Opadłe jesienią liście często traktowane są jak śmieci – wygrabia się je całkowice z trawników, a potem przekazuje do utylizacji lub kompostowni. Na konieczność zachowania takich miejsc z których liście nie powinny być usuwane zwraca uwagę grupa pod nazwą „Antropogeniczne Zmiany Klimatu i Środowiska Naturalnego”, zachęcając w swoim apelu do pozostawienia liści w parkach (z wyjątkiem alejek czy chodników, które ze względów bezpieczeństwa pieszych, oczyszcza się z liści). Grupa wysłała w tej sprawie mejlowe listy otwarte do kilkuset adresatów, w tym do jednostek samorządowych i spółdzielni mieszkaniowych. Jak argumentuje autor listu i administrator grupy na Facebooku, Jacek Baraniak (popularyzator wiedzy o klimacie, specjalista w zakresie ekologii i ochrony szaty roślinnej, twórca bloga zatytułowanego „Klimat ziemi”), wygrabianie liści z parków miejskich i wiejskich przyczynia się do zaburzenia warunków glebowych, wodnych i termicznych, a także do niszczenia siedlisk niektórych gatunków zwierząt – od owadów po drobne ssaki. Praktyki takie zaburzają również funkcjonalność roślin zielnych oraz grzybów w stanie spoczynku przed nadejściem okresu zimowego. Opracowany list został poparty bibliografią naukową, obejmującą także źródła zagraniczne.
„Tam, gdzie jest jezdnia, chodniki i drogi utwardzone, po których poruszają się ludzie pieszo i na rowerach, liście powinny być zamiecione ze względów bezpieczeństwa drogowego i zdrowotnego. Nie powinny jednak być poddawane procesom spalania, nie tylko ze względu na emisje gazów cieplarnianych do atmosfery, ale również na zbędne marnotrawstwo – uważa Jacek Baraniak. – Natomiast poza drogami i chodnikami liście powinny być zawsze pozostawione, gdyż stanowią ważne ogniwo w ekosystemach glebowych i naziemnych pomiędzy drzewostanami, podszyciem, runem leśnym a ściółką.
Przytaczając argumenty z publikacji naukowych, autor listu otwartego wskazuje, że praktyka grabienia ściółki (która w parkach składa się w większości właśnie z liści), powoduje usuwanie z niej dużych ilości składników odżywczych i mechanicznie narusza wierzchnią warstwę gleby. Może to doprowadzić do nadmiernego tempa mineralizacji i zwiększenia w niej udziału azotu (ten potrzebny roślinom minerał nie powinien występować w glebie w nadmiarze, bo wydłuża okres wegetacji roślin, a jego kumulacja może działać szkodliwie na nasze zdrowie). Długotrwałe zbieranie ściółki powoduje też poważne zubożenie parków w składniki odżywcze poprzez spadek w glebie stężenia przyswajalnego fosforu, wapnia, magnezu i potasu.
Zostawiać liście warto również z innego powodu. Magazynują one wodę i zmniejszają parowanie, a to ma znaczenie dla ochrony gleby i żyjących w niej organizmów, zabezpieczając je przed wysychaniem. Opadłe liście łagodzą również wahania temperatur, chroniąc rośliny i organizmy glebowe przed przemarznięciem.
Ograniczenie grabienia liści w parkach to zwracanie uwagi na bogactwo całego ekosystemu, a więc również na występujące w parkowej ściółce mikroorganizmy (niezbędne bakterie i grzyby) i różnorodny świat fauny. Liście zapewniają bowiem schronienie rozmaitym żywym istotom, od bezkręgowców po drobne kręgowce. W liściach chętnie żerują jeże, myszy, ptaki z gromady wróblowatych.
Niektóre bezkręgowce, takie jak motyle i ćmy, składają jaja w ściółce, wykorzystując ją jako „żłobek”. Grabienie liści po prostu doprowadza do usuwania z ekosystemu tych owadów. Wraz z pozbywaniem się ściółki mogą też zostać usunięte pajęczaki i mięczaki, takie jak gromada ślimaków, co ma wpływ na zanikanie niektórych gatunków ptaków z powodu utraty bazy pokarmowej na dnie lasu czy parku. Ściółka z liści jest nie tylko ważnym miejscem żerowania ptaków, ale i małych ssaków oraz owadów drapieżnych, np. chrząszczy z rodzaju biegaczy – wylicza Jacek Baraniak.
W Polsce coraz więcej miast ogranicza grabienie liści do miejsc, w których jest to niezbędne, np. ze względów bezpieczeństwa czy estetyki. Dlatego sprzątane są chodniki i alejki parkowe, po których poruszają się spacarowicze. Usuwa się także liście, w których obecne są patogeny i szkodniki, jeśli nie można zastosować ochrony chemicznej (np. pod kasztanowcami, atakowanymi przez szkodnika tych drzew, motyla szrotówkę kasztanowcowiaczka). Jednocześnie wyznaczane są takie tereny, w których liście pozostawia się na zimę, ponieważ stanowią schronienie i spichlerz dla parkowej fauny, wzbogacają glebę w składniki organiczne, utrzymują jej wilgotność i chronią korzenie przed przemarzaniem.
Innym zagadnieniem z tym związanym jest również sposób, w jaki usuwamy opadłe liście. Otóż niektóre miasta zrezygnowały już z mechanicznych dmuchaw. Dlaczego? Ponieważ ich używanie wiąże się z emisją spalin, generowaniem hałasu i wydmuchiwaniem w powietrze nie tylko usuwanych z chodnika liści, ale też kurzu i pyłów, którymi oddychamy. Według portalu SmogLab, używania dmuchaw zaprzestały już takie miasta jak Łódź, Kraków, Wrocław, Warszawa, Opole, Poznań. Krakowski urząd miasta podaje nawet, iż półgodzinna praca takiej dmuchawy może spowodować większe zanieczyszczenie powietrza niż samochód pokonujący wielokilometrową trasę.