Grupa Lufthansa, w której skład wchodzą Brussels Airlines, Austrian Airlines, Eurowings i Swiss – realizuje puste loty tylko po to, by nie stracić prawa do startów i lądowań na europejskich lotniskach. Ujawniono, że tej zimy linia lotnicza wykona 18 000 niepotrzebnych lotów.
,,Wygląda na to, że fakt, iż mamy do czynienia z poważnym kryzysem klimatycznym, a loty są najszybszym sposobem na usmażenie planety, nie dotarł jeszcze do głów decydentów i linii lotniczych. Gdyby tak było, puste loty nie byłyby już dozwolone” – podkreśla organizacja Stay Grounded.
Na ten moment linie lotnicze muszą wykonywać loty w co najmniej 50 procentach zaplanowanych przydziałów czasu na start i lądowanie, w przeciwnym razie grozi im ich utrata. Granicę obniżono ze zwyczajowych 80 procent przez pandemię w 2020 roku, ale ma ona zostać zwiększona do 64 procent od końca marca do końca października 2022 roku.
Podczas pandemii pasy startowe lotnisk służyły głównie jako parkingi dla samolotów. Jednak w bardziej ruchliwych czasach, miejsca te są znaczącym towarem dla firm, które rywalizują o swoją część przestrzeni powietrznej.
Zdaniem Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) zasada 80/20 odnosi się do efektywnego przydzielania ograniczonej przepustowości portów lotniczych. Pozwala to liniom lotniczym na reklamowanie biletów z prawie rocznym wyprzedzeniem, umożliwiając klientom długoterminowe rezerwacje podróży. Zdaniem obrońców środowiska nie jest to jednak korzystny sposób działania.
,,Inne regiony świata podchodzą do tego bardziej pragmatycznie, na przykład zawieszając tymczasowo zasady dotyczące przydziału czasu na start lub lądowanie z powodu obecnej sytuacji pandemicznej. Jest to korzystne dla klimatu i linii lotniczych” – tłumaczy rzecznik prasowy Lufthansy w regionie EMEA Boris Ogurksy.
Ogursky dodaje także, że wszystkie 18 000 lotów Lufthansy będzie przewozić pasażerów lub ładunki, więc nie są one całkowicie puste.
Inne duże linie lotnicze jak na przykład KLM i Air France liczą na dalszą elastyczność ze strony KE, aby zapobiec tym niepotrzebnie zanieczyszczającym środowisko podróżom.
Według Irish Examiner problem ten istnieje od marca 2020 roku, kiedy to kilku przewoźników utrzymało swoją normalną częstotliwość lotów tylko po to, aby zachować sloty w węzłach lotniczych w całej Europie. Wtedy lotnisko w Cork przekształciło się z obsługującego do 15 000 pasażerów dziennie na jedynie 40.
Aktywiści akcentują to, że brak elastyczności KE jest sprzeczne ze zobowiązaniem Europejskiego Zielonego Ładu do zniwelowania emisji dwutlenku węgla z sektora transportu o 90% do 2050 roku.
,,Lot na krótkim dystansie samolotem 737 emituje około 18 ton CO2 na godzinę – to prawie dwa razy tyle, ile przeciętny Europejczyk emituje w ciągu całego roku. Wydaje się niezrozumiałe, że aktywnie wymagamy od linii lotniczych, aby produkowały tak kolosalne emisje tylko po to, aby zabezpieczyć przydział czasu na lądowanie – nawet przy 50 procentach normalnej przepustowości. Linie lotnicze i porty lotnicze muszą uczynić priorytetem znalezienie lepszego rozwiązania – i powinny być do tego zachęcane przez rządy” – wskazuje Catherine Livesley, założycielka No Fly Travel Club.
Źródło: https://www.euronews.com