Jeszcze na początku maja można było mówić, że ten rok dla odmiany będzie inny, bo mieliśmy wilgotny początek wiosny. Teraz już tak nie jest. W ciągu ostatnich dwóch tygodni sytuacja hydrologiczna Polski znacznie się pogorszyła. Lato raczej nie przyniesie poprawy.
Nadzieje na lepszy rok szybko wyparowały
Mieliśmy bardzo wilgotną zimę, z umiarkowanymi, ale jednak opadami śniegu. W styczniu opady deszczu/śniegu były o 44% wyższe od średniej wieloletniej. W lutym o 28% wyższe od średniej. To dało spore nadzieje na wiosnę, szczególnie, że początek tej pory roku także był wilgotny. Opady w marcu były o 7% wyższe od średniej, zupełnie inaczej niż rok temu. W kwietniu było podobnie, opady też były równomiernie rozłożone przez cały miesiąc. Nie było długich przerw bez opadów, tak jak rok czy dwa lata temu.
Maj jednak tę sytuację zaczął zmieniać. Choć nie był ciepły, a wręcz przeciwnie – zimny, to nic to nie dało. Powodem tego stanu rzeczy były opady, których było wyraźnie mniej niż w poprzednich miesiącach. Przykładowo w Gorzowie Wlkp spadło tylko 27 mm deszczu. To zdecydowanie za mało. Średnia z lat 1891-2010 dla tego miasta wynosi 49 mm.
A dodać trzeba, że w wielu miejscach północnej Polski sumy opadów majowych nie przekraczały 15 mm. Jednak to nie tylko sama suma opadów była problemem, czy to w Gorzowie czy innych miastach, które leżą w obszarze o czerwonych odcieniach. Powyższe mapy pokazują, jak wygląda sytuacja. Ostatnie poważniejsze opady deszczu miały miejsce w pierwszej połowie maja. W maju średnio padało co 6-7 dni, tak więc przerwy w opadach były zbyt długie. To była właśnie przyczyna suszy, która już ma miejsce.
Na aktualną sytuację niekorzystnie wpływały też zbyt silne wiatry, których w maju nie brakowało. Wiatr powoduje wysuszanie wierzchniej warstwy gleby. Nic więc dziwnego, że jeszcze przed nastaniem lata wszędzie się kurzy. W dużej części Polski obowiązuje trzeci najwyższy stopień zagrożenia pożarowego w lasach.
Globalne ocieplenie we wszystkich porach roku rodzi problem
Czerwiec niestety też nie będzie zbyt wilgotny. Nie zapowiada się gorący, tak jak wcześniej zakładano, przynajmniej jego pierwsza połowa, ale opadów nie będzie zbyt dużo. Problemem będzie nieodległa przyszłość i perspektywa dalszego ocieplenia klimatu.
Co ciekawe, dużym problemem nie będzie wcale tylko bezśnieżna zima. To nie jest aż tak duży problem, bo wiele też zależy od wiosny. Sama zaś zima, która jest bezśnieżna, to też jednocześnie bywa bardzo wilgotna i w dodatku pochmurna. Jeśli wiosną pada normalnie, to problem braku śniegu zimą (a nie było go tej zimy wcale dużo) nie jest istotny, a przynajmniej nie przechyla szali. Natomiast suchy początek wiosny obnaża problem braku śniegu, a wiosna nie zawsze będzie wilgotna i łagodna termicznie.
Od połowy XX w. temperatury w sezonach wiosennych (marzec – maj) w Polsce wyraźnie rosną. W ostatnim trzydziestoleciu (1993-2022) wiosenna średnia była o 1℃ wyższa niż w okresie 1961-1990. Widać to szczególnie na początku wiosny w marcu, kiedy coraz częściej temperatury sięgają 20oC. Wyższe temperatury sprawiają, że woda mocniej odparowuje. To w połączeniu z małymi opadami, długimi przerwami bez opadów powoduje szybkie wysychanie gleb. Od około 20 lat obserwuje się systematyczne obniżanie się poziomu wilgotności gleby we wszystkich warstwach.
Do tego dochodzi oczywiście lato, z coraz wyższymi temperaturami. Średnia temperatura sezonu letniego (czerwiec-sierpień) była w latach 1991-2020 o 1,4°C wyższa, niż w latach 1961-1990 i wyniosła 18,0°C. Kilka dni z bardzo silnymi upałami 34-37oC wystarczy, by znacznie pogorszyć sytuację hydrologiczną w Polsce. To cecha ostatnich kilku lat, kiedy mamy kilkudniowe fale upałów. Temperatury są wtedy takie jak w południowej części Azji. Stąd ostatnie rekordy stanów wody, wysychanie małych rzek. Takie upały, jakie występują w ostatnich latach nie powinny mieć miejsca, to nowa cecha klimatu. Kiedyś też występowały, ale nie każdego lata. Jesień także stanowi coraz większy problem. Powoli normą staję się upał na początku września, czy brak opadów nawet w listopadzie.
Reasumując, bezśnieżna zima, ciepła, sucha wiosna, gorące lato. Do tego długie przerwy bez opadów w całym półroczu letnim. Wszystko to razem przekłada się na to, że mamy suszę i fatalną sytuację hydrologiczną w praktycznie całym kraju. Niestety wiele wskazuje na to, że w przyszłości lepiej nie będzie.