Quady, motory crossowe czy samochody terenowe – coraz więcej tych pojazdów widzimy w lasach, choć to nie miejsce dla nich, bowiem pojazdy te rozjeżdżają runo, uprawy leśne, torfowiska czy leśne dukty, nie mówiąc już o tym, iż hałas jaki im towarzyszy płoszy zwierzynę, zagraża też turystom i spacerowiczom.
Wjazd pojazdem silnikowym do lasu jest zabroniony
Leśnicy przypominają, że zgodnie z art. 29 ustawy o lasach wjazd pojazdem silnikowym do lasu jest możliwy jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach (np. wskazany jest kierunek i odległość dojazdu do miejscowości, ośrodka wypoczynkowego czy parkingu leśnego). Za złamanie tego przepisu grozić może mandat karny w wysokości 500 zł, zaś w rażących przypadkach sprawa może skończyć się w sądzie, który karę grzywny może zaostrzyć do 5 tys. zł.
Mimo sankcji problem z quadami i crossami jest znany praktycznie w każdym nadleśnictwie w kraju i obok zaśmiecania należy do najczęstszych wykroczeń. Borykają się z nim nie tylko leśnicy, ale również ludzie mieszkający w sąsiedztwie lasów czy po prostu po nich spacerujący jak i jeżdżący na rowerach. Tego rodzaju szkodnictwo jest, najbardziej dotkliwe w porze roku, jaką mamy obecnie, bowiem wiosną las, w szczególności potrzebuje spokoju, choćby ze względu na okres lęgowy ptaków.
Nieodpowiedzialne i szkodliwe
Jura Krakowsko-Częstochowska, Beskid Śląski i Żywiecki, Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie, a ostatnio także Puszcza Białowieska – to tylko niektóre rejony gdzie dochodzi do zniszczeń w przyrodzie spowodowanych przez kierujących takimi pojazdami. Szczególnie burwersują straty w przyrodzie na obszarach cennych, często objętych ochroną np. w Puszczy Kozienickiej. Znajdujące się tam mokradła objęte są ochroną jako rezerwaty przyrody oraz użytki ekologiczne, co nie przeszkadza tym, którzy swymi pojazdami niszczą je. Kolejnym przykładem jest Rezerwat Lipowska w Beskidzie Żywieckim. Quady i motocykle pojawiły się również na wydmach między innymi w rejonie Parku Krajobrazowego Mierzeja Wiślana. Choć wstęp na wydmy jest zabroniony, to poza spacerowiczami czy plażowiczami, właśnie takie pojazdy czynią w szacie roślinnej największe spustoszenie, bowiem roślinność wydmowa jest delikatna, płytko zakorzeniona, a wówczas wystarczy jeden przejazd crossem czy czterokołowcem i wszystko jest zerwane do gołej ziemi.
Skala problemu jest duża, zaś używanie pojazdów mechanicznych w miejscach, takich jak rezerwaty i obszary, które stanowią ostoję przyrody, mogą prowadzić do powstania znaczących szkód w środowisku, a przecież art. 30. 1. ustawy o lasach zabrania m.in.: niszczenia lub uszkadzania drzew, krzewów i innych roślin; płoszenia dziko żyjących zwierząt, hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
Leśnicy przyznaja, że problem nielegalnych wjazdów do lasu jest znaczny, szczególnie na terenie nadleśnictw położonych w bezpośrednim sąsiedztwie dużych aglomeracji. Potwierdzają to również policyjne statystyki. Z danych KPP Mikołów obejmującym swym działaniem pięć gmin wynika, że tylko od września 2016 roku do lipca 2017 roku, w aplikacji Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa odnotowano 8 zgłoszeń dotyczących poruszania się quadami po terenach leśnych. Stąd też jedną ze skuteczniejszych metod są wspólne akcje straży leśnej i policji. Okazuje się, że bywają one niebezpieczne o czym przekonali się strażnicy leśni z Nadleśnictwa Katowice wspomiajacy, iż podczas jednej z nich zorganizowanej w rezerwacie przyrody „Dolina Rzeki Jamny”, na terenie Mikołowa, motocyklista crossowy niemal ich nie rozjechał, kiedy wysyłali mu sygnały, aby się zatrzymał.
„Sam dwukrotnie odskoczyłem w ostatniej chwili, gdyby nie dobry refleks, z pewnością skończyłoby się na obrażeniach. Zatrzymany crossowiec został ukarany za bezprawny wjazd do lasu i niszczenie infrastruktury – łącznie wystawiliśmy mandaty na 1000 zł. Co ciekawe, po tej akcji do końca dnia, nie stwierdziliśmy w tym miejscu żadnych prób wjazdu” – przyznaje Tomasz Kurek ze Straży Leśnej Nadleśnictwa Katowice.
Dolina Rzeki Jamny to rezerwat, w którym znajduje się wiele rzadkich na terenie województwa śląskiego gatunków chronionych, by wymienić choćby wawrzynek wilcze łyko, skrzyp olbrzymi czy widłak goździsty. Mimo tego mieszkańcy zgłaszali stałe przejazdy nawet do pięćdziesięciu pojazdów rozjeżdżających ten zakątek.
Polowanie na quady
Quady i motocykle terenowe są często zmorą mieszkańców, którzy czasem na własną rękę próbują z nimi walczyć. Organizowane są patrole, powstają blokady i przeszkody na szlakach w postaci przewalonych drzew. Niektórzy mieszkańcy uciekają się do bardziej brutalnych metod – układają deski z gwoździami i potłuczone butelki na trasie, rozwieszają linki i druty kolczate między drzewami. Jednak nie tędy droga – ostrzegają służby leśne. Bo to czy można po lesie jeździć quadami to jedna sprawa, ale na pewno nie wolno na własną rękę wymierzać kar. W takim przypadku lepiej powiadomić odpowiednie służby, bo wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę może doprowadzać do kolejnych wypadków, w tym także śmiertelnych.
Gdzie można jeździć?
Jeśli więc nie można quadem czy crossowym motocyklem jeździć po lesie, to gdzie można? Quadami można jeździć po drogach publicznych, o ile pojazdy te są zarejestrowane, a kierowcy mają odpowiednie uprawnienia. Tylko ich właściciele zwykle szukają mocnych wrażeń, a o takie łatwiej w dzikich ostępach i na wertepach. Rozwiązaniem jest więc jeżdżenie tam, gdzie nikomu to nie przeszkadza. Z danych organizatorów imprez off-roadowych z 2020 roku wynika, że tylko na Śląsku są 32 legalne trasy typu off-road. Wytyczono je między innymi na terenie Hałd: Murckowskiej i Panewnickiej czy na Kostuchnie, w Starej Hucie Cynku w Szopienicach oraz na torze Enduro w Czerwionce Leszczynach. Niestety nadal takich miejsc jest za mało, a przecież na terenie niemal każdej gminy można znaleźć jakieś nieużytki, stare żwirownie, nieczynne kamieniołomy. Obecną sytuację może poprawić także wyznaczenie tras off-roadowych w mniej cennych przyrodniczo rejonach i bezwzględne wyciąganie konsekwencji za jazdę poza dopuszczonymi do ruchu obszarami. Dopóki nie przybędzie legalnych miejsc, w których właściciele quadów, crossów czy terenówek będą mogli się „wyszaleć”, to nadal na forach internetowych będzie można przeczytać takie wpisy : „Jak nie ma gdzie jeździć to normalne, że po lesie, tam można się wyszaleć i uciec przed policją i w tym cała zabawa”.
Wyższe kary
Można również rozważyć zaostrzenie kary, a nawet, jak postulują niektóre organizacje ekologiczne, rozszerzyć je o karę ograniczenia wolności za łamanie zakazów poruszania się niektórych pojazdów mechanicznych, takich jak quady, motory typu cross, czy samochody terenowe, poza wyznaczonymi do tego celu drogach. Jest to możliwe, jednak wymaga inicjatywy ze strony parlamentu i rządu.
Na końcu warto jednak przypomnieć, że w Polsce są także quadowcy, którzy przyrody nie chcą niszczyć i przestrzegają przepisów.
„Quadowcy sprzątają lasy, patrolują szlaki, ulice, chronią ludzi na plażach, ratują w górach” – wyliczał w jedym z wywiadów Rafał Sonik, szef Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców ATV Polska.
Jego postawa i sukcesy sportowe mają silne oddziaływanie na miłośników tego sportu, dlatego na swoim biało-czerwonym kombinezonie podczas rajdu Dakar 2010 w Argentynie umieścił hasło „DAJ PRZYQUAD! NIE NISZCZ LASU!”. Jak powiedział, slogan ma na celu uświadamianie miłośników czterokołowców, że można jeździć quadami w sposób legalny, nie niszcząc przy tym środowiska.
Źródło: Lasy Państwowe, KPP Mikołów