W tym roku południowoazjatyckie państwa doświadczyły rekordowej fali upałów. W wielu miejscach temperatury przekroczyły 40oC. Ocieplający się klimat sprawi, że takie sytuacje staną się normą, a może już nią są.
W ostatnich dniach kraje Azji Południowej, w tym Chiny doświadczają niezwykle wysokich temperatur, co przekłada się także na nowe ich rekordy. Jednym z państw, które zostało dotknięte ekstremalną falą upałów była Tajlandia. Zajmujący się historią zmian pogodowych Maximiliano Herrera opisuje tę sytuację jako „najgorszą kwietniową falę upałów w historii Azji”.
Kwiecień i maj to zazwyczaj najgorętsze miesiące w Tajlandii, ale ostatnia fala upałów znacznie wykroczyła poza średnią. 14 kwietnia w tajskim mieście Tak zanotowano rekordowe 45,4oC. Upał zbiegł się z obchodami tamtejszego Nowego Roku. Mieszkańcom zalecano pozostanie w domach z powodu ryzyka udaru cieplnego, a nawet śmierci. Poprzedni rekord dla Tajlandii to 44,6oC, który miał miejsce w 2016 roku. W wielu częściach kraju zanotowano temperatury przekraczające 40oC, czyli typowe dla regionów o zwrotnikowym, suchym, pustynnym klimacie. W Tajlandii nie ma pustyń ani stepów. To kraj co prawda zwrotnikowy, ale z klimatem wilgotnym. Występuje tam pora sucha, ale nie tego typu jak np. w Sahelu.
Bez wątpienia mamy tu do czynienia z konsekwencjami zmian klimatycznych. Jak informuje serwis Arabiaweather, władze kraju wydały ostrzeżenia, które były związane także ze złą jakością powietrza. Jednak nie tylko Tajlandia miała problem. 2023 rok, to kolejny rok, kiedy silnych fal upałów doświadczają Chiny. Tam także padły rekordy temperatur dla kwietnia. Klimatolog Jim Yang napisał, że 109 stacji meteo w 12 prowincjach kraju odnotowało rekordowe temperatury dla kwietnia. W Yunhe we wschodnich Chinach zanotowano 17 kwietnia rekordowe dla tego miesiąca 38,2oC. W całych wschodnich Chinach temperatury przekroczyły 35oC, co w kwietniu nie powinno mieć miejsca. To może budzić poważne obawy, co będzie się działo w czerwcu i w lipcu. Przypomnijmy, że w zeszłym roku Chiny doświadczyły rekordowej fali upałów, kiedy to temperatury sięgały 45oC, co też nie powinno mieć miejsca w tej części świata. Chiny zasadniczo cechują się w miarę łagodnym klimatem, z pominięciem skrajnych warunków występujących w północnej części kraju, co jest związane także z ostrymi czasem zimami.
Aktualnie w Chinach i Tajlandii temperatury zaczęły łagodnieć, w Tajlandii zaczynają pojawiać się pierwsze monsunowe opady. Co innego w Indiach i Bangladeszu, które monsun letni mają dopiero przed sobą. Tam od wielu dni występują mordercze upały, które szczególnie w Indiach przyniosły śmierć co najmniej 13 osób. Nie tak dużo, zważywszy na liczbę ludności tego kraju, ale pamiętajmy, że Indie leżą w klimacie zwrotnikowym, gdzie mieszkańcy są przyzwyczajeni do wysokich temperatur. Jednak globalne ocieplenie sprawia, że nawet tam ludzie tracą zdolność do funkcjonowania w wysokich temperaturach.
17 kwietnia w Prajagradż w stanie Uttar Pradesh na północy kraju zanotowano rekordowe dla kwietnia 44,6oC. Rekord też padł w Bangladeszu, gdzie temperatura wzrosła do 43oC. Takie temperatury panowały praktycznie w całej południowej części Azji. Nie sposób więc tutaj wymienić wszystkich miejsc i krajów, gdzie temperatury sięgały i przekraczały 40oC. Nawet w krajach leżących dalej na północy odnotowano przekroczenia 40oC, jak w Turkmenistanie, gdzie temperatura wzrosła do 42,2oC.
Takie fale upałów staną się w kolejnych latach normą, będą zdarzały się regularnie, gdyż temperatury na Ziemi wzrosną. Ubiegły rok mimo obecności chłodnej fazy ENSO – La Niña, był piątym najcieplejszym w historii pomiarów. Temperatura na Ziemi była o 1,15oC wyższa od średniej preindustrialnej. Ten rok może okazać się cieplejszy, gdyż La Nina skończyła się w marcu, obecnie mamy fazę neutralną, która według nowych prognoz może bardzo szybko przejść w El Niño. Samo zaś El Niño może okazać się silne.
Świat nieuchronnie zbliża się do poziomu 1,5oC, a to według klimatologów będzie oznaczało występowanie jeszcze gorszych fal upałów niż obecnie. Według badań z 2021 roku wzrost globalnej temperatury do 1,5oC względem ery preindustrialnej przełoży się na fale upałów przekraczające „granicę przetrwania”. Innymi słowy, ludzkie życie w tych najgorętszych szerokościach geograficznych Ziemi może wkrótce stać się wręcz niemożliwe pod względem fizjologicznym. W takiej sytuacji miliony ludzi staną się uchodźcami klimatycznymi. Pytanie tylko, dokąd pójdą?
Źródło: Washington Post, NOAA