Wydawałoby się, że woda jako produkt niezbędny do życia i funkcjonowania wszystkich organizmów żywych na świecie, powinna być dostępna bez żadnych ograniczeń. Niestety dysproporcja jej ulokowania na kuli ziemskiej powoduje, że wiele regionów pozbawionych jest swobodnego dostępu do niej. Wiele państw boryka się z problemem wystarczającej ilości zasobów wodnych, które pozwoliłyby im na właściwe funkcjonowanie gospodarcze, a przez to rozwój ekonomiczny. Mało tego, w wielu obszarach, ludności tam zamieszkującej, permanentnie brakuje wody do życia. Nic w tym dziwnego, gdy zobaczymy rozmieszczenie głównych rezerwuarów wód pitnych. Tylko osiem państw świata dysponuje 80% zasobów wodnych, co wskazuje, że pozostałe 187 państw ma do dyspozycji tylko 20% wody pitnej. Niestety sytuacja ta pogarsza się, czego przyczyną są naturalne zmiany w środowisku oraz intensyfikacja wpływu człowieka, który w sposób bezpośredni lub pośredni wpływa na kurczenie się zasobów wodnych świata. W tej chwili do najważniejszych przyczyn zaliczyć należy globalną zmianę klimatu, zanieczyszczenie wód powierzchniowych i podziemnych, intensyfikację rolnictwa, niewłaściwe odwodnienia, czy błędne rozwiązania w działalności przemysłowej i rolniczej, czego negatywnym przykładem może być wysychające w szybkim tempie jezioro Czad lub jezioro Aralskie. Jednak w tym miejscu należy się zastanowić, czy to wszystkie przyczyny, które powodują ograniczenie dostępu do wody przez człowieka? Niestety nie. Od II połowy XX wieku, ze szczególną intensyfikacją w XXI wieku, obserwuje się wzrost zainteresowania wodą przez wielkie firmy, koncerny, czy korporacje. Zaczęły one bowiem zauważać, że woda może być produktem, który da się sprzedać za bardzo duże pieniądze. W efekcie często, w sposób celowy, pozbawiają one ludzi zamieszkujących dany region wody, oferując im w zamian niewielką rekompensatę w postaci nowych miejsc pracy i niewielkiego dopływu finansów z podatków, choć i to często jest złudne. Co istotne, takie firmy, czy korporacje zakładają już od samego początku, że będą pozbawiać ludzi dostępu do wody pitnej. Jednocześnie mają drugie założenie, że będą ją sprzedawać tym samym ludziom, których ją pozbawili, ale za zupełnie inne pieniądze. A wszyscy wiedzą, że człowiek, który pozbawiony będzie wody, jest w stanie zapłacić za nią naprawdę bardzo duże pieniądze. Zatem niniejszy artykuł prześledzi, jakie są efekty takiej działalności realizowanej przez wielkie koncerny światowe.
Komercjalizacja wody
Wartość wykorzystywanej na świecie wody wynosi średnio w ciągu roku około 1 biliona dolarów. Jest to wartość niebagatelna, patrząc na różne działy gospodarki światowej i ich zyski. W konsekwencji woda stała się „łakomym kąskiem” dla wielu firm i korporacji. Jedną z form możliwego dla nich zysku jest jej prywatyzacja. Co ważne, trendowi komercjalizacji wody zaczęła sprzyjać m.in. uchwalona w 1992 roku Deklaracja Dublińska. Spowodowała ona umocnienie przekonania wśród wielu rządzących, że woda jest produktem jak wiele innych, o określonej wartości. Zatem, aby zacząć czerpać właściwe i co ważne duże zyski, należy ją traktować i dostarczać do odbiorców na zasadach gospodarki rynkowej. Należy rozumieć przez to, że decyzje dotyczące zakresu i sposobu produkcji podejmowane powinny być przez podmioty gospodarcze, instytucje finansowe lub rząd. Jednocześnie należy stwierdzić, że przy takiej gospodarce firmy zarządzające wodą będą kierować się przede wszystkim własnym interesem. Co istotne Deklaracja Dublińska podkreślała jednocześnie, że cena wody powinna być realna i osiągalna dla każdego człowieka. Niestety znanych jest w tej chwili wiele przykładów, że założenie to nie było i nie jest realizowane właściwie, a wręcz przeciwnie dąży się do osiągnięcia maksimum zysków, nie patrząc przy tym na zdolności finansowe zwykłego obywatela. Co ciekawe zasłaniano się stwierdzeniem, że komercjalizacja wody będzie najlepszym i jedynym realnym sposobem na rozwiązanie problemu niedoborów wody. Miało to doprowadzić do sytuacji sprzedaży wody na jasnych i przejrzystych zasadach, a nie jak to miało miejsce do tej pory na mało transparentnych, przy jednoczesnej możliwości wystąpienia zjawiska korupcji. Dotyczyło to wielu państw, szczególnie tych biednych i słabo rozwiniętych. Uznano, że bez prywatyzacji wody będzie ona źle zarządzana oraz niewłaściwie rozdysponowywana, a co najważniejsze nie będzie przynosić odpowiednich zysków. W konsekwencji komercjalizacja wody miała spowodować przede wszystkim podniesienie wydajności, a przez to obniżenie cen, a także poprawę jej jakości. Niestety nic z tych rzeczy nie miało miejsca. W wielu przypadkach po sprywatyzowaniu wody, jej ceny z dnia na dzień wzrastały o 100-200%, jednocześnie odcinając dostęp do niej wielu setkom tysięcy osób.
Wielkie koncerny
Firmy międzynarodowe specjalizujące się w wykorzystywaniu wody nastawione są zawsze na osiąganie maksymalnego zysku. Nie ma przy tym dla nich istotnego znaczenia, czy zaspokoją potrzeby ludności zamieszkującej dany kraj, czy region. Nie ma tu także absolutnie mowy o zarządzaniu zasobami wodnymi w sposób zrównoważony. Z trzech filarów jakie składają się na zrównoważony rozwój jedynie aspekt ekonomiczny się tu liczy. Pozostałe dwa tj. środowisko oraz potrzeby człowieka są nieważne. Zatem koncerny dają sobie „zielone światło” przy aprobacie administracji lokalnej, czy państwowej, na osiągnięcie zysków z wody, nawet gdyby wiązało się to z degradacją środowiska, czy pogorszeniem jakości życia człowieka, w tym jego podstawowej egzystencji (brak dostępu do wody, zaporowe ceny). Bardzo często po prywatyzacji zasobów wodnych jej cena wzrasta, a jej jakość się pogarsza. Co ciekawe tłumaczeniem tych zmian wprowadzanych przez poszczególne firmy jest zawsze inwestowanie w system wodociągowy, co niesie za sobą znaczne koszty, które muszą ponieść wszyscy, w tym przede wszystkim zwykli obywatele. Z kolei pogorszenie jakości wody ma być tylko chwilowe, co wiązać należy z wprowadzanymi nowymi technologiami. Poza prywatyzacją publicznych wodociągów jest wiele innych metod komercjalizacji wody. Do najważniejszych z nich zaliczyć należy przede wszystkim jej butelkowanie, monopol na wydobycie wody, budowa tam i zapór, regulacja rzek oraz zmiany kierunku płynięcia rzek, które w sposób istotny ograniczają dostęp do wody (często całkowity). W konsekwencji mogą doprowadzić do upadku gospodarki rolnej danego regionu, opierającej się na wodzie oraz uzależnieniu ludzi od dostępu do wody przez daną firmę (brak konkurencyjności). Przykładowo rynek butelkowanej wody rośnie w tempie 20 procent rocznie, przynosząc ogromne zyski korporacjom. To samo obserwuje się choćby w Polsce, gdzie zwykłą wodę z kranu zastąpiono tą butelkowaną. I nieważne jest, czy jest ona gorsza, czy mniej smaczna od tej płynącej prosto z kranu, ale istotne jest, że przez to człowiek jest „trendy i fit”. Korporacje już o to zadbały, aby człowiek tak myślał, realizując tę myśl poprzez reklamy wyłaniające się z telewizora, czy internetu. I to co jest w tym najgorsze to przyzwyczajanie zwykłego Kowalskiego do myśli, że woda jest takim samym produktem jak inne, za który należy płacić, często bardzo „słono”.
Nowe pomysły korporacji na zarabianie na wodzie
Wielkie korporacje międzynarodowe nie ograniczają się jedynie do czerpania zysku poprzez komercjalizację wodociągów, stworzenie rynku wody butelkowanej, czy zablokowanie w postaci zapór odpływu wody, ograniczając w ten sposób rdzenną ludność od swobodnego dostępu do niej. Firmy te szukają nowych rozwiązań, na których można byłoby osiągnąć kolejne zyski finansowe. W tej chwili najczęściej wprowadza się podatki od deszczu. Woda deszczowa jest bowiem mocno zanieczyszczona (skąd inąd przez przemysł) i ktoś musi ją oczyścić zanim trafi do odbiornika jakim jest rzeka, jezioro, czy morze. A ktoś musi za to zapłacić. I jak zwykle najprościej zrzucić te obowiązki na zwykłego człowieka, który w postaci wprowadzonych podatków będzie to robił. Również w niektórych państwach wprowadzono przepis, który zabrania zbierania deszczówki, co ma wymusić na ludziach zakup większych ilości wody sprzedawanych właśnie przez te korporacje. Co ważne w wielu krajach wprowadzone są zakazy kopania studni bez zezwolenia (co ciekawe również w USA). Jednak jednym z najbardziej radykalnych posunięć wielkich koncernów było w jednym z państw Ameryki Południowej przejęcie źródeł wody do produkcji bardzo znanego napoju gazowanego o ciemnym zabarwieniu. W konsekwencji doprowadzono do sytuacji kuriozalnej, gdyż w pobliskich sklepach cena butelki takiego napoju była o wiele tańsza od ceny butelki wody. Ta sama firma spowodowała w Indiach osuszenie źródeł i samej rzeki w celu produkcji tego napoju. Jeszcze innym przykładem jest grabieżcza działalność innej wielkiej firmy, która znana jest nie tylko z wody butelkowanej, ale także produkcji słodyczy. Firma ta w USA zdrenowała ponad wymiarowo zasoby wody przy braku zezwolenia na jej pobór. Przykładowo w 2014 roku firma ta wypompowała 3 mld litrów wody. Innym pomysłem na wykorzystanie wody jest poszerzanie plantacji awokado, czy produkcja bawełny, które są bardzo wodochłonne i powodują przy tym spustoszenie środowiska danego regionu, co w konsekwencji powoduje w dłuższej perspektywie czasu ograniczenie dostępu do wody przez człowieka.
Wnioski
Reasumując, należy stwierdzić, że woda jest dobrem wspólnym, do którego dostęp powinien być bez ograniczeń dla każdego człowieka. Niestety natura doprowadziła do tego, że ludzie w różnych miejscach na świecie nie zostali obdarzeni nią tak samo. W jednych regionach jest jej wystarczająca ilość, w innych jest jej więcej niż występujące zapotrzebowanie, a w jeszcze innych jest jej za mało, co często doprowadza do globalnych klęsk, szczególnie w części państw Afryki. Prowadzi także do wojen o wodę. W XX i na początku XXI wieku zanotowano ponad 60 takich konfliktów. Permanentne braki wody doprowadzają jednak przede wszystkim do wielu zgonów z pragnienia, co w cywilizowanym świecie nie powinno mieć nigdy miejsca. Zatem świat powinien zastanowić się, czy nie warto zmienić filozofii i nie zmienić zasad jej dystrybucji. Wydaje się, że w tej chwili jest jej wystarczająca ilość, brak tylko opracowanych systemów jej podziału. Jednakże aby mogło coś takiego zaistnieć państwa bogate w wodę powinny chcieć się nią podzielić. W przeciwnym razie nie ma żadnych szans na zmianę sytuacji. Również ludzie powinni zacząć oszczędzać wodę, nie marnować jej niepotrzebnie, a przy tym szukać rozwiązań technicznych, które pozwoliłyby retencjonować jej nadwyżki w okresach wilgotnych, by potem w okresach suchych wykorzystywać ją. Innym problemem jest traktowanie przez wielu ludzi wody jako produktu i towaru na którym da się zarobić. Takie spojrzenie na sprawę wody powoduje od razu, że wielu mieszkańców kuli ziemskiej jest na straconej pozycji. Również wiele państw jest oszukiwanych przez wielkie korporacje, które przed prywatyzacją wody w danym państwie jawią świetlaną przyszłość, a po prywatyzacji nic nie robią poza podnoszeniem cen wody lub odcinaniem dostępu do niej lokalnym mieszkańcom. Co jest niepokojące to fakt, że woda jest przedmiotem spekulacji i rynkowej walki. Nie ma co się temu dziwić, gdyż rynek wody przynosi w skali roku miliardowe zyski. A przecież woda jest dobrem nas wszystkich i nikt nie powinien na tym zarabiać. I o tym wszyscy powinniśmy zawsze pamiętać.