Stany Zjednoczone oficjalnie wycofały się dziś z porozumienia paryskiego sponsorowanego przez ONZ, spełniając wieloletnią zapowiedź prezydenta Donalda Trumpa dotyczącą opuszczenia przez drugiego co do wielkości emitenta gazów cieplarnianych na świecie globalnego paktu na rzecz walki z ociepleniem klimatu.
Jednak wynik zakończonych właśnie wyborów prezydenckich w USA, zdecyduje na jak długo. Rywal prezydenta Trumpa z ramienia Partii Demokratycznej, były wiceprezydent Joe Biden, wielokrotnie obiecywał powrócić do porozumienia paryskiego, w przypadku zwycięstwa w listopadowych wyborach, których ostateczny wynik poznamy najdalej za kilka dni.
„Wycofanie się Stanów Zjednoczonych pozostawia lukę w naszej dyscyplinie i globalnych wysiłkach na rzecz osiągnięcia celów i ambicji porozumienia paryskiego” – powiedziała Patricia Espinosa, sekretarz wykonawczy Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC).
Prezydent Donald Trump po raz pierwszy ogłosił zamiar wycofania USA z porozumienia paryskiego w czerwcu 2017 roku. Argumentował wówczas, że pozostawanie członkiem paktu szkodzi amerykańskiej gospodarce. Formalnie nie był jednak w stanie tego zrobić aż do tej pory, ze względu na warunki wcześniej zawartej umowy.
Porozumienie paryskie zostało przyjęto podczas konferencji klimatycznej w Paryżu (COP21) w grudniu 2015 roku i było pierwszym w historii międzynarodowym, prawnie wiążącym porozumieniem na rzecz spowolnienia procesu globalnego ocieplenia. Stany Zjednoczone stały się pierwszym krajem spośród 197 sygnatariuszy, który wycofał się z tego porozumienia. Z drugiej strony, w ostatnim czasie Chiny, Japonia, Korea Południowa i Unia Europejska, zwiększyły swoje cele redukcji emisji dwutlenku węgla.