„Polska ma znakomity potencjał jeśli chodzi o wiatr i o możliwość organizacji na terenach rolnych. W przypadku korzystnej zmiany w przepisach w przeciągu kilku lat tj. do roku 2030 mogłoby powstać od 6 do 10 GW nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych.„ – mówi w rozmowie z EkoGuru prezes Gajowiecki
Michał Skwarek(EkoGuru):Czy Polska może osiągnąć cele klimatyczne stawiane przez Unię Europejską bez znacznego wzrostu energii pozyskiwanej z wiatru?
Janusz Gajowiecki(Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej): Przede wszystkim cel unijnego Zielonego Ładu jest bardzo ambitny i zakłada ograniczenie emisji gazów cieplarnianych netto do 2030 roku co najmniej do 55 % w porównaniu z rokiem 1990. Osiągnięcie tego celu w ciągu najbliższych 10 lat musi odbyć się z udziałem energetyki wiatrowej,tej na lądzie i tej na morzu. Istotne tutaj jest pokazanie przykładów z Europy. Dzisiaj 16,4 % energii Starego Kontynentu pochodzi właśnie z energetyki wiatrowej a szacuje się, że do roku 2030 udział wiatru w europejskim miksie energetycznym będzie wynosić 30 % czyli 2 razy więcej niż teraz. Natomiast długofalowe plany zakładają, że do roku 2050 ponad 50% energii w Europie będzie pochodzić z wiatru.
MS. Jak to wygląda na chwilę obecną w Polsce?
JG: Na koniec tego roku udział energii wiatrowej w miksie energetycznym będzie wynosił 10% po zrealizowaniu inwestycji, które są w toku. Niestety z takim wynikiem nie jesteśmy w czołówce państw europejskich. Biorąc pod uwagę zarówno morską jak i lądową energetykę wiatrową liderami są Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania, Francja. W Polsce obraliśmy dobry kierunek, którym jest morska energetyka wiatrowa. Jednak bez odblokowania ustawy 10H (tzw. ustawa odległościowa), która umożliwi dalszy rozwój lądowej energetyki wiatrowej, nie jesteśmy w stanie dorównać do tej czołówki.
MS:Czy tylko ustawa 10h stoi na przeszkodzie, by dorównać do europejskiej czołówki czy też są jeszcze jakieś inne czynniki?
JG: Dzisiaj podstawowym czynnikiem blokującym rozwój lądowej energetyki wiatrowej jest ustawa 10H, która jest jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw lokalizacyjnych w Europie. Oczywiście są inne problemy takie jak przyłączenie do sieci, której operatorzy dosyć konserwatywnie obstawiają za przyłączaniem różnych źródeł energii. Ponadto nie przeznacza się odpowiednich nakładów na rozbudowę infrastruktury, nie tylko twardych inwestycji ale nakładów na zarządzanie tą siecią, systemy automatyczne, smart grid, które pozwalają na odpowiednią integrację większej ilości źródeł w sieci elektroenergetycznej. Kolejnym elementem stanowiącym barierę jest brak możliwości realizacji inwestycji na poziomie tzw. linii bezpośredniej, która łączy np. zakład produkcyjny, który zużywa dużą ilość energii elektrycznej z kilkoma wiatrakami Obecnie trwają prace nad takimi przepisami, niemniej jednak dzisiaj bezpośrednie podłączenie jestniemożliwe do zrealizowania.
MS:Jeżeli przepisy zmieniłyby się zgodnie z oczekiwaniami branży to jak duży potencjał ma Polska.
JG: Potencjał mamy znakomity jeśli chodzi o wiatr i o możliwość organizacji na terenach rolnych. Jeżeli ustawa weszłaby w życie w takim brzmieniu jak zaproponowało to Ministerstwo Rozwoju to w przeciągu kilku lat tj. do roku 2030 mogłoby powstać od 6 do 10 GW nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych. Wtedy moc łącznie z tym co już mamy sięgałaby 18 – 20 GW. Natomiast potencjał w kolejnych latach jest jeszcze większy, ale tego nie osiągniemy bez zmiany ustawy 10 H. Dlatego też warto odblokować te sztuczne bariery i umożliwić wszystkim oddychanie czystym powietrzem .
MS:Czy w przypadku energetyki morskiej również istnieją jakieś bariery czy też jest to po prostu kwestia inwestycji?
JG: Jeśli chodzi o energetykę morską to dopiero zaczynamy. Niedawno weszła ustawa obszarowa, która umożliwiła podjęcie pewnych decyzji inwestycyjnych. Oczywiście istnieją pewne sztuczne bariery. Główna z nich wynika z przyjętego w tym roku planu zagospodarowania przestrzennego. Marzeniem i celem branży jest modyfikacja tego planu tak, aby umożliwić większą ilość lokalizacji morskich farm wiatrowych. Lokalizacji, które są bardzo korzystne z perspektywy tego biznesu i kosztów dla odbiorców energii.
MS:Wzrost ilości energii pozyskiwanej z OZE będzie się wiązał z zamykaniem kopalń. Czy rozwój energetyki wiatrowej może przyczynić się do zapewnienia alternatywy dla tych osób, które będą tracić pracę z powodu odchodzenia od paliw kopalnych ?
JG: Przede wszystkim namawiałbym do tego,by nie podchodzić do tego tematu w sposób skrajny, że w związku z rozwojem OZE zamykamy kopalnie. Nie jest to do końca prawda. Kopalnie zamykają się dlatego, że węgiel oraz kopalnie są nierentowne. Zmieniło się podejście świata do wytwarzania energii elektrycznej Oczywiście gospodarczo odnawialne źródła energii mogą być szansą na nowe miejsca pracy, które tworzymy dla lądowej energetyki wiatrowej, nie tylko w łańcuchu dostaw, bo budujemy te wiatraki w Polsce, ale też zarządzamy nimi, serwisujemy, odpowiadamy za prawidłowy przebieg pracy codziennej, gdzie obecnie pracuje ponad 10 tys. osób w tym sektorze. Liczymy, że po znowelizowaniu ustawy odległościowej zatrudnienie zwiększy się do 20 tys. Natomiast w optymalnym scenariuszu do 2040 roku możemy mówić nawet o 40 tys. miejsc pracy tylko w sektorze lądowej energetyki wiatrowej. Będą to miejsca pracy rozrzucone po całej Polsce, które tworzą się w okolicach farm wiatrowych, jak również w zagłębiach produkcyjnych, tam gdzie jest przemysł ciężki i produkuje się komponenty do wiatraków. Zyska również przemysł lekki, czyli różnego rodzaju systemy sterowania. Dobrym przykładem jest fabryka pod Szczecinem, która produkuje sterowniki i systemy zarządzania dla farm wiatrowych i zatrudnia około 800 osób. Mówimy tutaj więc o dużej skali gospodarczej,nakręcaniu polskiegorynku i uzupełnianiu przemysłu energetycznego po i w czasie transformacji, z którą mamy obecnie do czynienia.
MS: Można powiedzieć , że zwykły obywatel jak i lokalne społeczności również zyskają na rozwoju energetyki wiatrowej?
JG: Przede wszystkim zyskujemy oszczędności, gdyż duża ilość energii produkowanej z wiatru powoduje obniżenie rachunków za prąd.
Dodatkowo czysta, zielona energia odciąża Polskę z płacenia gigantycznych kwot za prawa do emisji CO2, którego głównym producentem jest przemysł.
MS: Jak wynika z badań 85% respondentów popiera rozwój lądowych farm wiatrowych. Niemniej jednak często tego typu inwestycje spotykają się z protestami. Często stawianymi zarzutami są degradacja krajobrazu, zagrożenie dla ptaków czy też obniżenie wartości sąsiadujących gruntów. W jaki sposób przekonałby Pan te osoby do energetyki wiatrowej?
JG: Przede wszystkim to są mity, co trzeba mocno zaznaczyć. Pojęcie degradacji krajobrazu jest bardzo subiektywne. Jednym się podoba, że na horyzoncie widzą wiatraki jadąc samochodem, innym nie. Według mnie ma to wartość dodaną w wielu miejscach. Wolałbym obserwować wiatraki niżnp. kominy, które widzę z okna w biurze. Każdy musi sam zdecydować, która opcja jest dla niego lepsza.
Jeśli chodzi o zagrożenie dla ptaków, to jako Stowarzyszenie (PSEW) dysponujemy badaniami, które jasno mówią, że śmiertelność ptaków spowodowana wiatrakami wynosi 0,01%, gdzie 60% stanowią zderzenia ze szklanymi budynkamiDodatkowo miejsce pod budowę farm wiatrowych nie jest wybrana przypadkowo tylko poprzedzona badaniami środowiskowymi, gdzie uwzględnia się przeloty ptaków i uniemożliwia budowę na trasach ich wędrówek.
MS: Jaka jest rola edukacji społeczeństwa, nie tylko jeśli chodzi energetykę wiatrową ale całą transformację i co Państwo jako PSEW robicie w tym kierunku ?
JG: Stowarzyszenie w swoich celach statutowych zajmuje się edukowaniem społeczeństwa. Prowadzimy aktywną kampanię informacyjną w mediach społecznościowych, pisanych, telewizji. Staramy się udzielać jak najwięcej informacji na temat roli energetyki wiatrowej w transformacji, w dążeniu do czystego powietrza. Niemniej jednak istnieje potrzeba większego zaangażowania naszego Państwa i Rządu, aby wprowadzono nowe zalążki wiedzy w programie edukacyjnym dla dzieci w szkołach. Najważniejsze jest to,by ta świadomość była budowana od najmłodszych lat. Wtedy wszystkie mity, które krążą wokół energetyki wiatrowej nie będą brane na poważnie przez społeczeństwo. Okazuje się bowiem, że niewiedza jest największym orężem przeciwko odnawialnym źródłom energii.
Janusz Gajowiecki, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, związany z branżą wiatrową od 2008 roku. Wcześniej był dyrektorem Stowarzyszenia. Janusz Gajowiecki jest ekspertem w zakresie integracji sieci elektroenergetycznych i systemów wsparcia. Reprezentant branży energetyki wiatrowej w licznych konsultacjach, grupach roboczych i rozmowach z innymi uczestnikami rynku energii w Polsce i EU. Ukończył wyższą uczelnię CBS w Kopenhadze – ze stopniem Master of Science – specjalizacja stosunki międzynarodowe.