Dwa dni z rzędu – 13 i 14 grudnia mieszkańcy 90 tysięcznego powiatu mikołowskiego (województwo śląskie) otrzymywali alert RCB o złej jakości powietrza w zakresie pyłu zawieszonego i apelem o zrezygnowanie z aktywności na zewnątrz. W komunikacie tym nikt już nie ośmielił się napisać o zrezygnowaniu z aktywności na świeżym powietrzu, bowiem powietrze „świeżym”, w te dni trudno było nazwać.
Dane o złej jakości powietrza w tych dniach pochodziły zarówno od stacji pomiarowych Systemu Prognoz Jakości Powietrza WIOŚ w Katowicach, które w tym czasie wprowadziły ostrzeżenie trzeciego stopień na tym terenie jak i ze wskazań monitoringu systemu Airly, który ma w tym powiecie kilkanaście czujników. W te dni nie tylko w powiecie mikołowskim, ale praktycznie w całym regionie na mapach pomiarowych przeważał kolor bordowy, oznaczający fatalną jakość powietrza.
Taki ranking chwały nie przynosi
Od kilku lat szwajcarska firma IQAir zajmująca się badaniem jakości powietrza i specjalizująca się w jego ochronie analizuje jego jakość pod kątem zanieczyszczenia pyłem zawieszonym PM 2,5 w różnych zakątkach globu.
W Europie IQAir wzięli pod lupę sytuację w 1297 miastach, w tym 108 polskich. W przygotowanym w połowie 2021 roku rankingu, miastem o najgorszym powietrzu było Orzesze, dwudziestotysięczne miasto w powiecie mikołowskim, ze średnią roczną wynoszącą 44,1 mikrogram na metr sześcienny. Kolejną śląską gminą ma tej liście były Goczałkowice Zdrój – 31,6 µg /m sześc. Przy czym warto zaznaczyć, że otwierające ranking Orzesze jest miastem o największym areale lasów w tym powiecie, zaś Goczałkowice to miejscowość uzdrowiskowa i w obu z nich nie ma dużych zakładów produkcyjnych. Skoro nie ma przemysłu, to kto jest winny złej jakości powietrza?
Oczywiście niska emisja, bowiem w obu gminach przeważa zabudowa jednorodzinna. Samorządy obu miejscowości przekonują, że robią wiele, by poprawić jakość powietrza, przecież działają Punkty Informacyjno-Konsultacyjne programu Czyste powietrze, a one dokładają z własnej kasy do wymiany przestarzałych kotłów. Orzesze chwali się, że od 2005 roku do 2020 z gminnego programu walki z niską emisją skorzystało ponad 1100 gospodarstw domowych, a samorząd z własnego budżetu w tym czasie wydał na ten cel trzy miliony złotych. Goczałkowice wskazują, że do tej pory wsparły finansowo 320 inwestycji ekologicznych (wymiana kotłów, okien, docieplenie), zaś od stycznia 2021 roku mieszkaniec, który ma w domu wyłącznie ekologiczne źródła ciepła płacił ponad 80% niższy podatek od nieruchomości dla budynków mieszkalnych lub ich części. Standardowa stawka na 2021 rok wynosi 0,63 zł od 1 m kw. Stawka dla ogrzewających nieruchomość ekologicznie – 0,10 zł od 1 m kw.
Przenieśliśmy stację i co nam zrobicie
W filmie Miś szatniarz z rozbrajającą szczerością, na pytanie o płaszcz odpowiada „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”. Podobnie wydaje się postąpiły władze Nowego Targu, które postanowiły obrazić się na ranking przygotowany przez Polski Alarm Smogowy, który umieścił to miasto jako lidera roku 2020 pod względem miast o największym średniorocznym stężeniu pyłów PM 10 (ponad 300 procent normy WHO), największym średniorocznym stężeniu benzo(a)pirenu (1800 proc. normy krajowej, 15000 proc. normy WHO) oraz największą liczbą dni z przekroczoną normą dobową PM – 90 dni.
Publikacja rankingu dziwnym trafem zbiegła się z przenosinami stacji pomiarowej w tej gminie. Władze Nowego Targu, które chwalą się tytułem ekogminy przyznanym w 2018 roku przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie podjęły decyzję o przeniesieniu państwowej stacji mierzącej jakość powietrza z bardzo zanieczyszczonego centrum miasta (przestała działać w grudniu) na obrzeża.
Władze miasta tłumaczą, że zmiana lokalizacji stacji monitoringu nie jest ich spontaniczną decyzją, a podjętą w uzgodnieniu z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska. Do tego jest to ukłon w stronę mieszkańców i dyrekcji nowotarskiej Szkoły Podstawowej nr 1 przy Placu Słowackiego 14, na której terenie się ona znajdowała, bowiem pojawiła się koncepcja zagospodarowania tego miejsca na cele szkolne, z czym punkt pomiarowy miał kolidować.
„Nie było naszym celem pozbycie się stacji, a wręcz przeciwnie zabiegaliśmy wcześniej o zainstalowanie jeszcze jednej stacji pomiarowej Państwowego Monitoringu na terenie Nowego Targu” – piszą władze Nowego Targu w zamieszczonym na stronie internetowej gminy oświadczeniu. Jak przekonują „Wybór nowej lokalizacji należał do komisji złożonej z pracowników GIOŚ. Wraz z przedstawicielami GIOŚ pracownicy Urzędu Miasta Nowy Targ przeprowadzili szereg wizji lokalnych w terenie w celu wytypowania najbardziej reprezentatywnego dla obszaru całego miasta nowego miejsca. Ostatecznie GIOŚ zdecydował, że teren przy Hali Sportowej „Gorce” tj. al. Tysiąclecia 74 w Nowym Targu, spełnia wymagane kryteria.”
Przedstawiają również cały szereg działań, które podjęły do tej pory, by poprawić jakość powietrza, od prowadzonej cyklicznie wymiany przestarzałych kotłów po „lokalną uchwałę antysmogową” zakładająca, że od 1 stycznia 2030 roku w tym obszarze będzie istniał zakaz spalania paliw stałych innych niż biomasa o wilgotności poniżej 20 %. Zaznaczają również, że na terenie Nowego Targu działa też kilka stałych punktów pomiarowych jakości powietrza, które nie są własnością GIOŚ.
„Od 2016, czyli odkąd rozpoczęto pomiary stężenia benzo[a]pirenu w Nowym Targu, powietrze w tym mieście pogarsza się z roku na rok. Jednak nigdy, odkąd zaczęliśmy analizować pomiary i publikować rankingi smogowych liderów, nie było sytuacji, w której jedno miasto wygrało we wszystkich kategoriach” – powiedział Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Na pewno więc przenoszenie stacji nie jest lekarstwem na poprawę jakości powietrza, raczej jak to nazwał Andrzej Guła lider PAS, przekładaniem termometru spod pachy do kieszeni, by „pozbyć się” gorączki.