Podczas trwającego w Glasgow szczytu klimatycznego COP26 padła istotna deklaracja o zobowiązaniu się do odejścia od wykorzystywania węgla w energetyce. Obejmuje ona również powstrzymanie się od budowy nowych elektrowni węglowych zarówno w kraju jak i za granicą oraz całkowite wycofanie paliw kopalnych do 2030 roku dla krajów rozwiniętych oraz do 2040 roku w przypadku krajów rozwijających się.
Na liście krajów które podpisały deklarację znalazło się ponad 40 krajów w tym Polska. Fakt ten został uznany przez wielu komentatorów za jeden z sukcesów szczytu klimatycznego, gdyż obecnie w naszym kraju wciąż ok. 75 proc. energii elektrycznej pochodzi ze spalania węgla, a wśród sygnatariuszy są także inne państwa silnie uzależnione od energetyki węglowej takie jak Wietnam czy Chile.
Niestety od podpisania deklaracji o odejściu od węgla powstrzymali się najwięksi emitenci dwutlenku węgla na świecie czyli Chiny, USA i Indie, a także Australia będąca jednym z największych producentów i eksporterów tego surowca.
Decyzja Polski o odejściu od węgla była lekkim zaskoczeniem,gdyż zaledwie kilka dni wcześniej na samym początku szczytu COP26, premier Mateusz Morawiecki wygłosił przemówienie w którym nie wspomniał o zamiarze odejścia od węgla, skupiając się na ogólnych deklaracjach dotyczących inwestycji w odnawialne źródła energii oraz na wadze sprawiedliwej transformacji.
Deklaracja została przyjęta entuzjastycznie m. in. przez branże OZE w Polsce. Wyznaczenie celu całkowitego odejścia od węgla do roku 2040 oznacza bowiem konieczność ogromnych i szybkich inwestycji w sektor nowoczesnych ekologicznych technologii i rozwiązań. Wiele organizacji ekologicznych oraz aktywistów klimatycznych domaga się jednak przyjęcia jeszcze bardziej ambitnych deklaracji i wyznaczenia ostatecznej daty odejścia od węgla na rok 2030.