Chiny od wielu lat są największym na świecie emitentem dwutlenku węgla do atmosfery. Ta ogromna gospodarka odpowiada za blisko jedną trzecią światowej emisji tego gazu. Nic dziwnego, żyje tam około 1,5 mld ludzi, którzy aspirują do tego, by żyć tak samo jak my. Dziś Chiny to już nie miska ryżu. To hamburgery, samochody i wielkie fabryki. Tak jest od ponad 20 lat. To oznacza, że chińskie emisje nie prędko zaczną spadać.
Nowa analiza pokazuje, że emisje CO2 w Chinach wzrosły o 4% w pierwszym kwartale tego roku w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. Oznacza to też, że emisje w pierwszych trzech miesiącach tego roku były najwyższe w historii jeśli chodzi o pierwszy kwartał. Został pobity rekord z 2021 roku.
Emisje te wzrosły z powodu rosnącego zapotrzebowania na paliwa kopalne. Wzrosło zużycie ropy naftowej o 5,3%, węgla o 3,6% i gazu o 1,4%. Wzrosła także o 4,1% produkcja cementu. Istnieje wiele przyczyn wyżej wymienionych wzrostów, w tym odbicie gospodarki po pandemii Covid-19. Poza samą prozaiczną przyczyną, jaką jest rozwój cywilizacyjny należy wymienić rządowe wsparcie finansowe związane właśnie ze skutkami pandemii. Inną ciekawą, aczkolwiek niepokojącą przyczyną jest załamanie produkcji energii wodnej z powodu słabych opadów.
Dlaczego emisje CO2 wzrosły?
Patrząc na zmiany w poszczególnych sektorach należy zauważyć wzrost produkcji energii elektrycznej. Wzrost ten nastąpił pomimo relatywnie ograniczonego wzrostu zapotrzebowania na prąd. Tu przyczyną, jak wyżej już wspomniano były spadki w produkcji energii elektrycznej za pomocą elektrowni wodnych. Od paru lat Chiny mają coraz większy problem z wydajną produkcją energii elektrycznej jeśli chodzi o zapory wodne. Odpowiadają za to najprawdopodobniej zmiany klimatyczne. W ubiegłym roku Chiny doświadczyły serii rekordowych fal upałów i słabych opadów deszczu. Lokalnie dochodziło wręcz do blackoutów, a nawet okresowego zatrzymywania produkcji w fabrykach.
To dość niepokojąca zmiana. Nie chodzi tu oto, że z tego powodu wzrosła produkcja energii z węgla, a o perspektywy na przyszłość. Już w tym roku Chiny doświadczyły fali upałów, co nie jest dobrym prognostykiem na nadchodzące lato. Aktualnie tam pada, a temperatury nie są zbyt wysokie, jednak latem sytuacja może się zmienić. Poza tym, w grę wchodzą następne lata i perspektywa dalszego ocieplenia klimatu. Gdyby nie problemy w energetyce wodnej, to zapotrzebowanie na węgiel byłoby nieco mniejsze. Wzrost emisji CO2 według wyliczeń byłby o 0,6% wolniejszy.
Chiny z pewnością zdają sobie sprawę, że energetyka wodna może zawieść, a przede wszystkim z tego, że gospodarka będzie się rozwijać dalej. Stąd też wzrost wydobycia węgla o 11% w ubiegłym roku. Co więcej, ostatnio doszło do znacznego wzrostu importu węgla. Głównymi partnerami handlowymi Chin w przypadku węgla są Indonezja i Australia. Wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną wiązał się głównie z produkcją przemysłową i wyniósł 4,4%.
Drugą co do wielkości przyczyną wzrostu emisji CO2 była zwiększona produkcja cementu i stali, co jest związane z rozwojem sektora budowlanego. Bardzo duży wzrost produkcji cementu rok do roku odnotowano w marcu – 10%, a stali o 7%. Trzecim co do wielkości czynnikiem było większe zużycie produktów ropopochodnych, dokładnie o 6,3%. Ten wzrost był w dużej mierze związany z procesem wychodzenia ze skutków pandemii. Ruch drogowy i transport towarów wzrosły. Oczywiście przyczyną jest tutaj także rozwój cywilizacyjny kraju.
Chiny osiągają kolejny kamień milowy w OZE
Chiny to kraj o ogromnych potrzebach, któremu nie jest łatwo odejść od paliw kopalnych, ale działania trwają. Doszło do bardzo dużego wzrostu produkcji energii słonecznej. W pierwszym kwartale tego roku fotowoltaika w Chinach miała moc 34 gigawatów. To aż trzykrotny wzrost w stosunku do ubiegłego roku. Podobnie w przypadku energii z wiatru, tu nastąpił 32% wzrost w ciągu roku. To daje nadzieję, że trend emisji CO2 w Chinach zacznie się odwracać. Pytanie tylko kiedy?
Nie zapowiada się na szybką zmianę kursu
W tym roku powstają niestety kolejne elektrownie węglowe. W pierwszym kwartale tego roku zatwierdzone zostały kolejne projekty o mocy 10 GW. Same zmiany klimatyczne też nie ułatwiają tu sprawy. Wielodniowe fale upałów powodują wzrost zużycia energii potrzebnej na klimatyzację. Wiele wskazuje na to, że w tym roku dojdzie do wzrostu emisji CO2. Przyczyną będzie dalsze ożywienie gospodarcze kraju.
Ale nawet, gdyby szczyt został osiągnięty, to koniec końców emisje CO2 wciąż będą wysokie. W takiej sytuacji trudno jest mówić o realizacji planów Paryskiego Porozumienia z 2015 roku. Chiny będą więc miały bardzo niechlubny zaszczyt przybliżenia nas do świata cieplejszego nie tyle o 1,5oC, ale nawet o 2oC.
Źródło: Carbon Brief