Bobry stają się najlepszym sprzymierzeńcem człowieka w walce z suszą. Tak przynajmniej zapewniają obrońcy tego gatunku. Inaczej na sprawę zapatrują się ci, którzy obwiniają te futrzaki o czynienie szkód w uprawach, zalewanie i zgryzanie drzew. Nie podważają faktu, iż ssaki te są naszymi pomocnikami w retencji wód, ale ich zdaniem za nadto się w ostatnich latach rozpanoszyły i trzeba je „odstrzelić”.
Bobrom żyje się dobrze
Szacuje się, że populacja bobrów w Polsce bliska jest liczbie 100 tys. osobników, a najwięcej tych ssaków występuje w północno-wschodniej części Polski. Tylko na Warmii i Mazurach ma żyć ponad 16,5 tysiąca bobrów. Można więc mówić o wielkim sukcesie zapoczątkowanego w 1974 programu Aktywnej Ochrony Bobra, którego zadaniem był wzrost populacji tych zwierząt, których liczba w lachach czterdziestych oscylowała między 300 a 400 osobników.
Dziś występują one w różnych regionach Polski, od Wigierskiego Parku Narodowego, gdzie żyje około 250 osobników po Jezioro Poprocańskie w Tychach, nad którym bytują przynajmniej dwie bobrze rodziny.
Taka bobrza natura
W większości krajów europejskich bóbr podlega ochronie, w naszym kraju jest gatunkiem częściowo chronionym i jako nieliczny przedstawiciel fauny potrafi przeobrażać otaczający go świat budując tamy, żeremie, piętrząc wody. Ich inżynieryjne umiejętności przyczyniają się do zwiększenia lokalnych możliwości retencji wód w glebie, co obecnie, kiedy w wielu regionach mamy do czynienia z suszą, są szczególnie cenne. Oszacowano, że bobry wyręczyły nas i wykonały za człowieka prace retencyjne warte około 100 milionów euro. Do tego, jak przyznają naukowcy budowle hydrotechniczne wznoszone przez te gryzonie, tworzą warunki korzystne dla rozwoju populacji bezkręgowców, ryb, płazów i flory.
Zdolności retencyjne krajowej populacji bobrów szacuje się na ok. 70 mln m3 wody, co odpowiada pojemności jeziora Gopło na Kujawach czy jeziora Ryńskiego na Mazurach, przy krajowych potrzebach zwiększenia retencji o ponad 4 mld m3 wody. Dla porównania efekt trzyletniego programu Wód Polskich, dotyczący kształtowania zasobów wodnych w zlewniach rolniczych, w ramach którego budowane i odtwarzane są urządzenia piętrzące wodę w zlewniach rzek pozwoli na retencję ponad 32 mln m3 wody w środowisku, przy czym wartość ta może być kilkukrotnie wyższa, jeśli uwzględni się również zatrzymanie wody w istniejących systemach melioracyjnych – sieciach rowów, do których spiętrzone wody rzek włączonych w program retencji korytowej będą wprowadzać wodę na okres suszy. Oczywiście rola bobrów jest ważna, zwłaszcza w skali lokalnej, gdyż ci wodni inżynierowie potrafią uczynić z niejednego miejsca oazę bioróżnorodności.
Te borze umiejętności sprawiają, że w różnych miejscach, również w Polsce podejmowane są próby użycia tych ssaków do poprawy stanu środowiska. Należy tutaj przytoczyć program prowadzony w Rezerwacie Biosfery „Karpaty Wschodnie” w Bieszczadach, gdzie w latach 1993-2000 wypuszczono około 150 zwierząt. Już po kilku latach ich działalność zahamowała procesy degradacji cieków płynących przez odnawiane zręby, wpłynęła na zwiększenie bioróżnorodności, atrakcyjności turystycznej i edukacyjnej terenów.
Innym przykładem dobrze zaplanowanej akcji jest reintrodukcja bobrów w dorzeczu Soły, rozpoczęta na wiosnę 1999 roku, co ma przyczynić się zwiększania powierzchni naturalnej retencji w dorzeczu Soły i prowadzić do ograniczenia skutków powodzi w przyszłości.
Dr Andrzej Czech, specjalista od bobrów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dokonał wyceny usług środowiskowych oferowanych przez bobry w warunkach polskich. Autor przyjmuje, że mamy około 25 tysięcy hektarów rozlewisk bobrowych, które zatrzymują wodę, zabezpieczają przed gwałtownymi wezbraniami i powodziami oraz suszą. Ponadto zatrzymują zanieczyszczenia i działają jak oczyszczalnie. Zyski z takiego rozlewiska wycenia na od 1 do 10 tys. euro z ha, średnio 5 tys. euro. Zatem polskie bobry przynoszą zysk rzędu 100 milionów euro rocznie. Autor tej analizy zaznacza, że nie wliczał do rachunku renaturalizacji rzek czy ochrony rzadkich gatunków.
Buduje i szkodzi
Jednak przez swą aktywność w przebudowie środowiska, bóbr znajduje się na kursie kolizyjnym z człowiekiem, który jednym tchem wymienić może szkody jakie czynią, od podtapiania terenów leśnych i dróg, ścinanie drzew; zalewanie łąk i pastwisk, niszczenie drzew owocowych, wykradanie zbiorów (buraki, marchew, kukurydza, kapusta) oraz nadwyrężanie wałów przeciwpowodziowych, co wydaje się być ich największą przewiną.
„Oczywiście bobry czynią także szkody, ale nie w środowisku naturalnym, a jedynie w miejscach, w których my mamy swój wąski interes gospodarczy” – uważa prof. dr hab. Piotr Skubała z Instytutu Biologii, Biotechnologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Zgodnie z art. 126 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, Skarb Państwa odpowiada za szkody wyrządzone w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim przez zwierzęta. Z danych podanych przez Regionalną Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie, rolnikom z tytuły szkód wyrządzonych na Warmii i Mazurach przez te gryzonie musiano w 2020 roku wypłacić ponad 9 milionów złotych.
„W skali całego kraju odszkodowania za straty spowodowane przez bobry w 2019 roku wynosiły 26,5 mln złotych. Porównanie zysków i strat powinno uciąć wszelkie dyskusje na temat ewentualnej potrzeby odstrzału bobrów. Widzimy, że usługi środowiskowe są nieporównanie większe niż szkody powodowane przez bobry” – dodaje prof. Piotr Skubała.
Pod częściową ochroną
W naszym kraju gatunek ten jest pod częściową ochrona zgodnie z ustawą o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 roku i rozporządzeniem Ministra Środowiska z 28 września 2004 roku w spawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochrona. W 2001 roku wprowadzono rozróżnienie na ochronę ścisłą i częściową zwierząt, i bobra znalazł się w tej drugiej grupie.
W 2016 roku rozporządzeniem Ministra Środowiska ulokowano je w wykazie zwierząt, które mogą być pozyskane przez odstrzał z broni myśliwskiej lub chwytanie w pułapki żywołowne w okresie od dnia 1 października do dnia 15 marca. Odstrzały wykonują członkowie Polskiego Związku Łowieckiego, którzy wcześniej zostali przeszkoleni i uzyskali stosowne uprawnienia. Okazuje się, że coraz częściej regionalni dyrektorzy ochrony środowiska wydają zgody na odstrzał. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska podaje, że w sumie w 2020 r. takich decyzji wydano 275, w efekcie czego odstrzelono 5839 bobrów plus 25 rodzin, w 2019 takich decyzji było 305 (na 8391 osobników plus 9 rodzin), a w 2018 – 231 (na 5348 osobników). Tylko w mazowieckim w styczniu 2000 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie wydała zgodę na odstrzał 1465 bobrów.
Z kolei zarządzenie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie dopuszcza w terminie od 1 października do końca lutego w latach 2022 – 2024 zabijanie bobrów oraz niszczenie tam w miejscach o największym nasileniu szkód, bez konieczności uzyskiwania odrębnych zezwoleń. Z danych Podkarpackiej Izby Rolniczej przez te trzy przewidziano likwidację do 900 osobników w obwodach łowieckich na terenie działania zarządów okręgowych Polskiego Związku Łowieckiego w Krośnie, Przemyślu, Rzeszowie, Tarnobrzegu i Tarnowie. Zdjęcie zakazów ochronnych wobec bobra nie dotyczy jednak obszarów rezerwatów przyrody, parków narodowych i obszarów Natura 2000. Rozporządzenie dokładnie określa liczbę bobrów do odstrzału oraz miejsca realizacji tych czynności, według zasięgu działania poszczególnych zarządów okręgowych PZŁ.
Powód jak zawsze ten sam: szkody w uprawach, podtapianie gruntów, niszczenia płodów, a jak przekonuje jeden z rolników z Borówna koło Chełmna cytowany przez jedną z gazet, „bobry były tak bezczelne, że podkopały mu drogę. W efekcie wpadł ciągnikiem w dziurę łamiąc oba nadgarstki”.
Z drugiej strony mnożą się apele ekologów o wstrzymanie wydawania pozwoleń na odstrzał, który uważają, za najgorsze z możliwych rozwiązań, bo zwierzęta są ważnym elementem ekosystemu, a jako rozwiązanie wskazują realizację inwestycji zabezpieczających teren oraz infrastrukturę na obszarach występowania bobrów, np. siatki chroniące drzewa, wzmocnienia poboczy dróg czy torowisk we wrażliwych miejscach.
„To czego dzisiaj potrzebujemy, aby powstrzymać zmiany klimatu i kryzys bioróżnorodności to zaprzestanie niszczenia dzikiej przyrody, której bobry są szlachetnym reprezentantem” – podsumowuje prof. Piotr Skubała.
Źródło: Wody Polskie, GDLP, PZŁ