W 2018 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych z inicjatywy Słowenii ustanowiła Światowy Dzień Pszczół. Data tego święta, 20 maja, nawiązuje do dnia urodzin Antona Janšy, żyjącego w XVIII w. słoweńskiego pioniera nowoczesnego pszczelarstwa.
To dobra okazja do rozmowy na temat mnogości gatunków pszczół, zagrożeń, jakie występują dla ich populacji oraz na temat pomocy, jaką ludzie niosą pszczołom i czy jest ona zawsze właściwa. O te zagadnienia pytamy Mikołaja Siemaszko z „Łąk Kwietnych”, aktywistę i miłośnika przyrody.
Rafał Jaworski, EkoGuru.pl: – Obchodzimy dzisiaj Światowy Dzień Pszczół. Nie ma Pan wrażenia, że co roku przy tej okazji w przestrzeni publicznej wspomina się głównie o jednym gatunku tych owadów?
Mikołaj Siemaszko: – Ciężko nie przyznać racji. Od kilku lat jestem zafascynowany biologią pszczół i co roku, gdy przychodzi 20 maja i później 8 sierpnia, kiedy obchodzony jest Wielki Dzień Pszczół, zauważam, że ten temat w przestrzeni publicznej spłycany jest do informacji o jednym gatunków, tj. hodowlanej pszczoły miodnej. A szkoda, ponieważ różnorodność tych owadów jest bardzo duża.
– Jeśli pszczoła miodna to nie jedyny gatunek pszczół żyjący w Polsce, to ile ich występuje u nas?
– Szacuje się, że w naszym kraju żyje ok. 470 gatunków pszczół. Dokładną liczbę ciężko podać. Wynika to z tego, że pojawiają się nowe gatunki, ale niestety odnotowuje się również wymieranie innych gatunków. Wracając jednak do różnorodności wśród tych owadów, to prócz pszczoły miodnej mamy jeszcze ok. 30 gatunków trzmieli, które tak jak te miodne, są pszczołami społecznymi. Mamy również inne pszczoły, z rodzin lepiarkowatych, miesierkowatych, pszczolinkowatych, pszczołowatych, smuklikowatych, spójnicowatych. Większość z pszczół samotnic gniazduje w ziemi, ale także w pustych otworach, pod kamieniami, na kamieniach, w łodygach, a nawet w muszlach! Wykładają swoje gniazda kawałkami liści, papką roślinną czy też płatkami maku. Nie gniazdują w ulach. Jak widać, świat pszczół jest bardzo różnorodny i fascynujący!
– Wspomniał Pan, że pojawiają się nowe gatunki, a inne giną. Czy pszczoła miodna jest u nas zagrożona wymarciem?
– To bardzo dobre pytanie. Muszę powiedzieć z całą stanowczością, że pszczoła miodna, ani w Polsce, ani na świecie, nie jest zagrożona wyginięciem. Z roku na rok odnotowuje się stały wzrost populacji hodowlanej pszczoły miodnej. Przykładowo, według danych z Instytutu Ogrodnictwa Zakładu Pszczelnictwa w Puławach za rok 2020, w naszym kraju było 1,77 mln rodzin pszczelich. To o 5,2 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Natomiast według badań z 2021 roku „Global trends in the number and diversity of managed pollinator species”, w których przeanalizowano dane ze wszystkich kontynentów oprócz Australii, w przeciągu ostatnich 60 lat liczba rodzin pszczelich na świecie wzrosła o 85 proc. Zatem mówienie o wymieraniu pszczoły miodnej jest bardziej lub mniej celowym wprowadzaniem ludzi w błąd. Myślę, że warto tu wspomnieć, iż jedyną pszczołą miodną, jaka jest zagrożona wymarciem w naszym kraju, jest pszczoła miodna linii Kampinoskiej. Niestety wraz z rozwojem pszczelarstwa została ona zastąpiona przez linie genetyczne pszczół, charakteryzujących się konkretnymi cechami, m.in. mniejszą tendencją do rojenia się, mniejszą agresją czy większą produkcją miodu niż ich dzikie krewniaczki. To doprowadziło do prawie całkowitego wyginięcia w naszym kraju pszczoły miodnej linii Kampinoskiej.
– Jak jest z innymi pszczołami? Są zagrożone?
– Szacuje się, że połowa z 470 gatunków występujących w naszym kraju jest rzadka lub może wyginąć. Dotyczy to głównie gatunków żyjących w ziemi, ponieważ są narażone na przykład na niszczenie siedlisk albo konkurowanie o pokarm, którego ubywa. Zagrożeniem dla dzikich pszczół jest również nierozsądne stawianie uli z pszczołą miodną. Niestety, od kilku lat obserwuję pewien szkodliwy trend, polegający na stawianiu pasiek w celu „ratowania pszczół” czy „zwiększenia bioróżnorodności”. Przykre jest to, że firmy stawiające pasieki nie informują swoich usługobiorców, że postawienie pasieki na dachu biurowca nie pomaga pszczołom. Co więcej, takie działanie może być potencjalnie szkodliwe nie tylko dla dzikich pszczół, ale również dla samej pszczoły miodnej, chociażby ze względu na konkurencję o pokarm i roznoszenie się patogenów chorobotwórczych. Do takich wniosków doszli autorzy raportu przygotowanego przez Swiss Federal Institute. Pszczoły miodne mają się o tyle dobrze, że nimi opiekuje się pszczelarz – gdy są głodne, zostają nakarmione, a gdy są chore, to się je leczy. Dzikie pszczoły są pozostawione same sobie i mam wrażenie, że społeczeństwo zapomniało o nich.
– Jak zatem można pomóc pszczołom i czy ta pomoc powinna być skierowana tylko do pszczół dzikich?
– Powinniśmy pomagać wszystkim pszczołom tak samo. Warto zaznaczyć, że z działań skierowanych do dzikich pszczół skorzystają również i pszczoły miodne – w drugą stronę nie zawsze to działa. Najlepszym sposobem pomagania pszczołom jest nieszkodzenie im, czyli nie należy niszczyć ich siedlisk, nie używać chemii w rolnictwie czy ogrodnictwie, nie tworzyć im zbędnej konkurencji poprzez stawianie kolejnych pasiek. Na ograniczeniu niektórych działań skorzystają wszystkie pszczoły. Bardzo fajnym sposobem pomocy, nie tylko pszczołom, ale również innym owadom, a także płazom, gadom i drobnym ssakom, jest zaniechanie koszenia trawnika lub koszenie go raz w roku. Warto zostawić dziki fragment terenu zielonego. Tam swoje miejsca lęgowe znajdą liczne, pożyteczne z perspektywy człowieka, organizmy. Można też pójść o krok dalej i wysiać lub posadzić rodzime gatunki roślin nektaro- i pyłkodajnych. Takie rośliny będą odpowiednią bazą pokarmową m.in. dla dzikich pszczół i pszczół miodnych, ale również dla innych zapylaczy.
– Co w takim razie z domkami dla owadów? Czy postawienie takiego domu nie jest formą ratowania pszczół?
– Z domków korzystają głównie gatunki pospolite, na przykład murarka ogrodowa, której populacja również nie jest niczym zagrożona. Dlatego stawianie domków powinno się traktować bardziej jako formę edukacji i przybliżania biologii pszczół, niż rzeczywistą pomoc. Co więcej, postawienie takiego domu bez zapewnienia pszczołom odpowiedniej bazy pokarmowej przypomina budowę hotelu bez restauracji.
– Dziękuję za rozmowę.
Mikołaj Siemaszko, Łąki Kwietne – miłośnik wszystkich form przyrody ożywionej i nieożywionej, fascynat sozologii i społecznik. Wspiera i angażuje się w ogólnopolskie akcje na rzecz ochrony środowiska, szczególnie w te mające na celu ratowanie siedlisk dzikich pszczół. Uczulony na greenwashing.