Powszechnie uważa się, że wulkany mają w krótkoterminowej perspektywie chłodzący wpływ na klimat, bo emitują aerozole, takie jak sadza czy tlenki siarki. Nie zawsze jednak tak jest. Nowe badania wykazały, że erupcja podwodnego wulkanu Tonga w 2022 roku może spowodować wzrost globalnych temperatur. Tym samym zwiększając ryzyko, że co najmniej jeden rok w ciągu najbliższych pięciu lat chwilowo przekroczy próg ocieplenia o 1,5 stopnia Celsjusza.
15 stycznia 2022 roku znajdujący się na archipelagu Tonga wulkan – Hunga Tonga wybuchł, uwalniając ogromne ilości sadzy, dwutlenku siarki, a także pary wodnej wysoko do atmosfery. Większe erupcje wulkaniczne zazwyczaj tymczasowo ochładzają planetę, bo do atmosfery dostają się duże ilości gazów i pyłów, które zmniejszają ilość promieni docierających do powierzchni Ziemi. Jednak badanie opublikowane w Nature Climate Change stwierdza, że erupcja Tonga na południowym Pacyfiku wyrzuciła do atmosfery niespotykaną dotąd ilość wody.
Para wodna jest gazem cieplarnianym, więc „jest możliwe, że w okresie wielu lat Hunga Tonga spowoduje tymczasowy wzrost globalnych temperatur”. Badacze uważają, że przed erupcją istniało 50 proc. szans, że globalna temperatura przekroczy poziom 1,5°C względem epoki preindustrialnej przynajmniej raz do 2026 roku. Erupcja wulkanu sprawiła, że ryzyko to wzrosło o 7 proc.
Autorzy podkreślają, że tymczasowe przekroczenie progu 1,5°C nie byłoby równoznaczne z przekroczeniem celu porozumienia paryskiego z 2015. Porozumienie to mówi o tym, by globalne temperatury utrzymać w ryzach co najwyżej na poziomie 1,5oC. Przyczyną jest to, że za przekroczenie tej wartości byłaby odpowiedzialna jednostkowa sytuacja, czyli wybuch wulkanu, którego efekty są krótkoterminowe. Sama zaś para wodna nie jest tak jak dwutlenek węgla trwałym gazem cieplarnianym. Niemniej jednak badacze mówią, że „pierwszy rok, w którym temperatura przekroczy 1,5°C, przyciągnie znaczną uwagę mediów, nawet jeśli część tego wynika z Hunga Tonga.” Poza tym, takie ocieplenie może uruchomić dodatnie sprzężenia zwrotne, jak zanik lodu morskiego w Arktyce, czy większe niż wcześniej pożary tajgi.
Erupcja na Tonga według wulkanologów była najpotężniejsza od czasów Pinatubo z 1991 roku. Eksplozja była słyszalna nawet na Alasce, erupcja wywołała też fale tsunami, które nie okazały się na szczęście zbyt groźne. Chmura popiołu, gazu i wody została wyrzucona w atmosferę na wysokość około 57 km – najwyższy pióropusz, jaki kiedykolwiek zarejestrowano z wybuchu wulkanu.
Wybuch wulkanu ze względu na pokrycie popiołem zmusił wielu ludzi do ewakuacji na główną wyspę Tona. Dwie osoby zginęły. Oprócz bezpośrednich skutków erupcji, Hunga Tonga wyróżnia się na tle swoich poprzedników z jeszcze jednego ważnego powodu. Zwykle, gdy wybucha wulkan, pióropusze pyłu i aerozoli odbijają światło słoneczne od powierzchni planety, powodując spadek temperatur. Na przykład, kiedy wybuchł Pinatubo w 1991 roku, globalna temperatura chwilowo spadła o 0,5oC. Jednak erupcja Tonga miała odwrotny skutek.
„Większość dużych erupcji jest zdominowana przez emisje dwutlenku siarki, które tymczasowo ochładzają planetę, ponieważ rozpraszają napływające światło słoneczne. Erupcja Tonga była niezwykła, ponieważ zamiast tego uwolniła do stratosfery dużą ilość pary wodnej – silnego gazu cieplarnianego – z niewielką emisją dwutlenku siarki”, powiedział dr Stuart Jenkins z wydziału fizyki atmosfery i oceanów na Uniwersytecie Oksfordzkim. „Pinatubo i Tonga mogą w rzeczywistości mieć przeciwne reakcje na ocieplenie, co czyni wulkan Tonga szczególnie interesującym w kontekście innych niedawnych erupcji”, dodał.
Badanie wykazało, że erupcja na Tonga wyrzuciła do atmosfery zaledwie 0,42 mln ton chłodzących aerozoli dwutlenku siarki do stratosfery. Bardzo dużo za to do stratosfery trafiło wody, bo 146 mln ton, podnosząc zawartość pary wodnej w stratosferze o 10–15 proc. Według dr. Marka Schoeberla z Columbia’s Science and Technology Corporation wulkan „wyrzucił bezprecedensową ilość wody do środkowej stratosfery”. Ilość wystarczającą do napełnienia 58 tys. basenów olimpijskich. Badacze stwierdzili, że para wodna rozprzestrzeniła się następnie na większą część stratosfery.
Według badaczy już są obserwowane skutki wybuchu wulkanu jeśli chodzi o wzrost temperatur. Dodajmy, że ubiegły rok według NASA był piątym najcieplejszym w historii pomiarów, mimo długotrwałej obecności La Niña. W zeszłym roku Światowa Organizacja Meteorologiczna oszacowała, że istnieje 50 proc. szans, że globalne temperatury tymczasowo przekroczą próg ocieplenia o 1,5°C w przynajmniej w jednym roku w latach 2022-2026. Szacunki te nie uwzględniają jednak efektów wybuchu wulkanu. Trzeba też dodać, że w tym roku może zacząć się El Niño, które wpływa ocieplająco na klimat.
Naukowcy zwracają uwagę na to, że erupcja będzie mieć jedynie tymczasowy wpływ na klimat, który zniknie po kilku latach. Tymczasem prawdziwe źródło emisji, jakim jest cywilizacja przemysłowa nie zniknie. W roku 2022 emisje CO2 wyniosły 36,6 mld ton – nie nastąpił więc spadek.
Źródło: Carbon Brief