Parlament Vanuatu ogłosił pod koniec maja stan zagrożenia klimatycznego. Premier Bob Loughman ogłosił, że jego kraj będzie musiał ponieść koszty w wysokości 1,2 mld dolarów, by złagodzić skutki zmian klimatycznych głównie w postaci rosnącego poziomu oceanu.
Przemawiając 27 maja w parlamencie w Port Vila, szef rządu zwrócił uwagę, że podnoszący się poziom oceanów oraz trudne warunki atmosferyczne już teraz mają nieproporcjonalnie duży wpływ na wiele wyspiarskich krajów Oceanu Spokojnego. Loughman mówiąc o kryzysie i stratach miał na myśli nie tylko fakt rosnącego poziomu mórz, ale też dwa niszczycielskie cyklony oraz dotkliwą suszę, które nawiedziły jego kraj w ciągu ostatnich 10 lat. „Ziemia jest już zbyt gorąca i niebezpieczna”, powiedział Loughman. „Jesteśmy w niebezpieczeństwie już teraz, a nie dopiero w przyszłości”, dodał.
Jednym z takich cyklonów, o których mówił premier Vanuatu był cyklon Pam z 2015 roku. Żywioł został uznany za najgorszą katastrofę w historii kraju. Zabił 16 osób i zniszczył sporą część infrastruktury Vanuatu, odcinając od świata blisko 60 wysp. Na domiar złego cyklon spowodował odcięcie dostępu do źródeł wody pitnej, zmuszając ludzi do picia wody skażonej solą morską. Pomoc międzynarodowa była utrudniona ze względu na brak portów głębokowodnych i odpowiednich lądowisk.
Wyspy wielokrotnie doświadczają też susz potęgowanych przez ocieplenie klimatu. Susze wzmacniane dodatkowo przez El Niño są dla takich krajów jak Vanuatu szczególnie dotkliwe. Powodem są ograniczone zasoby wodne, a mieszkańcy bazują głównie na opadach deszczu. Ostatnia poważna susza nawiedziła Vanuatu w 2020 roku.
Parlament jednogłośnie poparł wniosek, który jest następstwem podobnych deklaracji złożonych przez kilkadziesiąt innych krajów, w tym Wielkiej Brytanii, Kanady czy sąsiadującego z Południowym Pacyfikiem Fidżi. „Zadaniem Vanuatu jest nakłonienie odpowiedzialnych krajów do podjęcia działań dostosowanych do rozmiaru i pilności kryzysu”, powiedział Loughman. „Użycie terminu ”sytuacja kryzysowa” jest sposobem na zasygnalizowanie potrzeby wyjścia poza zwykłe reformy”, dodał.
Deklaracja Vanuatu była częścią „impulsu dyplomacji klimatycznej” przed głosowaniem w ONZ nad wnioskiem rządu Vanuatu, aby Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości podjął działania w celu ochrony zagrożonych narodów przed zmianami klimatu. W zeszłym roku ten liczący około 300 tys. mieszkańców kraj zapowiedział, że zwróci się o opinię prawną do jednego z najwyższych organów sądowych na świecie, aby wypowiedzieć się na temat kryzysu klimatycznego. Choć opinia prawna trybunału nie byłaby wiążąca, Vanuatu ma nadzieję, że wpłynie ona na kształt prawa międzynarodowego dla przyszłych pokoleń w zakresie szkód, strat i konsekwencji zmian klimatycznych dla praw człowieka.
Władze Vanuatu przedstawiły również zwiększone zaangażowanie kraju w realizację porozumienia paryskiego, które ma zostać osiągnięte do 2030 roku kosztem co najmniej 1,2 mld dolarów – w projekcie planu koncentrującego się głównie na adaptacji do zmian klimatu, łagodzeniu ich skutków i pokrywaniu szkód. Loughman dodał, że większość środków będzie musiała pochodzić od państw-darczyńców.
Pod koniec maja nowa minister spraw zagranicznych Australii Penny Wong wykorzystała swoją pierwszą podróż na Fidżi, aby obiecać krajom Pacyfiku zresetowanie polityki klimatycznej po „straconej dekadzie” pod rządami konserwatystów. „Zakończymy wojny klimatyczne w naszym kraju; to jest inny rząd australijski i inna Australia. I staniemy ramię w ramię z wami, naszą rodziną na Pacyfiku, w odpowiedzi na ten kryzys”, powiedziała Wong podczas Forum Wysp Pacyfiku. Trzeba tu jednak mieć na uwadze fakt, że lokalne działania i pomoc adaptacyjna mogą okazać się niewystarczające, jeśli świat nie odejdzie w porę od spalania paliw kopalnych. A ostatnie badania naukowców pokazują, że istnieje nieuchronna perspektywa rozpadu części lądolodu Antarktydy Zachodniej, co oznaczałoby zalanie wysp takich jak Vanuatu.
Źródło: France 24