Czeskie ministerstwo środowiska poinformowało o zaskarżeniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej za decyzję o pozwoleniu na przedłużenie wydobycia węgla brunatnego w odkrywkowej kopalni Turów, zlokalizowanej tuż przy granicy z Czechami i Niemcami. Nasi sąsiedzi od wielu lat narzekali na uciążliwe skutki działalności polskiej kopalni. Chodziło przede wszystkim o obniżający się poziom wód gruntowych w całym regionie, a także o unoszący się w powietrzu pył, co negatywnie wpływa nie tylko na środowisko naturalne, ale także na jakość życia okolicznych mieszkańców. Rząd w Pradze domaga się jednocześnie natychmiastowego wstrzymania wydobycia do czasu decyzji TSUE.
„Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu nie jest związany żadnymi terminami, więc nie wiemy, kiedy będzie orzekać. Biorąc pod uwagę powagę sytuacji, wierzymy, że nastąpi to jak najszybciej” – napisał w komunikacie opublikowanym na stronach resortu minister środowiska Czech Richard Brabec. Jednocześnie wiceminister środowiska Czech, Vladislav Smrz, nie wykluczył porozumienia pozasądowego między Polską a Czechami.
Właścicielem kopalni węgla brunatnego oraz elektrowni Turów jest spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna należąca do PGE Polskiej Grupy Energetycznej. Polskie ministerstwo klimatu i środowiska przedłużyło w ubiegłym roku koncesję na wydobycie węgla w Turowie do 2026 co wzbudziło przerażenie znacznej części mieszkańców po czeskiej stronie granicy, którzy twierdzili, że w ciągu tylko jednego roku 2020, poziom wód gruntowych w ich okolicy obniżył się, aż o 8 metrów. Dodatkowo pojawiły się informacje, że PGE stara się o przedłużenie działania kompleksu Turów do 2044 roku, co przelało czarę goryczy i zmusiło polityków czeskich do złożenia pierwszego w historii polsko-czeskich relacji pozwu przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.