Ostatnie dni w Polsce to chłodny koniec lata z opadami deszczu, a nawet występującymi burzami. Wszędzie zrobiło się mokro, a w wielu miejscach pojawiły się nawet kałuże. Jednak czy taki obrót sprawy przyniósł poprawę sytuacji?
Na powierzchni susza ustępuje
Jeśli spojrzymy na to, co się dzieje za oknem, stwierdzimy, że wreszcie kończy się susza. Pierwsza dekada września była w wielu miejscach Polski jeszcze sucha, szczególnie na zachodzie kraju. Od kilku dni pada jednak deszcz, a temperatury już nigdzie nie przekraczają 20 stopni. W dniach od 1 do 18 września w większości regionów suma opadów znacznie przekroczyła 20 mm. W miastach takich jak Kalisz spadło 36 mm, w Zielonej Górze 22 mm, w Szczecinie 35 mm, a w Krakowie aż 50 mm.
Czy to pomogło? Na pierwszy rzut oka tak, bo ewidentnie zrobiło się mokro. Jeśli do tego dodamy fakt, że jest chłodno, dzień trwa już tylko 12 godzin, a nie jak w środku lata 16, to tak. Ilustruje to powyższe zestawie map. Nigdzie nie ma już koloru żółtego, pomarańczowego, albo co gorsza – czerwonego, który oznacza, że ziemia jest sucha jak pieprz.
Problem jednak jest taki, że te ostatnie opady, po trwającej od marca suszy, zmieniły sytuację jedynie powierzchownie. Głębiej w glebie wody wciąż jest bardzo mało. Kilkadziesiąt centymetrów pod spodem ziemia w wielu miejscach wciąż jest sucha. Te raptem kilka wrześniowych dni jedynie zamaskowało suszę. Aby uporać się suszą potrzeba jeszcze bardzo wielu dni z opadami deszczu.
W okresie od marca, kiedy zaczęła się rozwijać susza do sierpnia, kiedy występowały fale upałów, padało tak mało i tak nieregularnie, że nie da się od tak zlikwidować suszy. Wartość Klimatycznego Bilansu Wodnego – na podstawie którego dokonywana jest ocena zagrożenia suszą rolniczą – pozostaje ujemna. Największy deficyt wody występuje na terenie Pobrzeża Słowińskiego i na Pojezierzu Wielkopolskim. Wartość deficytu wyniosła od 160 do 189 mm, a są to bardzo duże liczby. Niewiele lepsza sytuacja panuje w środkowej części Pojezierza Mazurskiego czy Kotlinie Sandomierskiej.
W ostatnim dla tego roku okresie raportowania, suszę rolniczą stwierdzono w województwach: pomorskim, zachodniopomorskim, warmińsko-mazurskim, wielkopolskim, lubuskim, podkarpackim, kujawsko-pomorskim i mazowieckim. Mamy do czynienia także z niżówką hydrologiczną, oznaczającą, że poziomy wody w rzekach są niskie. Także poziom wód w stawach i jeziorach jest niski. Wiele z tych zbiorników wodnych wyschło.
Reasumując, susza wciąż ma miejsce. Została jedynie złagodzona przez ostatnie opady deszczu oraz to, że panują niskie już temperatury i krótki dzień. Dzięki temu ucieczka wody do atmosfery jest ograniczona.
Za nami ciężki rok także ze względu na pożary
W Polsce w tym roku doskwierała nam nie tylko susza, co przełożyło się na deficyt wody i straty w plonach. Ten rok przyniósł nam także wiele pożarów lasów, łąk i nieużytków rolnych. Od początku roku wybuchło ponad 6 tys. pożarów, a same tylko pożary lasów przyniosły straty sięgające 43 mln złotych. Nie był to najgorszy rok w historii, ale jeden z najgorszych.
Warto tu dodać, że późną zimą oraz wczesną wiosną odnotowano rekordową liczbę pożarów traw i nieużytków rolnych. Za tymi zdarzeniami stoją głównie rolnicy, którzy wciąż mimo zakazów stosują archaiczną praktykę wypalania traw, bardzo powszechną zresztą we wschodniej części Europy. Do tej pory w tym roku do takich zdarzeń wyjeżdżano 46 razy. Śmierć poniosło 11 osób, a 123 zostały ranne. Najwięcej traw płonęło na Mazowszu i Dolnym Śląsku.
Co w najbliższych tygodniach?
Pogoda się zmieniła, przynajmniej na razie. Czy rozpoczynająca się jesień przyniesie poprawę? Według prognoz IMGiW w październiku temperatury powinny być w normie, i tak samo w większości kraju opady. Przy czym w północno-zachodniej części kraju ma sporo padać, a na południowym wschodzie będzie sucho. W listopadzie nie będzie ciepło i nie będzie sucho, tak przynajmniej twierdzą prognozy IMiGW. Z drugiej strony, NOAA dla naszej części świata widzi to inaczej. Październik ma był cieplejszy od średniej, ale z podobną do IMGW prognozą opadów. Bardzo ciepły według NOAA może okazać się listopad.
Wielką niewiadomą i kluczową dla zasobów wodnych jest zima 2022/23. NOAA widzi ją jako bardzo ciepłą. Ze względu na takie zmienne jak stan wiru polarnego w Arktyce, trudno jest tak naprawdę przewidzieć, jak będzie kształtować się zima. Ostatnie lata to zimy ciepłe, wilgotne, ale prawie bezśnieżne. Jeśli kolejna zima ze względu na postępujące ocieplenie klimatu będzie deszczowa, a nie śnieżna, to susza w Polsce się nie skończy. W przyszłym roku problem wróci ponownie.
Źródło: IMGW, PAP, NOAA