Zwykle w kontekście wojen mamy na myśli ofiary w ludziach, zniszczone mosty, drogi i zburzone domy. Teraz mamy konflikt na Ukrainie, za który odpowiadają rosyjskie władze. W tej sytuacji często będzie się mówić o ofiarach w ludziach, ich dramatach. Tymczasem wojny rodzą jeszcze jeden dramat – zniszczenia w środowisku naturalnym. Do tego dochodzi kwestia walki ze zmianami klimatu, gdzie John Kerry obawia się, że wojna rosyjsko-ukraińska odwróci uwagę od zmian klimatycznych.
Jeśli konflikt będzie trwać i będzie obejmować nawet jeśli nie całą, a większą część Ukrainy, mocno ucierpi na tym także środowisko naturalne, uszczerbku dozna bioróżnorodność regionu. Ukraina w skali Europy to tylko 6% powierzchni, ale znajduje się tam aż 35% bioróżnorodności kontynentu. Już teraz zresztą działania militarne niosą szkody. Chociażby hałas generowany przez samoloty, czy wystrzały. To bardzo szkodliwa dla fauny sytuacja. Przeprowadzone kilka lat temu badania w amerykańskim parku La Garita Wilderness pokazują, że problem jest dużo bardziej szeroki, bo dotyczy miejsc, które z założenia są ciche.
Miejsca oddalone od miast nie są wolne od szkodliwego dla fauny hałasu. Problemem są lecące wysoko samoloty pasażerskie, które w przypadku La Garita Wilderness, co pół godziny przelatują nad parkiem. „To szokujące, prawda?”, powiedziała Rachel Buxton zajmująca się ekologią na Uniwersytecie Stanu Kolorado. „Jesteś w środku dziczy, ale nadal nie możesz uciec od dźwięków ludzi”. To problem z zanieczyszczeniem hałasem. „Naprawdę nie ma granic. Nie da się tego utrzymać” dodała.
Tymczasem na Ukrainie mamy hałaśliwą wojnę, a przyroda zaczyna powoli budzić się do życia po zimowym śnie. Problem jest oczywiście szerszy. Wcześniejszy konflikt w Donbasie dziś niesie zagrożenie związane z działalnością górnictwa. W 2016 roku władze w Kijowie zidentyfikowały 35 kopalń, w których zaprzestano pompowania wód gruntowych, więc zostały zalane lub ich zalewanie jeszcze się całkowicie nie dokonało. To może prowadzić do rozpuszczania w nich metali ciężkich, takich jak rtęć, ołów czy arsen, co grozi zanieczyszczeniem wód gruntowych. W 2018 roku minister ekologii Ukrainy Ostap Semerak ostrzegał nawet przed „drugim Czarnobylem”.
Jednak współczesne wojny i działanie związanego z nimi przemysłu, to nie tylko problem czysto ekologiczny. To także emisje dwutlenku węgla do atmosfery. Przecież te wszystkie czołgi, transportery, samoloty spalają paliwo, tym samym emitują do atmosfery CO2, a przy okazji zanieczyszczają powietrze cząstkami stałymi. To nie są maszyny, które palą 5 litrów/100 km. Zwłaszcza, że mamy na myśli sprzęt rosyjski, a Rosjanie jak na razie nie robią zbyt wiele na rzecz walki ze zmianami klimatu. Zresztą, dotyczy to wszystkich armii na świecie – bo niby która armia miałaby się przejmować emisjami? W przypadku wojny nikt o takim czymś nie myśli. Przykładowo amerykańskie wojsko tylko w 2017 roku wpuściło do atmosfery 59 mln ton CO2. Wydaje się niewiele, a przecież to więcej niż roczne emisje np. Portugalii czy Szwecji. A są inne armie na świecie. Nie wspominając już o rosyjskiej. No i mówimy tu tylko o ostrożnych szacunkach.
Doradca Joe Bidena ds. klimatu John Kerry, ostrzegł, że wojna Rosji z Ukrainą odwróci uwagę świata od kryzysu związanego z globalnym ociepleniem, i przy okazji spowoduje gigantyczne emisje, które negatywnie wpłyną na cały świat. „Jestem bardzo zaniepokojony Ukrainą nie tylko z powodu tamtejszej ludności, zasad, które są zagrożone w świetle prawa międzynarodowego i próbą zmiany granic prawa międzynarodowego siłą”, powiedział Kerry „Myślałem, że żyjemy w świecie, który odmawia tego rodzaju działań. Niestety, pomyliłem się”, dodał.
„Ale to wszystko może mieć głęboki negatywny wpływ na klimat. Toczysz wojnę i oczywiście będziesz miał ogromne konsekwencje w zakresie emisji. Ale równie ważne jest to, że stracimy uwagę ludzi, stracimy uwagę dużych krajów, ponieważ zostanie ona odwrócona i myślę, że może to mieć szkodliwy wpływ”, kontynuował.
Doradca prezydenta zwrócił uwagę na problematykę wiecznej zmarzliny: „Mam nadzieję, iż prezydent Putin uświadomi sobie, że w północnej części jego kraju 66 procent ludności mieszkało na zamarzniętej ziemi”. Obecne ocieplenie klimatu powoduje, że region emituje duże ilości CO2, w tym metanu, w ostatnich latach zanotowano tam wiele rekordów ciepła i rekordowe pożary. Postępuje rozmarzanie wierzchniej warstwy zmarzliny, co już skutkuje dewastacją infrastruktury. „Teraz jest tam odwilż, a infrastruktura jest zagrożona. Zagrożeni są także mieszkańcy Rosji. Mam więc nadzieję, że prezydent Putin pomoże nam pozostać na właściwej drodze, jeśli chodzi o to, co chcemy zrobić dla klimatu”, powiedział Kerry.