawnych i etycznych oraz zaleceń medycznych. Inna sprawa, że niektóre z regulacji prawnych wprowadzono nie korzystając z wyników badań naukowych. Na przykład, w ustawie regulującej budowę nowych turbin wiatrowych z 2016 roku wprowadzono przepis, który mówi, że odległość turbiny od zabudowań mieszkalnych nie może być mniejsza niż dziesięciokrotność jej wysokości. Ponieważ turbiny mają przeciętnie 80-100 metrów wysokości, to nowe wiatraki muszą być stawiane prawie kilometr od najbliższych domów. Zapis ten sprawił, że w Polsce praktycznie zamrożono rozwój lądowej energetyki wiatrowej, ponieważ znalezienie odpowiednich miejsc dla nowych turbin jest praktycznie niemożliwe. Dodam, że ustawa ta przyjęta została w trybie ekspresowym, bez rzetelnych konsultacji ze specjalistami. O tym, jaka ma być odległość turbin wiatrowych od domów zdecydowali politycy rządzącej partii. Najwyraźniej uznali oni, że ich subiektywne poczucie jest najlepszym doradcą. Dopiero niedawno, z związku z katastrofą klimatyczną, rząd próbuje reanimować energetykę wiatrową i dlatego od mniej więcej roku trwają prace nad zmianą tej ustawy. Niestety, nie ma wieści, kiedy prace te zostaną zakończone. Na razie zajmują się tym politycy, trudno mi powiedzieć, czy tym razem włączono do nich specjalistów.
Wspomniała Pani o emocjach, które mogą rozbudzić Państwa działania. Trudno tutaj nie poruszyć tematu hałasu, który emitowany jest przez turbiny wiatrowe. Jakiego rodzaju jest to hałas?
Zanim przejdę do hałasu emitowanego przez turbiny wiatrowe nadmienię, że wprowadzanie na szerszą skalę innowacji technologicznych jedni przyjmują z aprobatą, a inni – z nieufnością. Trudno zakwestionować pożytki z produkowanej za pomocą turbin czystej energii elektrycznej. Zaraz jednak pojawia się pytanie, kto na tej produkcji zarabia i czy czerpiąc z tego zyski postępuje uczciwie. Ta nieufność dotyczy więc postępowania inwestorów, a w szczególności tego, czy będą oni dbać o to, by ich turbiny nie przeszkadzały, a może nawet szkodziły osobom mieszkającym w ich pobliżu. Ponieważ farmy wiatrowe najczęściej tworzyły w Polsce firmy zagraniczne, pojawiały się obawy, że będą one stawiać swoje turbiny tam gdzie są korzystne warunki dla wiatraków, a pomijać będą potrzeby lokalnych mieszkańców. Niestety, tak niekiedy bywało, że inwestycje te nie były uzgadniane z okolicznymi mieszkańcami, co jest regułą w krajach Europy Zachodniej. W efekcie pojawiły się turbiny, które były postawione zbyt blisko budynków i one faktycznie przeszkadzały mieszkającym w nich ludziom. Przypadki te podsycały podejrzliwość w stosunku do turbin wiatrowych i stały się źródłem najróżniejszych, mniej lub bardziej fantastycznych, opowieści o ich szkodliwości. W szczególności, dotyczyło to hałasu wytwarzanego przez turbiny, który rzekomo ma być szkodliwy dla zdrowia. I to jest właśnie zadanie projektu Hetman: ustalić, w jakim stopniu hałas generowany przez turbiny wiatrowe wpływa na życie mieszkających w ich pobliżu mieszkańców. Efektem naszych prac będą zweryfikowane, obiektywne metody pomiaru tego hałasu oraz opracowane na tej podstawie kryteria oceny jego szkodliwości albo dokuczliwości. Dodam, że w pracach tych udział bierze 6 wyspecjalizowanych w takich badaniach zespołów z Polski oraz partner z renomowanego ośrodka w Norwegii. Mamy nadzieję, że nasze badania pozwolą rozwiać przynajmniej niektóre mity na temat turbin wiatrowych.
Na czym polegał przekaz przeciwników turbin?
Podawali przeróżne argumenty. Jak zwykle, w sytuacjach, kiedy w otoczeniu pojawia się coś nowego i nieznanego także i w tym przypadku szerzyły się teorie spiskowe. Ich zwolennicy twierdzili, że turbiny to niesprawdzone urządzenia rujnujące zdrowie i zagrażające życiu osób mieszkających w ich pobliżu. Nieufność wobec turbin podsycało także to, że – jak mówiłam wcześniej – niektórzy z pierwszych inwestorów albo w ogóle nie kontaktowali się z mieszkańcami, albo zupełnie ignorowali ich obawy i wątpliwości. Następni inwestorzy poszli po rozum do głowy i organizowali spotkania i konsultacje z mieszkańcami, ale wie Pan jak to w Polsce jest. Informacja, która raz pójdzie w „eter”, bardzo długo będzie krążyć. Kiedyś brałam udział w takim spotkaniu. Jego organizatorzy zostali wyproszeni zanim doszło do dyskusji. Mieszkańcy powiedzieli, że nie chcą turbin i tyle.
A jak jest teraz?
Trzeba przyznać, że obecnie sytuacja się powoli zmienia. Ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę z konieczności pozyskiwania energii z odnawialnych źródeł. Widzą też jak wiele turbin jest choćby w Niemczech. W tym kraju w 2020 roku turbiny wiatrowe dostarczyły 27% całej produkowanej energii elektrycznej. Więcej niż jakiekolwiek inne źródła: elektrownie węglowe czy atomowe. Także i w Polsce ludzie oswoili się z turbinami i rozumieją, że bez rozwoju energetyki wiatrowej zostaniemy węglowym skansenem w Europie.
Wrócę jeszcze do tematu hałasu emitowanego przez turbiny, o który pytał pan wcześniej. Jest on nietypowy, ponieważ nie jest głośny. Są to stosunkowo ciche dźwięki, ale są one równocześnie irytujące dlatego, że nigdy nie wiadomo kiedy wiatr mocniej zawieje, wirnik zacznie się poruszać i pojawi się charakterystyczny dźwięk. Ponadto, hałas emitowany przez turbinę zależy nie tylko od siły wiatru ale także od jego kierunku oraz od tego jak usytuowane są zabudowania w stosunku do turbiny. Ta nieprzewidywalność jest w mojej opinii największym problemem dla mieszkańców, ponieważ dźwięk turbiny ich zaskakuje. Nota bene działająca turbina wiatrowa nie zawsze jest słyszalna. Jeśli ktoś jest w domu z oknami trójszybowymi, to w ogóle nie usłyszy dźwięku turbiny, jeśli znajduje się ona w odległości większej niż 800 metrów.
Pojawia się jednak inny problem. Turbina generuje hałas okresowy, periodyczny. Będąc blisko turbiny można zauważyć tę powtarzalność, która jest skutkiem poruszania się łopat wirnika. I to zjawisko faktycznie można usłyszeć. Osoby, które zajmują się turbinami nazywają ten efekt modulacją amplitudową. Z turbiną jest tak, że raz postawiona będzie stała i działała latami, więc gdy ktoś ma sąsiadować z turbiną przez kilka lat, to dla takiej osoby może to być poważny problem. Jeśli mamy do czynienia z hałasem samochodowym, to możemy przynajmniej zakładać, że w pewnych – łatwych do przewidzenia – okresach (np. w godzinach późnowieczornych i nocnych) hałas ten będzie mniejszy. W przypadku energetyki wiatrowej nie mamy takiej możliwości i to również jest powodem protestów mieszkańców.
Tylko hałas wzbudza protesty mieszkańców?
To jest bardzo ciekawe pytanie, ponieważ okazuje się, że nie tylko. Ludziom zaczyna przeszkadzać sam widok wiatraka.
Rozumiem, że nie chodzi o to, że wiatraki szpecą krajobraz?
Pewnie są i tacy, którym przeszkadza taka zmiana w krajobrazie, ale skoro ludzie w mieście godzą się z tym, że z okien swoich mieszkań widzą inne domy, a nie ciągnący się po horyzont pas zieleni, to i do widoku turbin – z pewnością mało atrakcyjnego – można się przyzwyczaić. Chodzi o coś zupełnie innego. Jeśli łopaty wirnika przesłaniają słońce pod odpowiednim kątem, to pojawia się zjawisko nazywane migotaniem (po angielsku flickering). Są to błyski światła słonecznego prześwitującego przez poruszające się periodycznie łopaty. Jeżeli takie „stroboskopowe” światło dociera do zabudowań, to ludzie skarżą się, że to im przeszkadza.
Inny problem dotyczy oświetlenia samych wiatraków. Turbiny są wysokie i muszą posiadać migające światła na końcach masztów nakazane przez przepisy ruchu lotniczego. Niektórzy mieszkańcy zgłaszają, że takie migające światło przeszkadza im we śnie.
To w takim razie w nocy turbiny również pracują?
To się zdarza, ponieważ w nocy może akurat być dobry wiatr i uzyski energetyczne są wtedy dość spore. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że jeśli wiatr jest zbyt silny, to turbiny wyłączają się automatycznie. Niestety, antywiatrakowcy rozpowszechniają wśród mieszkańców różne nieprawdziwe informacje w tym także i te, że nocny hałas turbin jest nie do zniesienia.
Z jakimi „prawdami objawionymi” możemy się jeszcze spotkać?
Ci manipulatorzy jak ich nazywam, głoszą często, że turbiny generują niebezpieczne dla zdrowia infradźwięki. Są to bardzo niskie dźwięki, o częstotliwości poniżej 10 Hz. Znaczy to, że ludzie w ogóle ich nie słyszą. Jesteśmy jednak w stanie odczuć te drgania za pośrednictwem ciała. W przypadku turbin problem polega na tym, że na przestrzeni ostatnich lat pojawiło się wiele badań, w których mierzono infradźwięki występujące w pobliżu turbin i tam gdzie turbin nie ma. W obydwu przypadkach występowały infradźwięki o podobnym poziomie. Okazało się, że tam gdzie nie było turbin nikt nie narzekał na infradźwięki, a tam gdzie turbiny były skarżono się na nie. O ile wiem, do tej pory nie wykazano na czym polegać miałby negatywny wpływ infradźwięków turbinowych.
Muszę jednak przyznać, że słyszalny hałas turbin odbierany jest przez ludzi jako dokuczliwy. Okazuje się, że wśród źródeł generujących te same minimalne dawki hałasu – rzędu 35 – 40 decybeli A, najwięcej osób wymienia właśnie hałas turbin wiatrowych jako najbardziej dokuczliwy. Co ciekawe, na hałas samochodowy przy tych samych dawkach narzeka o wiele mniej osób.
Czy to jest już regułą, że Polak będzie przeciwny wiatrakom?
Uważam, że świadczyłoby to bardzo źle o Polakach. Jesteśmy jak inne nacje. Potrzebujemy czasu, aby oswoić się z turbinami i pozyskać więcej wiedzy o nich. Znam miasto na Pomorzu, które czerpie prąd energetyczny w całości z energetyki wiatrowej. Jestem również w kontakcie z Panią, która zarządza farmą wiatrową i udostępnia ją nam do naszych badań. Nastawienie do turbin powoli się zmienia, ale wciąż zdarzają się wsie i miasteczka, gdzie można zobaczyć plakaty z napisem: nie chcemy wiatraków.
Niedawno na łamach naszego portalu ukazał się wywiad o problemie zanieczyszczenia hałasem. Mój rozmówca podał przykład jednego z polskich miast, w którym główna arteria została zamknięta dla ruchu samochodowego. Założeniem było oddanie tego miejsca mieszkańcom. Efekt był taki, że w tym miejscu powstały kawiarnie i restauracje pełne klientów, których rozmowy o wiele bardziej przeszkadzały mieszkańcom niż samochody. Wynika to z faktu, że ludzki mózg jest zaprogramowany na interpretowanie ludzkiej rozmowy. Czy w takim razie hałas pochodzący z turbin wiatrowych również może podobnie działać?
Z rozmowami, które bardziej przeszkadzają niż hałas samochodowy ma pan rację. Mowa ludzka jest świetnym maskerem, tzn., że przesłania hałasy pochodzące z innych źródeł. Ponadto, nasz system słuchowy jest wytrenowany w wykrywaniu mowy, bo zwykle zawiera ona ważną dla nas informację. Kiedy jednak otacza nas gwar, którym zupełnie nie jesteśmy zainteresowani (np. gwar dzieci w przerwie między lekcjami), to może on być powodem silnej irytacji. Krótko mówiąc, ludzka mowa najbardziej się wybija z tła czego nie można powiedzieć o hałasie turbinach wiatrowych. Zdają się temu przeczyć sytuacje nocnego hałasu turbin. Wyjaśnienie tego jest jednak proste. Turbiny są zwykle usytuowane w miejscach, gdzie nocny hałas tzw. tła jest minimalny, czyli w nocy jest tam bardzo cicho. Pojawienie się w takim miejscu turbiny jest od razu traktowane przez ludzi jako poważne zakłócenie ciszy nocnej, choć faktyczny poziom hałasu jest stosunkowo niski.
Ciekawe podejście w kwestii hałasu turbin wiatrowych mają Niemcy. Tam umieszcza się turbiny przy autostradach, ponieważ hałas samochodowy dobrze maskuje hałas wiatraków. W naszym projekcie chcielibyśmy uświadomić ludziom, że nie sposób narzekać na hałas turbin wiatrowych, jeżeli są one usytuowane w pobliżu drogi szybkiego ruchu czy autostrady.
Wspominając o projekcie miała Pani oczywiście na myśli projekt Hetman. Jaki jest jego cel?
Głównym celem tego projektu jest stworzenie obiektywnego kryterium oceny dokuczliwości hałasu generowanego przez turbiny wiatrowe. Aktualnie nie ma w Polsce osobnych norm dopuszczalnego hałasu tylko dla turbin wiatrowych. Hałas generowany przez turbiny wiatrowe traktowany jest jako hałas przemysłowy. Jedynym kryterium jest wspomniana wyżej norma nakazująca stawiać turbiny w odległości nie mniejszej niż dziesięciokrotność ich wysokości. Norma ta jest zupełnie arbitralna, bo nie poparta żadnymi badaniami. Spytać można dlaczego wybrano akurat dziesięciokrotność, a nie dziewięciokrotność albo jedenastokrotność wysokości turbiny? Założę się, że żaden z posłów głosujących za tą ustawą nie potrafi na to odpowiedzieć. Ci, którzy forsowali tę ustawę za nic mieli wiedzę naukową. Po raz kolejny sprawdziła się maksyma wybitnego polskiego socjologa, Stanisława Ossowskiego, który mawiał, że władza korzysta z nauki jak pijany z latarni, szuka w niej oparcia, a nie światła. W naszym projekcie zakładamy, że turbina wiatrowa jest takim samym źródłem hałasu jak samochód, samolot czy tramwaj. Czy zgodziłby się Pan na to, aby za miarę hałasu samochodowego uznać odległość pojazdu od człowieka? Wtedy zawsze głośniejszy byłby samochód który jest bliżej. Taka miara byłaby niezwykle prymitywna i w wielu przypadkach błędna. A właśnie taką miarę zaproponowano dla turbin wiatrowych w ustawie z 2016 roku. Tymczasem badacze hałasu dysponują znacznie subtelniejszymi narzędziami do pomiaru hałasu turbin wiatrowych. Narzędzia te pozwalają mierzyć jego poziom dokładnie tak samo jak hałasy pochodzące z innych źródeł. Oczywiście, pomiary hałasu turbin wiatrowych mają swoją specyfikę i jednym z celów naszego projektu jest standaryzacja metod pomiarowych tego typu hałasu. Kiedy już wypracowane zostaną metody pomiaru, uzyskane za ich pomocą wyniki odniesione zostaną do subiektywnych ocen hałasu turbin wiatrowych, gdyż opinie ludzi są tu najważniejsze. To „złożenie” obiektywnych wyników pomiaru i subiektywnych ocen posłuży do wypracowania wskaźników dokuczliwości hałasu turbin wiatrowych. Ustalenie takich wskaźników jest zasadniczym celem naszego projektu HETMAN.
Najważniejszym jednak celem projektu jest to, że chcemy skonstruować prototyp urządzenia, które ma mieć funkcję podobną jak czujniki zanieczyszczenia powietrza. Każdy kto mieszka w pobliżu farmy wiatrowej będzie mógł mieć dostęp do takiego urządzenia. Będzie ono mieć czerwoną i zieloną lampkę. Jeśli zaświeci się ta pierwsza, to turbina jest zbyt głośna, a jeśli ta druga, to wszystko jest w porządku. Ten czujnik powinien reagować na poziom hałasu oraz na dodatkowe elementy, o których mówiłam wcześniej. To znaczy czy występuje modulacja amplitudy na przykład. Chodzi nam o to, żeby zwykły mieszkaniec mógł się dowiedzieć czy jest w danym momencie bezpieczny czy nie. Krótko mówiąc: czy są przekroczone limity hałasowe czy nie. A te akurat jest prosto ustalić, ponieważ temu mają służyć ankiety.
Ankiety?
Tak. Będziemy w nich pytać ludzi oto czy na przykład dobrze im się zasypia wieczorem i z jakim źródłem hałasu to kojarzą. Czy denerwuje ich periodyczność hałasu, a jeżeli tak, to co jest jego źródłem. Nasza praca ma ustalić limity hałasu turbin wiatrowych. Jeśli nie będą one przekraczane, to farmy wiatrowe nie będą dokuczliwe dla mieszkańców.
Kto bierze udział w projekcie Hetman?
Przede wszystkim polskie uczelnie takie jak Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica, z siedzibą w Krakowie, Instytut Medycyny Pracy im. prof. Jerzego Nofera z siedzibą w Łódzi, Główny Instytut Górnictwa z siedzibą w Katowicach, Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy z siedzibą w Warszawie i Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, z siedzibą w Poznaniu. Partnerami są również dwie firmy: Akustix Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, z siedzibą w Przeźmierowie i Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, z siedzibą w Szczecinie oraz partner norweski SINTEF z siedzibą w Trondheim.
To są badacze, którzy mają bogate doświadczenia w pomiarach hałasu. Nota bene, w naszym projekcie bierze udział PSEW – Polskie Stowarzyszenie Energii Wiatrowej który zapewnia nam dostęp do turbin tak abyśmy mogli wykonać potrzebne pomiary.
Życzę w takim razie sukcesów i dziękuję za rozmowę
Dziękuję bardzo.
Notka biograficzna:
Anna Preis, profesor zwyczajny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, z 40-letnim doświadczeniem w pracach badawczo-rozwojowych dotyczących dokuczliwości hałasu oraz percepcji słuchowej. Jej badania naukowe koncentrują się na problemach z zakresu psychoakustyki i akustyki środowiska, a także na integrowaniu wiedzy z dyscyplin takich jak akustyka, psychologia i kognitywistyka. Pracowała m.in. na Politechnice w Monachium (1987-1988), Uniwersytecie w Sztokholmie (1991-1996; 2008), Uniwersytecie w Tokio (1997-1999) oraz na Uniwersytecie w Osace (2002). Jest autorką lub współautorką około 50 artykułów naukowych, wygłosiła ponad 40 referatów na międzynarodowych konferencjach. Uczestniczyła w kilku europejskich projektach badawczych (SILENCE, ENNAH) oraz projektach finansowanych przez NCN. Aktualnie jest liderem Polsko-Norweskiego projektu NOR/POL/Hetman/0073/2019 „Healthy society-towards optimal management of wind turbines’ noise”, którego operatorem jest NCBR. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Akustycznego, Międzynarodowego Towarzystwa Psychofizycznego, Europejskiego Towarzystwa Akustycznego oraz Komitetu Akustyki PAN.