Dzikie pszczoły. Potocznie mianem takim określamy wszystkie gatunki pszczół, które w odróżnieniu od tych hodowlanych nie produkują miodu. Jednak jako bardzo efektywni zapylacze są w naturze niezbędne. To one sprawiają, że możemy cieszyć się smakiem leśnych borówek czy jeżyn, a zapylane przez nich kwitnące drzewa i kwiaty dają pokarm i schronienie licznym zwierzętom. Są też nieodzownym elementem sieci pokarmowej, bowiem żywi się nimi wiele gatunków ptaków, ssaków i owadów.
Ile gatunków dzikich zapylaczy występuje Polsce? Mamy ich ponad 470, zgromadzonych w 6 rodzinach, a w świecie jest to już grupa ok. 20 000. Laikowi łatwo jest się w tym owadzim świecie pogubić, bo niektóre z dzikich pszczół (np. pszczolinka pospolita) są łudząco podobne do miodnej. Inne możemy pomylić z osami czy muchówkami. Niektóre pszczoły, jak np. porobnice, z wyglądu przypominają trzmiele, które zresztą również są pszczołami.
Pracowici zapylacze
Nieprodukowanie miodu to nie jedyna cecha odróżniająca dzikie pszczoły od tych hodowlanych. Odmienny jest także ich tryb życia. Większość dzikich pszczół nie tworzy zorganizowanych społeczeństw, dlatego często określane są jako „pszczoły samotne”. Dzicy zapylacze nie mieszkają w ulach, gnieżdżą się natomiast w ziemi, starym drewnie, pustych łodygach czy nawet w pustych muszlach ślimaków, a każda pszczoła samotnie dba o swoje gniazdo i potomstwo. Jednak zarówno pszczoły miodne jak i te dzikie potrzebują do życia kwitnących roślin.
Zapylanie to klucz do utrzymania bioróżnorodności na świecie. Liczne badania pokazały, że dzikie pszczoły są w tym efektywniejsze od swoich sióstr hodowlanych. Przykładowo, dla zapylenia jednego hektara jabłoni czy migdałów wystarczy kilkaset murarek ogrodowych, zaś do wykonania tej samej pracy przez pszczołę miodną potrzeba byłoby dziesiątek tysięcy osobników.
– Pszczoły dzikie zapewniają zapylanie większego spektrum roślin i mogą to robić w trudniejszych warunkach pogodowych. Niektóre gatunki posiadają dłuższy język od pszczoły miodnej, co pozwala im zapylać kwiaty o długich koronach. Dodatkowo trzmiele, dzięki swoim dużym rozmiarom, potrafią także stosować tzw. zapylanie wibracyjne. Polega ono na chwyceniu płatka kwiatu żuwaczkami i poprzez pracę mięśni wprowadzenie go w wibracje, dzięki której następuje otwarcie zamkniętych do tej pory pylników. Tego rodzaju zapylania wymagają na przykład rośliny uprawne, jak borówka amerykańska, żurawina, fasola, pomidory, papryka czy ziemniaki, ale również tak lubiane w naszych ogrodach wrzosy oraz róże – wylicza zalety pracowitych pszczół Alicja Dubicka, przyrodnik i autorka tekstów na stronie internetowej dzicyzapylacze.pl, będącej bazą wiedzy na temat dzikich pszczół.
Co by się stało, gdyby pszczoły wyginęły?
Jak zauważa Jacek Wendzonka, biolog i również jeden z autorów publikujących na wspomnianej stronie, nagłe zniknięcie wszystkich gatunków pszczół na świecie, które są najważniejszymi zapylaczami, spowodowałyby największe straty dla roślin. 150 milionów lat ewolucji zbieżnej roślin i pszczół (koewolucji) pozostawia na uczestnikach procesu trwały i nieodwracalny ślad. Znaczna część roślin kwiatowych wymarłaby, tym łatwiej, im bardziej były wyspecjalizowane, a zależność między pszczołą a rośliną wyższa. Największą szansę na przeżycie miałyby wówczas gatunki korzystające z szerszej palety zapylaczy, muchówek czy chrząszczy, a także te, które mają zdolność rozmnażania wegetatywnego. A co z człowiekiem?
– Generalnie nic. Podstawa naszego wyżywienia i tak opiera się na wiatropylnych zbożach – pszenicy, kukurydzy, ryżu oraz na roślinach rozmnażanych wegetatywnie, takich jak ziemniak czy batat. Coraz więcej odmian rzepaku nie wymaga zapylania przez owady. Wiele warzyw i owoców potrafimy zapylać dzięki opryskom hormonalnym, a nawet ręcznie. Bez wątpienia jednak stałyby się towarem drogim, dobrem luksusowym. No i zamiast miodu prawdziwego jedlibyśmy sztuczny – uważa Jacek Wendzonka.
Jak człowiek może zadbać o to, by dzikie pszczoły przetrwały?
Wiele czynników ma wpływ na obecność w naszej przestrzeni dzikich pszczół – chemizacja rolnictwa, monokultury rolnicze, zaorywanie miedz… Potrzebne są więc mądre i systemowe rozwiązania, zjednujące oczekiwania przyrodników, rolników, konsumentów i zwykłych ludzi, którzy chcieliby, teraz i w przyszłości, cieszyć się obecnością tych ciekawych i pożytecznych owadów – uważają autorzy strony dzicyzapylacze.pl.
W obecnych czasach, gdy zaczynamy dostrzegać potrzebę dbałości o poszczególne gatunki zwierząt, wiemy, że esencją takiej opieki jest dbanie o siedliska. Cóż da nam zachowanie gatunku pszczoły, gdy nie będą miały gdzie gniazdować lub zabraknie roślin koniecznych do wykarmienia kolejnych pszczelich pokoleń? – pyta Joanna Roczyńska z zespołu dzicyzapylacze.pl.
Dlatego kluczem do ocalenia pszczół dzikich jest zachowywanie istniejących siedlisk i tworzenie nowych. Mogą to być na przykład miejskie nieużytki z rodzimymi gatunkami roślin. Cennym siedliskiem dla owadów będzie też piaszczysta skarpa, w pobliżu której występują rośliny zielne albo wiejska piaszczysta droga z kwitnącymi obok pięknymi polnymi kwiatami. To wszystko są wartościowe przestrzenie, gdzie mogą gniazdować dzicy zapylacze, w tym także pszczoły. Dlatego powinniśmy o takie tereny dbać, doceniać je, a nie smucić się, że w pobliżu naszego miejsca zamieszkania jest tzw. chwastowisko, a nie wybetonowana ścieżka czy wystrzyżony trawnik – dodaje Joanna Roczyńska.
Przykładem starań o zachowanie cennych siedlisk dla dzikich pszczół były dążenia do objęcia ochroną miejsc gniazdowania rzadkich gatunków, w tym zagrożonej wyginięciem pszczoły porobnicy paskowanej, na terenie nieczynnej strzelnicy w Łukowie. Dzięki zaangażowaniu wielu osób, które wsparły odkrywcę miejsc gniazdowania pszczół, przyrodnika-amatora Przemysława Laskowskiego, Rada Miasta Łuków poparła pomysł stworzenia użytku ekologicznego. W przyszłym roku przeprowadzona zostanie inwentaryzacja przyrodnicza, która pozwoli uchronić to cenne siedlisko.
O wygospodarowanie miejsc, które będą sprzyjały bytowaniu dzikich pszczół, można łatwo zadbać we własnym ogrodzie czy na działce. Wystarczy posadzić tam kwiaty polne, zamiast ogrodowych. Dlaczego? Ponieważ ogrodowe odmiany roślin, często sztucznie wyselekcjonowane, cieszą ludzkie oko, ale dla pszczół są bezwartościowe.
Można to łatwo zaobserwować na przykładzie gatunku róży dzikiej i wielu odmian róż ogrodowych. Róża dzika wytwarza konieczny do wykarmienia potomstwa pszczół pyłek, zaś róże ogrodowe, gdzie pręciki zostały przekształcone w dodatkowe płatki korony, aby wyglądały bardziej urodziwie, żadnego pokarmu pszczołom nie dają – tłumaczy Joanna Roczyńska.
Dlatego, jeśli jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami jakichś gruntów, nawet niewielkich, pozwólmy wyrosnąć na nich mniszkowi lekarskiemu, chabrowi bławatkowi czy makowi polnemu. Może okazać się, że miejsce to będzie chętnie odwiedzane przez dzikich zapylaczy, dla których wspomniane rośliny to zachęta do stworzenia wymarzonej stołówki.